W poetyckim laboratorium. Słówko o „Haiku z lat 1889-1895” Natsumego Sōsekiego

„świerszcz ucichł nagle

wokół nadal rozbrzmiewa

melodia fletu” [s. 49]

Natsume Sōseki (1867-1916; właśc. Natsume Kinnosuke) w Polsce znany jest głównie jako powieściopisarz i eseista, ale zajmował się także krytyką literacką oraz tworzył poezję. Na podstawie pokaźnego zbioru haiku* autorstwa Natsumego, wydanego w 1996 roku w siedemnastym tomie „Natsume Sōseki Zenshū”, polska japonistka Monika Tsuda** i japoński literaturoznawca Terumichi Tsuda dokonali przekładu ponad pięciuset wierszy z początków twórczości japońskiego pisarza, a zatem od roku 1889 do roku 1895. Natsume Sōseki, "Haiku z lat 1889-1895"Przy części utworów tłumacze zamieścili zwykle krótkie, zwięzłe informacje dotyczące na przykład okoliczności powstania wiersza, nawiązań i odwołań poety do konkretnych osób albo zdarzeń. Sporadycznie pojawiają się również wyjaśnienia wybranych stałych elementów (wyznaczników?) haiku, na przykład odniesienia do pór roku (季語, kigo). Nie brakuje adnotacji wskazujących, które haiku wysyłał Natsume do Masaoki Shikiego (1867-1902), poety, pisarza, krytyka, obecnie znanego głównie jako twórca haiku, obecny w licznych wydawanych w Polsce antologiach haiku.

W publikacji „Haiku 1889-1895” Monika i Terumichi Tsudowie pozostawili autorskie lakoniczne komentarze. Tłumaczka uświetniła książkę subtelnymi ilustracjami. Polskie wydanie składa się z oryginalnego haiku (zapis w kanji), rōmaji (transkrypcji) oraz przekładu. Trochę rozczarowuje krótki wstęp do publikacji Arkadiusza Jabłońskiego, będący bardziej esejem, autorskimi impresjami, refleksjami niż wprowadzeniem czy zarysem twórczości Natsumego Sōsekiego oraz haiku. Podczas czytania tekstu badacza odczuwalny jest brak redakcji, która wyeliminowałaby choćby momentami aż nazbyt meandryczną narrację oraz powtórzenia. Czytaj dalej

Pejzaże mentalne. Kilka słów o publikacji „Reminiscencje z podróży. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Paryż w oczach japońskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku” w opracowaniu Katarzyny Sonnenberg-Musiał

„Jak mogli mnie znać, skoro ja sam nie znałem siebie. Przypominałem liść mimozy, który kurczy się i chowa pod wpływem dotyku.”

[Mori Ōgai, „Tancerka”, s. 131]

Publikacja „Reminiscencje z podróży. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Paryż w oczach japońskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku” w opracowaniu polskiej japonistki Katarzyny Sonnenberg-Musiał, wydana w 2018 roku, przeznaczona została dla studentów japonistyki na zajęcia z literatury Kraju Kwitnącej Wiśni. „Reminiscencje z podróży. Berlin, Londyn, Nowy Jork i Paryż w oczach japońskich pisarzy przełomu XIX i XX wieku” w wyborze i tłumaczeniu oraz z komentarzami Katarzyny Sonnenberg-MusiałWe wstępie badaczka przybliża wojaże trzech pisarzy, autorów zamieszczonych w tomie tekstów. Pierwszym jest Mori Ōgai (1862-1922), autor opublikowanych w polskim przekładzie „Dzikiej gęsi” i opowiadań w zbiorze „Zarządca Sanshō”. Następnie Natsume Sōseki (1867-1916) – polski czytelnik ma możliwość zapoznać się z kilkoma jego utworami, zwłaszcza „Sednem rzeczy”, „Jestem kotem”, „Światłem i mrokiem”, „Wrotami”, „Paniczem” czy wyborem tekstów w „Miniaturach na wiosenne dni”, a także rozproszonymi po antologiach i chrestomatiach krótkimi formami prozatorskimi. Trzecim twórcą jest zafascynowany literaturą francuską Nagai Kafū (właśc. Nagai Sōkichi, 1879-1959) – jego utwór „Order” znalazł się w antologii „»Tydzień świętego mozołu«. Opowiadania japońskie 1945-1975”, a „Spadające liście” w zbiorze „Sny i wizje w japońskich opowiadaniach przełomu XIX i XX wieku”.

W drugiej części publikacji Katarzyna Sonnenberg-Musiał prezentuje kontekst powstania szkiców literackich, esejów, opowieści zamieszczonych w tomie, dokonuje analizy i interpretacji tekstów. Następnie zaś badaczka zamieszcza wyimki z utworów w języku japońskim, we współczesnym języku japońskim oraz w swoim tłumaczeniu na język polski. Na końcu książki pojawiają się przekłady pełnych tekstów, analizowanych w poprzednich częściach. I dla czytelnika, który nie zajmuje się literaturą japońską zawodowo, a z przyjemnością, podczas prywatnych (literackich) podróży czasoprzestrzennych eksploruje światy twórców z Kraju Wschodzącego Słońca, ta odsłona publikacji przynosi interesujące szkice i eseje. Czytaj dalej

„Płomień przeznaczenia, tak?”* Na marginesach „Światła i mroku” Natsumego Sōsekiego

Tyle teatralnych gestów, nieodgadnionych spojrzeń, uśmiechów i mylących drogę słów. Ukrywanie autentycznych intencji i prawdziwego pragnienia prowadzi do powolnego rozpadu wewnętrznego. Wystarczy jedna myśl, cień podejrzenia, drobna wątpliwość w szczerość uczuć i miłosnych deklaracji, wystarczy nikły ślad kolejnej osoby wkradającej się do idealnego świata dwojga, by złamać zaufanie i rozbić miłość. Posiadanie na wyłączność twojej uwagi, spojrzenia i obecności jest marzeniem, iluzją, snem, który tylekroć sam niszczysz, ilekroć odchodzisz, wymykasz się prawdzie, mnożysz tropy i potencjalne rozwiązania zagadki, gonisz cień z przeszłości, wyobrażenie ze snu. Natsume Sōseki, "Światło i mrok"Ale miej świadomość, że pewnego dnia albo nocy druga strona zechce zaryzykować, odkryć karty, odcyfrować złudne słowa, dotrzeć do głębi, by uratować albo zagrzebać uczucie. Tym gorzej, jeśli w cieniu, za twoimi plecami ukrywa się manipulant, osoba bawiąca się kochankami, dla czystej rozrywki wprowadzająca zamieszanie i rozłam. Wtedy nie zostanie ci wybaczone.

Według rodziny i krewnych Onobu jest kochana przez męża, Tsudę Yoshio. Mężczyzna uwielbia ją nad życie, spełnia jej każde pragnienie, pozwala się owinąć wokół jej palca – tak uważają postronni obserwatorzy życia dwojga młodych małżonków. Zazdrośnie spoglądają na piękny i drogi pierścionek Onobu jako symbol bezgranicznej miłości i oddania męża. Zupełnie jakby nietrwały przedmiot miał świadczyć o prawdziwości i sile uczuć, być świadectwem i wyznaniem. Zważywszy, że Yoshio samodzielnie nie utrzymuje swojego domu, lecz  przy pomocy pożyczek od ojca, wynegocjowanych przez męża siostry Yoshio – Ohide, w dodatku rodzina i znajomi uważają, że Onobu preferuje wygodne, luksusowe życie, zresztą jej małżonek również, więc oboje zdają się według wszystkich marnotrawić fundusze na zbytki. Pod pozorami lekkiego życia, w którym zachcianki i kaprysy są spełniane, skrywana jest przez Onobu i Yoshio niema gra w małżeństwo. Czytaj dalej

Ogród grzeszników. Na marginesach „Wrót” Natsumego Sõsekiego

„Wszystko zaczęło się wtedy, gdy nadeszła wiosna, kwiaty wiśni opadły i zrobiły miejsce rozwijającym się liściom.” [s. 166]

Zdecydowanie łatwiej jest udawać obojętność. Przejść obok ciebie, wymienić spojrzenia i uśmiechy. A następnie urwać kontakt. Każdy kolejny gest, każde następne wyznanie komplikują krystalicznie czystą relację.Natsume Sõseki, "Wrota" Są ryzykowne, bo w jakiś sposób zbliżają, wprowadzają emocje. Tym gorzej, jeśli kiedyś twoja droga przetnie się z drogą kogoś, z kim związany jesteś czerwoną nicią przeznaczenia, lecz będziesz mieć świadomość, że wasz związek położy cień na całą rodzinę i waszą wspólną przyszłość. Czy wtedy zdecydujesz się zapłacić wysoką cenę, zaryzykujesz i poświęcisz wygodne życie w świetle, względną stabilizację w społeczeństwie na rzecz miłości we dwoje – zamkniętego, intymnego świata w wątłym blasku świecy, na obrzeżach wielkich przestrzeni uśmiechniętych ludzi? Ze świadomością przyjmiesz wszystkie konsekwencje grzechu, a może po prostu uciekniesz przestraszony opinią zbiorowości? Wiesz dobrze, że czerwonej nici przeznaczenia nie można rozerwać ani przeciąć. Czytaj dalej

„Miłość, niepewność oraz wstyd – udręka ta towarzyszyła mu we dnie i w nocy”.* O „Chrestomatii współczesnych opowiadań japońskich. Meiji (1868-1912) – Taishō (1912-1926)”

Po co w ogóle przyszli na ten świat? Co zadecydowało, że spośród miliardów ludzkich istnień to właśnie oni wybrali siebie nawzajem i stali się mężem i żoną? (…) Dlaczego te przedziwne rzekome zbiegi okoliczności zmuszają go do płaczu, którego nie może powstrzymać?… [s. 119; Arishima Takeo, Laboratorium]

Chrestomatia współczesnych opowiadań japońskich. Meiji (1868-1912) – Taishō (1912-1926) składa się z dziesięciu utworów, wypisów („chrestomatia” to tyle co wypisy, wybór tekstów) z japońskiej literatury współczesnej. Świetny wstęp Moniki Szychulskiej przybliża polskim czytelnikom specyfikę japońskiego pojmowania miłości i obowiązku oraz istotę poświęcenia prywatnego szczęścia, które pod wpływem modernistycznych rewizji podczas dynamicznego rozwoju Japonii na przełomie XIX i XX stulecia uległy przeobrażeniom. Przejęcie europejskich wzorców zaowocowała między innymi przejściem od „reifikacji” ku nowym, akcentującym podmiotowość, wizerunkom kobiet. W okresie Meiji („epoka światłych rządów”) dochodzi do zniesienia siogunatu oraz przyspieszonej modernizacji Kraju Wschodzącego Słońca. Natomiast era Taishō („era wielkiej sprawiedliwości”) to czas demokratyzacji Japonii. Zmienia się, co jasne, model rodziny, modyfikacji ulegają role społeczne (kobiety powinny dbać o męża i dzieci, mąż zaś – zarabiać na utrzymanie rodziny) oraz pojęcie miłości (giri – „poczucie obowiązku” – górowało nad ninjō – uczuciem, miłością, „ludzkim uczuciem”; wykrystalizowały się japońskie odpowiedniki słowa „miłość”). Zaprezentowane przez Szychulską opowiadania doskonale obrazują przemiany okresów Meiji i Taishō.

Antologię inauguruje utwór z 1895 (dwudziesty ósmy rok ery Meiji) – Trzynasta noc autorstwa Higuchi Ichiyō** (1872-1896; właśc. Higuchi Natsu; pisarka). Pochodząca z biednej rodziny Oseki po siedmiu bolesnych latach małżeństwa z bogatym Haradą chce się rozwieść. Chociaż już podjęła decyzję, potajemnie przybywa do rodziców i ze wstydem informuje ich o swoim postanowieniu opuszczenia męża oraz syna. Rozmowa z rodziną „uświadamia” kobiecie jej egoistyczne podejście – jej zachowanie zaprzecza cnocie giri i naraża na niepewny los najbliższych. Czytaj dalej

„Bycie prawym jest ważniejsze.”* Recenzja „Panicza” Sōsekiego Natsume

Praca w szkole, wbrew pozorom, wcale nie jest łatwa, prosta i przyjemna. Dowiadują się o tym już na praktykach studenci kierunków związanych z nauczycielstwem. Istnieją jednak osoby nadal zdecydowanie i konsekwentnie utrzymujące, iż zawód nauczyciela nie jest taki ciężki i trudny, ale – jak powszechnie wiadomo – nieprzekonanych się nie przekona.

Przebywając w szkole, musimy brać pod uwagę nie tylko dzieci i młodzież (jakkolwiek to właśnie dzieci i młodzież są najważniejsi), z którymi będzie pracował potencjalny nauczyciel, ale także… grono pedagogiczne. Niektórzy nauczyciele dość szybko domyślają się i dowiadują, kto donosi na kogo, „kto pod kim dołki kopie” czy wreszcie kto przy uczniach dezawuuje umiejętności i wiedzę konkretnego nauczyciela. Oczywiście, istotnym problemem jest również „materiał nauczania” – czego uczyć i jak uczyć?, jakich efektów oczekujemy?, czy projektowane skutki nauczania są względnie realne, czy (nazbyt) idealistyczne? Pytania i zagadnienia związane ze szkolną rzeczywistością można mnożyć i chyba nigdy się ich nie wyczerpie. Ja poprzestanę na razie na takim lekkim i swobodnym nakreśleniu tła do dalszych rozważań, ale tym razem na tematy literackie.

Każdy kraj (ale nie każda szkoła, niestety) szuka efektywnych metod nauczania. Co zrobić zatem może pojedynczy nauczyciel? Jak rola i etos nauczyciela zmieniały się (i zmieniają) wraz z upływem czasu oraz sposobów patrzenia na (nie tylko) szkolną rzeczywistość? Czy jeden nauczyciel jest w stanie poradzić sobie z konformizmem i oportunizmem innych „pedagogów” oraz dyrekcji? Czy nauczyciel ma (mniej bądź bardziej realną) możliwość przekazania nie tylko wiedzy, ale i postaw etycznych, moralnych? Tak poważnie brzmiące zjawiska i problemy odnajdziemy (odpowiednio literacko przekształcone) w króciutkiej książce Panicz Sōsekiego Natsume. Czytaj dalej

Kot bezimienny i jego Pan. Recenzja „Jestem kotem” Sōsekiego Natsume

Sōseki Natsume (właściwie Kinnosuke Natsume) urodził się w roku 1867, zmarł w 1916 roku. Jest jednym z najsłynniejszych i najwybitniejszych japońskich nowożytnych prozaików, poetów, eseistów, krytyków literackich. Z wykształcenia był anglistą i przez pewien czas wykładał literaturę angielską na tokijskim Uniwersytecie Cesarskim. Od 1907 roku poświęcił się już całkowicie literaturze. Do jego późnych dzieł należy między innymi genialne Sedno rzeczy (1914-1915), nie ono jednak jest najbardziej znanym dziełem Natsume, a właśnie Jestem kotem, które zostało napisane dekadę wcześniej niż Sedno rzeczy.


Utwór Jestem kotem powstawał, w gruncie rzeczy, na zamówienie Kyoshiego Takahamy, redaktora czasopisma „Hototogisu”. Początkowo Natsume sprezentował Takahamie opowiadanie Jestem kotem w roku 1904. Jednakże redaktorowi nie spodobała się pierwsza wersja, toteż drugą, zmienioną Natsume przesłał rok później. Opowiadanie okazało się na tyle interesujące i fascynujące zarówno dla czytelników, jak i dla redaktora czasopisma, że Natsume napisał jeszcze dziesięć kolejnych opowiadań. Wszystkie jedenaście utworów tworzy osobliwą powieść. Tym osobliwszą, iż narratorem jest… kot. To dość rzadko stosowany w literaturze zabieg, który (mówiąc za formalistami rosyjskimi) wytrąca z „automatyzmu percepcji”, umożliwia swobodne wprowadzenie polifoniczności i wpływa na wzbudzenie w czytelnikach tyleż zdumienia, konsternacji, śmiechu, ile refleksji. Ze zwierzęcych narratorów warto przywołać choćby Rusłana (psa obozowego) z Wiernego Rusłana Gieorgija Władimowa czy konia z Bystronogiego Lwa Tołstoja.

Poza głównym i tytułowym bohaterem powieści Natsume można wyróżnić jeszcze kilka postaci – mniej bądź bardziej istotnych dla przebiegu akcji, rozwoju fabuły oraz rozważań autora. Spośród nich bez wątpienia należy wspomnieć o Gospodarzu, Chinno Kushami.* Kushami jest nauczycielem języka angielskiego, ma żonę oraz trzy małe córki. Profesor to człowiek, którego śmiało moglibyśmy nazwać biernym, pasywnym (żeby nie powiedzieć leniwym), chociaż zdarzają się mu chwile, kiedy działa nad wyraz żywo, energicznie, ale zarazem impulsywnie, gwałtownie, porywczo.
Czytaj dalej

Serce. Recenzja „Sedna rzeczy” Sōsekiego Natsume

Sōseki Natsume przyszedł na świat w 1867 roku, zmarł zaś w roku 1916. Co ciekawe, lata jego życia częściowo pokrywają się z początkiem i końcem epoki Meiji (czyli epoki „światłych rządów”), kiedy panował cesarz Mutsuhito (lata jego rządów to lata 1868 – 1912). Pokrótce przypomnę, że w epoce Meiji zniesiono władzę shōgunatu rodu Tokugawa i przeprowadzono modernizację na wzór zachodni. Sōseki Natsume naprawdę miał na imię Kinnosuke. Był prozaikiem, poetą, eseistą i krytykiem literackim. Z wykształcenia – anglista, wykładał literaturę angielską na tokijskim Uniwersytecie Cesarskim i przejął katedrę po Lafcadio Hearnie (Hearn tak zakochał się w Kraju Wschodzącego Słońca, że przyjął japońskie obywatelstwo, ożenił się z Japonką i… stał się jednym z narodowych japońskich pisarzy, znany głównie z opowieści grozy, jego japońskie nazwisko to: Yakumo Koizumi). Od 1907 roku Natsume zajmował się jedynie literaturą. Jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych twórców nowożytnej prozy Kraju Kwitnącej Wiśni. Mogę zaryzykować twierdzenie, że największą sławę przyniosła mu książka Jestem kotem (1905-1906). Jeden z jego ostatnich, niezwykłych i wyjątkowych utworów zatytułowany został Sedno rzeczy (1914-1915).


Oryginalny tytuł książki Sedno rzeczy to Kokoro (こころ), co można tłumaczyć jako: ‘serce’, ‘dusza’, ‘umysł’ (choć i to nie wszystkie znaczenia), ale każde z tych słów w języku polskim nie obejmuje tego znaczenia, które właściwe jest japońskiemu „kokoro”. Zarówno wyraz „serce”, jak i „dusza” czy „umysł” przynoszą nieco inne, o ile nie nieomal zupełnie odrębne konotacje w języku polskim i w języku japońskim. Nieprzekładalność „kokoro” ma ogromny walor (chociaż malkontenci powiedzą, że to minus, uniemożliwiający w pełni ogarnięcie powieści Natsume). Zmusza bowiem do sięgnięcia w głąb własnej duszy, serca i umysłu, co jednocześnie wymaga ciągłych, nieustannych prób zmierzania się z tym, co Nienazwane i Niewypowiedziane. Słowo „kokoro” doskonale uzupełnia i współtworzy niesamowitą opowieść, zawartą w książce Natsume.

Można by krótko i lakonicznie stwierdzić, że Sedno rzeczy jest zapisem powrotu do przeszłości. Powolne zatapianie się w mglistej przeszłości i próba zrozumienia tego, co kryło się za enigmatycznymi słowami, znakami i gestami w pierwszym odruchu wydaje się być owym „sednem rzeczy”. Pozornie tak właśnie jest. Oto pewien bliżej nieokreślony mężczyzna przywołuje w pamięci niebywałą postać – postać człowieka, który wpłynął na jego młodzieńcze lata, a kto wie, czy nie odcisnął piętna (pozytywnego bądź negatywnego, tego nie wiemy) na przyszłości wspominającego.

Właściwie Sedno rzeczy to dwie, połączone ściśle i nierozerwalnie ze sobą, książki czy raczej opowieści. Błędem wydaje się przypisywanie im możliwości autonomicznego zaistnienia. Jedna bez drugiej nie udźwignęłaby tematu (tematów), który podjął Natsume. W pierwszych dwóch częściach narratorem jest mężczyzna, który wspomina tajemniczego Senseia.* Nie jesteśmy w stanie określić jego wieku, nie podaje także ani swojego imienia, ani nazwiska Senseia, stając się osobliwym Jedermannem, everymanem, każdym i nikim zarazem. Czytaj dalej