Umykająca pamięć. Recenzja „Głosu góry” Yasunariego Kawabaty

Jeden z najwybitniejszych dwudziestowiecznych japońskich prozaików i poetów, laureat literackiej Nagrody Nobla (1968), Yasunari Kawabata, przyjaźnił się z innym wielkim i niesamowitym japońskim twórcą – Yukio Mishimą. Dwa lata po samobójczej śmierci autora Zimnego płomienia, schorowany Kawabata popełnił samobójstwo. Jak się wydaje, Mishima to kolejna bardzo ważna osoba, którą stracił Kawabata, bowiem gdy był dzieckiem, zmarli jego rodzice, a niedługo później dziadkowie oraz siostra. Doświadczenie śmierci nie pozostało bez wpływu na późniejszą twórczość Japończyka…


Polski czytelnik miał możliwość zapoznać się z prozą Kawabaty z różnych lat. Nie licząc opowiadań włączonych do kilku wydanych w Polsce antologii prozy japońskiej, warto wspomnieć: o rozpoczętej przed wojną i dokończonej tuż po niej, bo w 1947 roku, Krainie śniegu (pierwsze polskie wydanie: PIW 1964), o powieści Tysiąc żurawi z lat 1949-1952 (pierwsze polskie wydanie: PIW 1986), o Śpiących pięknościach z 1961 roku (pierwsze polskie wydanie: PIW 1987) czy wreszcie o Głosie góry z lat 1949-1954 (pierwsze polskie wydanie: PIW 1982). Szczególnie ostatnia spośród wymienionych książek zasługuje na osobne omówienie, bowiem jest jednym z najpiękniejszych (obok choćby wspomnianej wcześniej Krainy śniegu) dwudziestowiecznych arcydzieł literatury światowej.

Akcja Głosu góry rozgrywa się zarówno w mieście Kamakura (położonym na południowy zachód od Tokio), jak i w Tokio. Centralne jednak miejsce to dom Ogatów położony w pierwszy z wymienionych miast. W domu Ogatów łączą się wszystkie ścieżki przemierzane po Kamakurze przez bohaterów. Z domu Ogatów także prowadzą wszystkie drogi – drogi w przeszłość oraz w przyszłość. Warto zwrócić uwagę, że akcja umiejscowiona została w latach 50. XX wieku, a więc w powojennej Japonii, o czym możemy przekonać się nie tylko z napomknięć czy wspomnień bohaterów o wojnie, nalotach i zabijaniu, ale także z faktu, iż japońskie ogrody, ulice i pociągi pełne są Amerykanów (po wojnie, do lat 50. XX stulecia Amerykanie okupowali Japonię). Obraz młodego pokolenia, wyłaniający się z powieści, również jest niezmiernie interesujący. Podczas gdy w Malarzu świata ułudy Kazuo Ishiguro dokonuje rewizji i refleksji na temat mentalności przedwojennych i powojennych Japończyków (i zwrotu od walki w imię cesarza ku walce w imię odbudowy kraju oraz podtrzymywania pokoju na świecie), Yasunari Kawabata zauważa wzrost liczby samobójstw wśród młodych oraz (co ciekawe) starszych ludzi. Dodatkowo japońskiemu pisarzowi nie umyka fakt niepokojąco rosnącej ilości dokonywanych aborcji tyleż wśród kobiety zamężnych, ile wśród… młodych dziewcząt. Obok tego sytuują się rozważania na temat kobiet, które straciły swoich mężów na wojnie – młode kobiety szukają swojego miejsca i celu życia, rozpaczliwie marzą o rodzinie, o spokoju i ukojeniu. Dzięki tym licznym wątkom (a jest ich, oczywiście, więcej niż wymienione powyżej) Głos góry można czytać na wielu poziomach, patrząc z różnych perspektyw i tym samym wzbogacając odczytania kolejnych symboli pojawiających się w powieści.

Główny bohater, ponad sześćdziesięcioletni Shingo Ogata, pewnego razu usłyszał głos góry, co ma rzekomo zapowiadać jego rychłą śmierć. Porządkuje zatem pospiesznie życie, próbując uchwycić się najważniejszych momentów, usiłując zatrzymać je choć odrobinę dłużej przy sobie. Shingo ze smutkiem zauważa, iż coraz więcej jego znajomych umiera, odchodzi, niknie. Jak na wymagającego ojca przystało, Shingo krytycznie przygląda się życiu swoich dzieci – córka Fusako Aihara wraz z dwójką małych dzieci (dziewczynek o imionach Satoko i Kuniko) wyprowadza się od męża, który wpadł w wątpliwe towarzystwo i prowadzi podejrzane interesy, zaś syn Ogatów (Shuichi) po powrocie z wojny bardzo się zmienił (co nie powinno dziwić), ale – co wprawia już ojca w rozpacz – znalazł sobie kochankę i zaniedbuje żonę. Pełen obaw o przyszłość, szczególnie przyszłość swojej synowej, Shingo podejmuje wszelkie niezbędne w jego mniemaniu środki i kroki, aby uszczęśliwić rodzinę. Ale czy Shingo próbuje uszczęśliwić rodzinę, czy… siebie? Shingo Ogata ożenił się z o rok od siebie starszą Yasuko, mimo iż kochał jej siostrę. Nigdy nie zapomniał pięknej i subtelnej dziewczyny, która zmarła młodo, pozostawiając dzieci oraz męża… Shingo permanentnie dokonuje mimowolnych porównań i zestawień kobiet, które go otaczają. I tak Yasuko w oczach Shingo jest dużo brzydsza niż jej zmarła siostra, Fusako (córka Shingo) zaś szpetniejsza niż urocza i delikatna synowa, Kikuko. Z niepokojem czeka więc Shingo na narodziny w przyszłości (potencjalnie) pięknej wnuczki, w której mogłyby odżyć cudowne rysy zmarłej siostry Yasuko, wielkiej i niespełnionej miłości starszego mężczyzny… Zmarła siostra Yasuko (analogicznie z Kikuko) staje się poniekąd fantazmatem, mrzonką, marzeniem, które nigdy się nie spełni.

Yasunari Kawabata preferuje mowę pozornie zależną, toteż penetrujemy labirynt ludzkiej pamięci, wspomnień i mechanizmów asocjacji dzięki wędrówkom (i tym dosłownym, i metaforycznym) Shingo Ogaty. Percepcja świata jest zaburzona, często postrzępiona, fragmentaryczna i urwana w połowie ruchu czy słowa, często powtarzająca pewne gesty. Ogata bowiem albo zapomina, albo zapada w letarg i nie dostrzega tego, co się wokół niego dzieje. Roztargniony, zaprzątnięty myślami o synowej i zmarłej siostrze Yasuko, Shingo Ogata płynie niesiony falami życia, mimo iż czasami próbuje zmienić bieg wypadków. Czy rzeczywiście jego czyny cokolwiek zmieniają?

Powieść Kawabaty przesycona jest symbolami, opalizuje znaczeniami. Semantycznie niejednoznaczne są sny Shingo Ogaty, ciekawie i interesująco korespondujące z tytułami poszczególnych rozdziałów Głosu góry (nie trzeba chyba dodawać, że tytuły rozdziałów również są symbolami) oraz z pozornie drobnymi, pojedynczymi zdarzeniami czy wypadkami w życiu bohaterów (na przykład zakupem od rodziny zmarłego znajomego masek z teatru ). Do rangi symboli urastają również pojedyncze elementy przestrzeni, atrybuty, jak choćby pożądane przez Satoko kimono albo przywiezione przez Fusako furoshiki*. Warto zwrócić uwagę także na zjawiska przyrody, bogaty świat flory i fauny – tam także odnajdziemy wiele symboli, które w pełni mogą odczytać jedynie, jak się zdaje, japońscy czytelnicy.

Yasunari Kawabata to czarodziej słów. Jego proza jest piękna, urzekająca, ale i… niepokojąca. Tajemnice na zawsze zostaną tajemnicami, zaś przeszłość często wejdzie (za sprawą ludzkiej pamięci oraz nieświadomości) w osobliwą interakcję z teraźniejszością oraz przyszłością. Przestrzeń rzeczywista współgra z oniryczną krainą. Oczywiście, japoński pisarz, nie prowadzi czytelnika aż do finału. Zręcznie, niczym zdolny kuglarz, urywa narrację, opuszcza przestrzeń, do której zajrzał na chwilę. Na moment jedynie uchylił zasłonę, aby czytelnik mógł zanurzyć się w barwny i wieloznaczny świat – świat, na dobrą sprawę, każdego z nas, tylko nieco inaczej opowiedziany… Kawabata pozostawia czytelnika z jednej strony olśnionego i zachwyconego, a z drugiej nienasyconego z niegasnącym pytaniem na ustach: co stanie się dalej?

——————
* Furoshiki – chusta, która służy do owijania i przenoszenia przedmiotów.

Yasunari Kawabata, Głos góry, przeł. Ewa Szulc, PIW, Warszawa 1982.

Autor: Luiza Stachura

7 uwag do wpisu “Umykająca pamięć. Recenzja „Głosu góry” Yasunariego Kawabaty

  1. Niedawno miałam przyjemność porównać wcześniej czytaną powieść z jej filmową adaptacją (Sound of the Mountain/ Yama no oto, 1954, reż. Mikio Naruse) – polecam, wspaniały obraz!:)

  2. To moja pierwsze książka Kawabaty, którą zresztą niedawno przeczytałem. Proza prezentowana przez tego twórcę jest wręcz niezwykła. Autor w kilku słowach, w delikatnie naszkicowanej literackiej kompozycji idealnie dociera do samego sedna kwestii, którą akurat porusza. Prawdziwa wirtuozeria, z którą obcowanie sprawia niezwykłą przyjemność. Całość ozdobiona bogatą symboliką oraz licznymi niedopowiedzeniami – coś wspaniałego. Bardzo podoba mi się również polska okładka tej powieści, podobnie zresztą jak Twoja recenzja, która znakomicie podkreśla bogactwo prozy Kawabaty :)

Dodaj komentarz