Niekończąca się podróż. Kilka słów o „Mieczu zagłady” Nakazato Kaizana

Nasze ścieżki nie przecięły się przypadkowo. Chyba było w tym jakieś przeznaczenie. Gdybyśmy nie znaleźli się w tym samym czasie i miejscu, nasze losy potoczyłyby się inaczej. Może lepiej by było, gdybyśmy się nigdy nie spotkali. Może wtedy…

Blisko trzydziestoletni samuraj Tsukue Ryūnosuke przemierza Przełęcz Wielkiego Bodhisattwy i napotyka pielgrzyma, na którym postanawia wypróbować swój miecz. Nie wie, że mężczyzna nie podróżował sam. Była z nim mała wnuczka Matsu, a chwilę po zabójstwie wędrowca przechodził tamtędy zwinny złodziej Shichibei, który zaopiekował się dzieckiem. Niedługo po tym zdarzeniu do Tsukuego Ryūnosukego przybywa Hama, przyszła żona Utsukiego Bunnojō, z którym Ryūnosuke ma zmierzyć się w cyklicznie rozgrywanych zawodach szermierzy na górze Mitaka. Kobieta błaga mężczyznę, by pozwolił jej przyszłemu małżonkowi wygrać, gdyż to umożliwi ich wspólną przyszłość. Ryūnosuke bowiem wywodzi się z tej samej co Utsuki szkoły Kōgen Ittō, ale zdecydował o rozwijaniu swoich umiejętności w innym kierunku, uznany za buntownika i zdrajcę stał się specjalistą w tak zwanej „bezgłośnej technice”, polegającej na spokojnym wyczekiwaniu na pierwszy ruch przeciwnika, by następnie błyskawicznie go pokonać. Utsuki niebezpodstawnie boi się, że przegra z rywalem.

Wpływ czarującej, uwodzicielskiej Hamy – można by rzec, że kobiety demonicznej – przyczyni się do śmierci Utsukiego i pociągnie za sobą lawinę wydarzeń, w tym zrodzi chęć zemsty w nastoletnim bracie Utsukiego – Hyōmie, który przez lata wyszkoli się pod okiem jednego z największych mistrzów. Nie trzeba chyba dodawać, że Matsu również zapragnie dokonać wendety za zamordowanie jej dziadka. Ryūnosuke będzie nieustannie wędrował, lecz nie pozbędzie się koszmarów, wręcz przeciwnie jego niebaczne działania wpłyną na życie wielu innych osób. A bogata i różnorodna galeria barwnych postaci, powinowactw, wzajemnych zależności i wątków będzie rosła w miarę kolejnych wydarzeń.

„Im kobieta mocniej kocha, a mężczyzna nie, tym bardziej porzucona z żalu zamienia się w potwora lub gada, albo jak przekleństwo ciąży na fałszywym mężczyźnie.” [s. 355]

Nakazato Kaizan (właśc. Nakazato Yanosuke, 1885-1944) w latach 1913-1921 publikował w odcinkach „Przełęcz Wielkiego Bodhisattwy”. W 1927 roku autor powrócił do opowieści i… tworzył ciąg dalszy do 1941 roku, ale nie ukończył swojego dzieła. Jest to drugi po „Tokugawie Ieyasu” Yamaoki Sōhachiego najdłuższy japoński cykl powieści i chociaż powstał jako literatura dla mas, to zyskał duże uznanie najwybitniejszych pisarzy Kraju Wschodzącego Słońca, między innymi Tanizakiego Jun’ichirō. W naszym kraju funkcjonuje pod filmowym tytułem „Miecz zagłady” – luźna ekranizacja pojawiła się bowiem w 1966 roku. Polskie wydanie książkowe bazuje na pierwszych pięciu częściach, które ukazały się między 1913 a 1915 rokiem. W założeniu miały stanowić zamknięty utwór o zemście, chociaż… bazując na polskim przekładzie, można powiedzieć, że zakończenie piątej części nie rozwiązuje wątków związanych z wendetą. Poza tym podczas czytania zwłaszcza ostatnich stron wydaje się, że pewne partie tekstu zostały chyba pominięte.

Jak zauważa tłumaczka Bożena Murakami we wprowadzających informacjach do polskiego wydania „Miecza zagłady”, celem autora było zaprezentowanie „ludzkiej karmy zgodnie z myślą buddyjską”. Wykreował on zatem Tsukuego Ryūnosukego zainteresowanego przede wszystkim szermierką oraz z okazjonalnego zamiłowania do kobiet, ale kobiet będących w zasadzie wespół z jego lekkomyślnym, pochopnym zachowaniem i butnym charakterem przyczyną jego nieustannych kłopotów oraz licznych tragicznych zdarzeń. Tsukue Ryūnosuke reprezentuje buddyjskie pojęcie mumyō (ind. awidja), a zatem ciasnotę umysły, niewiedzę.

Nakazato zabiera czytelnika w podróż po Edo, Kioto i okolicznych miejscowościach w ostatnich latach panowania siogunatu Tokugawów (mniej więcej przełom lat 50 i 60. XIX stulecia). Obok segmentów opowieści związanych z różnorodnymi dōjō, szkołami walki, stylami w szermierce, pojawiają się zapiski dotyczące tradycji, zwyczajów, świąt, obrzędów, wierzeń czy wreszcie przesądów, czego świetną egzemplifikacją jest długa i wąska chmura zwana w powiecie Muro „pasem panny Kiyo”, świadcząca o zbliżającej się katastrofie, będąca (zaczerpniętym do tytułu) swoistym „mieczem zagłady”, jeśli w porę nie powstrzyma jej rytualne oczyszczenie wsi i modlitwy. W późniejszych partiach powieści Nakazato wplata styl eseistyczny, pisząc między innymi o dzielnicy uciech Shimabarze i rozważając jej istnienie w kategoriach zjawiska społeczno-historycznego. Bohaterowie recytują, śpiewają i przywołują także liczne pieśni oraz wiersze obecne w takich antologiach jak „Dziesięć tysięcy liści” czy „Zbiorze z Ogura”. A w ostatniej części pojawią się elementy charakterystyczne dla kaidanu, czyli opowieści niesamowitej.

Autor nie unika tematów polityczno-historycznych. Bohaterowie jego powieści są uwikłani w rozmaite zależności wynikające z obowiązującego prawa i przyjętych norm społecznych – ale polski czytelnik otrzymuje rzetelnie opracowane przypisy. Nieustannie wędrujący Ryūnosuke – jakby nie mógł znaleźć sobie miejsca, nękany przez koszmary – wplątuje się mniejsze czy większe afery, jego losy wiążą się przez pewien czas z grupą rōninów Shinchōgumi, przekształconą z czasem w Shinsengumi*, których bakufu (siogunat) zebrał nie tylko jako swoich sprzymierzeńców w walce ze zwolennikami Restauracji cesarza, ale i prewencyjnie, by ich żądzę walki i rozlewu krwi w czasach pokoju ukierunkować oraz nie pozwolić, by obróciła się przeciwko władzy. Ale niewiele czasu minie, gdy Ryūnosuke połączy się z przeciwnikami Shinsengumi, głoszącymi lojalność i wierność wobec cesarza – organizacją Tenchūgumi. Liczne suspensy, zwroty akcji, szybkie tempo (rzadko zwalniające), symultaniczność, opowieści w opowieściach, przeplatanie historii różnych postaci, których drogi w pewnym momencie się łączą w zadziwiających okolicznościach, sprawiają, że powieść czyta się świetnie i aż żal, że tylko pięć części zostało przetłumaczonych na język polski.

Na osobną uwagę zasługują portrety kobiet, zwłaszcza trzech najbardziej ingerujących w losy bohaterów, będących niejako katalizator(k)ami niektórych wydarzeń: demonicznej, żądnej splendoru Hamy, doprowadzającej mężczyzn do upadku; delikatnej i subtelnej Matsu, podstępnie sprzedanej na kurtyzanę; osobliwego odbicia lustrzanego Hamy – Toyo, która przeżyła samobójstwo kochanków i błąka się niczym zjawa, sprowadzając na kolejnych ludzi, głównie mężczyzn, nieszczęście, klątwę, piętno śmierci, obłęd. Co ciekawe, i z powodu Hamy, i z powodu Toyo mężczyźni będą umierali, nierzadko w amoku, szaleństwie, natomiast Matsu jawić się będzie jako anielska, nieskazitelna, czysta – brakuje jednak kilku kluczowych elementów w zaprezentowanych polskiemu czytelnikowi częściach, by postać Matsu wybrzmiała pełniej (na ostatnich stronach pojawiają się informacje, które wskazują, że zapewne pominięto pewne fragmenty tekstu z nią związane).

„Miecz zagłady” Nakazato Kaizana to pasjonująca wędrówka po meandrach ludzkiego losu. Każdy kolejny nierozważny czyn nakręca spiralę zemsty i powiększa mrok w sercu człowieka, zatruwa go i wyniszcza od środka.

——————

Nakazato Kaizan, Miecz zagłady, przeł. z jap. Bożena Murakami, Diamond Books, Bydgoszcz 2013.

* Realnie istniejąca formacja roninów pojawiła się także w innych popkulturowych produkcjach – między innymi w mandze i anime „Gintama”. Podczas czytania o Shinsengumi i Kondō Isami, Hijikacie Toshizō czy Okicie Sōjim nie mogłam się powstrzymać od przywołania w myślach ich wersji znanej mi z anime.

Nazwisko poprzedza imię – zgodnie z zapisem dalekowschodnim.

Autor: Luiza Stachura

Dodaj komentarz