„Im wyraźniej świat dzieli się na białe i czarne, tym bardziej prawdopodobne, że wszystko pójdzie nie tak.” [s. 18]
Liu I-ting odbiera z komisariatu swoją przyjaciółkę Fang Si-chi. Dziewczyna wpadła w obłęd. Zrozpaczona I-ting szuka przyczyn szaleństwa i trafia na dziennik Si-chi. To, co w nim przeczyta, wstrząśnie nią i zdemoluje jej życie. Przyjaciółka bowiem w wieku trzynastu lat została zgwałcona przez ponad pięćdziesięcioletniego sąsiada, nauczyciela pracującego w szkołach przygotowujących do egzaminów, Li Kuo-hua. A później uwikłała się w toksyczną relację z nim. W tym samym czasie ich ulubiona sąsiadka, Hsu I-wen, która nie tak dawno temu wyszła za mąż za majętnego Ch’ien I-weia, doświadcza brutalnej przemocy fizycznej ze strony męża. W tej opowieści to jednak nie jedyne roztrzaskane istnienia, okaleczone dusze.
W 2017 roku Tajwanka Lin Yihan (1991-2017) opublikowała wstrząsający utwór 房思琪的初戀樂園, w polskim tłumaczeniu z chińskiego przez sinolożkę i japonistkę Aleksandrę Woźniak-Marchewkę ukazał się w 2023 roku pod tytułem „Raj pierwszej miłości Fang Si-chi”. Swoje intencje autorka wyjaśniła w krótkim wywiadzie, który obejrzałam*, zanim sięgnęłam po książkę, ale w polskim wydaniu zapis wypowiedzi Lin znalazł się na końcu publikacji. Lin chciała uchwycić lustrzane odbicie słów i fraz z literatury czy szerzej – elementów sztuki, artystycznych (wy)tworów, które w zależności od kontekstu będą wydobywać przeciwstawne, kontrastowe tony, dźwięki, obrazy – albo piękne, świetliste, albo mroczne, okrutne, przerażające, perwersyjne. Dla Lin słowa w sztuce (głownie w literaturze) nie są wieloznaczne, lecz dwuznaczne. Dychotomia powoduje, że istotne staje się ich osadzenie w ramach – mówiąc wprost, komunikat złożony z tych samych słów wybrzmiewa zachwycająco, gdy jest skierowany do ukochanej osoby, a obrzydliwie, obleśnie, ohydnie, gdy formułowany jest do osoby krzywdzonej, zmuszanej do określonych zachowań. Przedmiotowe traktowanie, reifikacja, sprowadzanie roli kobiet do spełniających męskie fantazje seksualne skontrastowane zostało z poetyckością języka, pięknem, urodą oraz prawdą fraz i słów, z których pisarze kunsztownie komponują czarujące dzieła. Kuszą w ten sposób, jakby drugą stroną tej anielskości, sakralności była tyleż sfera profanum, atawizm, ile demoniczność, zbrukanie, wyuzdanie, lubieżność, perwersyjność. Ale tym samym odzierają sztukę z estetyki, przeobrażają ją w narzędzie do uwodzenia. Za maską skrywają ohydę, obrzydlistwo, plugastwo. Czytaj dalej