Kot bezimienny i jego Pan. Recenzja „Jestem kotem” Sōsekiego Natsume

Sōseki Natsume (właściwie Kinnosuke Natsume) urodził się w roku 1867, zmarł w 1916 roku. Jest jednym z najsłynniejszych i najwybitniejszych japońskich nowożytnych prozaików, poetów, eseistów, krytyków literackich. Z wykształcenia był anglistą i przez pewien czas wykładał literaturę angielską na tokijskim Uniwersytecie Cesarskim. Od 1907 roku poświęcił się już całkowicie literaturze. Do jego późnych dzieł należy między innymi genialne Sedno rzeczy (1914-1915), nie ono jednak jest najbardziej znanym dziełem Natsume, a właśnie Jestem kotem, które zostało napisane dekadę wcześniej niż Sedno rzeczy.


Utwór Jestem kotem powstawał, w gruncie rzeczy, na zamówienie Kyoshiego Takahamy, redaktora czasopisma „Hototogisu”. Początkowo Natsume sprezentował Takahamie opowiadanie Jestem kotem w roku 1904. Jednakże redaktorowi nie spodobała się pierwsza wersja, toteż drugą, zmienioną Natsume przesłał rok później. Opowiadanie okazało się na tyle interesujące i fascynujące zarówno dla czytelników, jak i dla redaktora czasopisma, że Natsume napisał jeszcze dziesięć kolejnych opowiadań. Wszystkie jedenaście utworów tworzy osobliwą powieść. Tym osobliwszą, iż narratorem jest… kot. To dość rzadko stosowany w literaturze zabieg, który (mówiąc za formalistami rosyjskimi) wytrąca z „automatyzmu percepcji”, umożliwia swobodne wprowadzenie polifoniczności i wpływa na wzbudzenie w czytelnikach tyleż zdumienia, konsternacji, śmiechu, ile refleksji. Ze zwierzęcych narratorów warto przywołać choćby Rusłana (psa obozowego) z Wiernego Rusłana Gieorgija Władimowa czy konia z Bystronogiego Lwa Tołstoja.

Poza głównym i tytułowym bohaterem powieści Natsume można wyróżnić jeszcze kilka postaci – mniej bądź bardziej istotnych dla przebiegu akcji, rozwoju fabuły oraz rozważań autora. Spośród nich bez wątpienia należy wspomnieć o Gospodarzu, Chinno Kushami.* Kushami jest nauczycielem języka angielskiego, ma żonę oraz trzy małe córki. Profesor to człowiek, którego śmiało moglibyśmy nazwać biernym, pasywnym (żeby nie powiedzieć leniwym), chociaż zdarzają się mu chwile, kiedy działa nad wyraz żywo, energicznie, ale zarazem impulsywnie, gwałtownie, porywczo.

Najczęściej Kushamiego odwiedza jeden z bliskich znajomych, Meitei. Osobliwy to człowiek, bowiem wchodzi bez zapowiedzenia, zachowuje się jak we własnym domu, a w dodatku z przekory i niemałej przyjemności kpi, żartuje, doprowadza do komicznych sytuacji bądź wykorzystuje komizm sytuacyjny, permanentnie go eskalując. Postać Meiteia skontrastowana zostaje z mnichem zen o nazwisku Dokusen Yagi. Warto bliżej przyjrzeć się filozofii prezentowanej przez Yagiego, bowiem jej praktyczne zastosowanie doprowadza do wielu kuriozalnych wydarzeń, na granicy zdrowia psychicznego i obłędu. W domu profesora zjawia się także Kangetsu – były uczeń, który zaplątany został w plany matrymonialne pewnej panienki z domu Kaneda. Jej rodzice, państwo Kaneda, prezentują typowe środowisko biznesowe – (pozornie) przeciwstawne inteligencji naukowo-artystycznej, do której tyleż przynależy, ile chce przynależeć Kushami. Następnym osobliwym gościem domu Kushamiego bywa tworzący wiersze w nowoczesnym (czytaj: europejskim) stylu poeta Tōfū Ochi, który lubi kiedy jego imię odczytuje się nie w sposób chiński, lecz japoński: „Kochi” (czyli ‘tutaj’), tym samym jego imię i nazwisko rymują się: „Ochi Kochi” (w zwyczaju, między innymi japońskim, nazwisko poprzedza imię). Poza wyżej wymienionymi jedynie nieliczni znajomi bądź krewni odwiedzają dom Kushamiego, a to ze względu na typowo nietowarzyski charakter pana domu, jego znudzenie, znużenie, zrzędzenie i marudzenie. Nie interesuje go podtrzymywanie kontaktów z innymi ludźmi, a mimo to, paradoksalnie, nie pozostaje całkowitym odludkiem, mizantropem.

Właściwie o akcji nie można powiedzieć nic ponad to, że trzonem powieści Natsume są… obserwacje kota. Kot (osobliwy porte-parole Natsume), jako narrator i jeden z bohaterów, przysłuchuje się rozmowom (zwykle mniej niż bardziej uczonym rozmowom) gości profesora. Co nie powinno dziwić, spostrzeżenia kota są niezwykle trafne, celne, nierzadko ubrane w aforystyczne, krótkie zdania. Nie sposób zatem przytoczyć wszystkiego, o czym dyskutują bohaterowie powieści Jestem kotem, bez uszczerbku dla późniejszej przyjemności płynącej z czytania utworu Natsume. Niemniej jednak niemało miejsca zajmuje porównanie tego, co było dawniej, z tym, co przychodzi właśnie (na przełomie wieków) z Europy. Zderzenie tradycji, dorobku kulturowego z nowoczesnością, pogłębiona i krytyczna ocena ówczesnej inteligencji – to jedne z tematów poruszanych przez kociego obserwatora. Fundamentalne problemy początku XX stulecia w Japonii przeplatane są wzmiankami o… kocim życiu. Jestem kotem stanowi także świetne, wnikliwe studium kociej natury, pisane niezwykle pięknym językiem, odznaczające się wspaniałym stylem.

Nie ma na świecie istot tak bezlitosnych jak ludzie.**

Jestem kotem to, oczywiście, satyra. Mimo to niekiedy przypomina rozbudowaną bajkę, w której kot filozof, tudzież kot myśliciel, wyraża swoje opinie na temat ludzkiej głupoty bądź z zainteresowaniem przysłuchuje się opowieściom poszczególnych przedstawicieli rodzaju ludzkiego. Niemniej jednak ostrze satyry wymierzone jest tyleż w japońską inteligencję początku XX stulenia (dość powiedzieć, że akcja rozgrywa się w czasie, gdy prowadzono wojnę japońsko-rosyjską, czyli w latach 1904-1905), ile w… człowieka (człowiek występuje tu jako specyficzny rodzaj zwierzęcia). Jestem kotem to niebywale zabawna, komiczna, chociaż nie brak i elementów tragikomicznych czy wręcz dramatycznych, przypowieść, quasi-powiastka filozoficzna, w której prym przez pewien czas wiedzie kot, nie człowiek. Co ciekawe, Natsume kpi sam z siebie – jego nazwisko pojawia się w jednym z opowiadań, podobnie jak nazwiska bądź pseudonimy kilku jego znajomych czy ludzi nauki i sztuki.

Przewrotnie, ze smakiem, subtelnie i zmysłowo prowadzi nas Natsume po… naszej własnej naturze, po naszym mitomańskim, wykreowanym na potrzeby chwili świecie. Bezwzględnie i bez uprzedzeń wyciąga na wierzch nasze przywary, niedostatki, fałszywe dźwięki, zgrzyty. Rewelacyjna książka, po przeczytaniu której czytelnikowi pozostaje powtórzyć ze śmiechem za kotem-narratorem:

Nie tracąc więc nadziei, cierpliwie czekajmy,
aż nadejdzie epoka kotów.
***

——————
* Gra słów. Nazwisko Kushamiego zapisywane jest takimi znakami: 苦沙弥, natomiast wyraz „kushami” zapisany w hiraganie くしゃみ (bądź w kanji 嚏) znaczy tyle, co ‘kichanie’, ‘apsik’.
** Sōseki Natsume, Jestem kotem, przeł. Mikołaj Melanowicz, Książka i Wiedza, Warszawa 1977, s. 9.
*** Tamże, s. 10.

Autor: Luiza Stachura

8 uwag do wpisu “Kot bezimienny i jego Pan. Recenzja „Jestem kotem” Sōsekiego Natsume

  1. Odczułam ogromną potrzebę przeczytania tej książki, ale ona mnie nie lubi… Przynajmniej nie udało mi się jej znaleźć bez wychodzenia z domu ^^.

    1. Bez wychodzenia z domu? xD wygodne xD

      A tak na serio – nie wiem, czy jesteś w Krakowie i czy jesteś zapisana do wojewódzkiej biblioteki (na Rajskiej), bo tam można znaleźć „Jestem kotem” xD

  2. @Alina:
    ; )

    @Litera:
    „Jestem kotem” to jedna z tych wyjątkowych książek, o których długo się pamięta i do których wraca się myślą.
    Również pozdrawiam serdecznie^^

  3. W tym rewelacyjnym utworze najbardziej uderzył mnie fakt, że stylem tak przystępnym, zrozumiałym, wręcz prostym zostały wyłożone znakomite spostrzeżenia dotyczące całkiem przecież powikłanej ludzkiej natury. Prawdziwe arcydzieło, którego poziomowi w żadnym razie nie ustępuje Twoja recenzja :)

  4. Witam!
    Niedawno ukazało się tłumaczenie „Pochwały mroku” Jun’ichiro Tanizakiego i „Współczesnej cywilizacji japońskiej”. Wystarczy wpisać „pochwała mroku” w wyszukiwarkę google. Gorąco polecam, bo jest to coś nowego. Są to dwaj autorzy ubiegający się jakby nie było o miano najwybitniejszego pisarza Japonii.

Dodaj komentarz