„Wiek braku wątpliwości”. Słowo o „Złotych czasach” Wang Xiaobo

W młodzieńczej ucieczce od absurdalności świata jednym z nielicznych miejsc, gdzie można się skryć, wydaje się ciało. Chociaż kruche i delikatne, to jeszcze nie zostało w pełni zawłaszczone przez czas i okoliczności.Wang Xiaobo, "Złote czasy"

Chiński pisarz Wang Xiaobo (1952-1997) powołał do istnienia swoje alter ego*, literackie wcielenie – Wang Era, łajdaka i obwiesia, jak o sobie mówi, zmagającego się z seksualnym nienasyceniem bohatera wielu opowieści*. W tomie „Złote czasy” opublikowanym w 1991 roku, a pisanym od 1982 roku, prezentuje wyimki z życia młodzieńca podczas rewolucji kulturalnej w Chinach, zwłaszcza inicjacje w seks i w śmierć. Trzy utwory wchodzące w skład książki: „Złote czasy”, „Trzydzieści lat, wiek dojrzałości” oraz „Lata płyną jak woda”, zbudowane zostały na zasadzie retrospektywnych obrazów – w dużej mierze dykteryjek, historyjek, opowiastek, epizodów – a w ich obrębie pojawią się ciekawie wprowadzone antycypacje („rozkołysujące” opowieść), symultaniczność, paralelizmy, streszczenia, elementy dialogów imitujących sceny ze sztuki teatralnej czy wypowiedzi przywodzące na myśl literaturę faktu, reportaż à rebours, na opak. Nie brakuje – jak w „Miłości w czasach rewolucji” – aluzji literackich i artystycznych, nawiązań, trawestacji, cytatów. Kanwą (a może wyłącznie jedną z licznych inspiracji, przykładowym kluczem do deszyfracji „Złotych czasów”?) jest dla Wanga „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta**. Autor odczytuje cykl powieści francuskiego pisarza jako rejestrowanie „płynących jak woda lat”, które „są wszystkim, co posiada człowiek, to jedyne, co naprawdę do niego należy. Wszystkie chwile szczęścia i smutku, które w mgnieniu oka umykają przez palce jak płynąca woda.” [s. 231] A rozmaicie przekształcana i rozwijana (w trzecim utworze) fraza „lata płynące jak woda” stanie się refrenem, nada rytm opowieści i będzie rezonować z innymi utworami Wang Xiaobo.

W finalnej części osobliwego, można rzec, że bluźnierczego „tryptyku” Wanga pojawią się liczne komentarze metatekstowe, elementy metafikcji, wyraźniej zaznaczonych dialogu i gry z odbiorcą oraz swego rodzaju konfesji, tyleż zrzucenia, ile lekkiego uchylenia, jedynie na moment, maski – Wang napomknie (z pokorą), że na tę chwilę nie jest w stanie opisywać tragicznych historii rewolucji kulturalnej, między innymi dlatego, że to wymagałoby zupełnie innego podejścia, ogromnego zaangażowania i pisania aż do śmierci, a nadal temat nie zostałby należycie opisany. Decyduje się więc na literacką mistyfikację i wcielenie do literatury przetworzonego, zretuszowanego okresu młodości, „złotych czasów”, odpowiednio mityzowanej adolescencji, z lekkim utopijnym rysem. Przygląda się zdarzeniom, epizodom, ludziom i sobie z co najmniej dwóch perspektyw – ówczesnej (gdy miał dwadzieścia i trzydzieści lat) oraz obecnej („wieku braku wątpliwości”, po przekroczeniu czterdziestu lat). Nakładające się na siebie i falujące, rezonujące obrazy przeszłości, przeszłości oglądanej przez pryzmat teraźniejszości oraz teraźniejszości nadbudowują opowieść, tworząc coś na kształt palimpsestu.

„Złote czasy” obejmują doświadczenia Wang Era podczas reedukacji w Junnanie. Miał wówczas dwadzieścia jeden lat. Poznał pracującą jako lekarka dwudziestosześcioletnią Chen Qingyang, której mąż przebywał w więzieniu. Młodą kobietę zazdrośnicy przezywali „przechodzonym towarem”, czyli kobietą sypiająca z innymi. Poirytowana Chen prosiła Wang Era o pomoc w tej kwestii. Ale on stosując logiczne wyjaśnienia, przekonał ją, że nie ma sensu z tym walczyć. I tak zaczęła się ich wspólna przyjaźń, której więzy wielokrotnie umacniali poprzez seksualne ekscesy. Dla Wang Era będzie to inicjacja w seks, dla Chen zaś okaże się pierwszym doświadczeniem przyjemności, rozkoszy i radości. To „złote czasy” „ekstrawaganckich marzeń”, wolności, wyzwolenia, młodości i jej żywotności, nieokiełznania, rozpasania. Można zaryzykować twierdzenie – utopijna kraina błogości. Co ciekawe, obserwacja różnic w zachowaniu bydła poddanego kastracji i pozostawionego do rozpłodu dopiero po latach zostanie odczytana przez Wanga jako doskonała zapowiedź (doświadczanych przez niego „teraz”, w momencie przypominania sobie i spisywania) efektów „młotkowania” życia, powolnego procesu starzenia się, zanikania witalności. Warstwy licznych opisów cielesności, erotyczności, fizjologii, samokrytyki i wieców walki, na których wyznają swoje nieprzyzwoitości Chen i Wang, obnażają absurdalność i groteskowość (nie)rzeczywistości. Ten sam chwyt odnajdziemy w kolejnych odsłonach. „Trzydzieści lat, wiek dojrzałości” obejmuje wyimki z czasów, gdy Wang Er pracował w laboratorium biologicznym w Pekinie. Ogromnie pragnął wyjechać za granicę, zatem wziął udział w projekcie dotyczącym materiałów wybuchowych, ale nie otrzymał zgody na podróż. Nie ustawał jednak w kolejnych próbach odmiany losu. Obserwujemy jego perypetie między innymi z Dzwoneczkiem (ukochaną), zmagania z uczelnianą rzeczywistością, absurdami świata, kłótnie, wzloty i upadki „wieku dojrzałości”. „Lata płyną jak woda” zaczyna znamienna fraza – „Lata płyną jak woda i właśnie osiągnąłem wiek braku wątpliwości.” [s. 171] Wang Er jest rozwodnikiem i mieszka z matką. Wspomina choćby, jak podczas rewolucji kulturalnej dwadzieścia trzy lata temu, gdy miał 17 lat, spotkał pana Li na Akademii Górniczej, późniejszego męża swojej szkolnej koleżanki Nitki. Zobaczył go leżącego na ziemi i sądził, że skoczył z okna jak niedawno pan He. W pierwszym odruchu Wang był pełen ekscytacji ze znalezienia trupa, ale z rozczarowaniem odkrył, że mężczyzna… „tylko” stracił przytomność w wyniku pobicia i kopnięcia w genitalia. A dlaczego został pobity i jakie inne anegdoty, dykteryjki wiązały się z tym faktem, pozna czytelnik, przemierzając rwący nurt wspomnień Wanga. To bodajże najlepsza część „Złotych czasów”, gęsta w wątki, najpełniej poruszająca inicjację w śmierć, fascynację makabrą i konfrontację z rzeczywistym umieraniem, eksplorująca kwestie seksualności, dojrzewania, doświadczania (własnej i cudzej) cielesności, zmysłowości, erotycznych marzeń, frustracji seksualnych i mniej czy bardziej udanych realizacji fantazji. Eros i Tanatos wyznaczają zawiłe, meandryczne ścieżki życia Wanga.

W trzech utworach składających się na „Złote czasy” Wang Xiaobo mnóstwo jest detali, tropów, śladów, którymi czytelnik może podążać i wydobywać kolejne warstwy oraz odsłaniać znaczenia, zajrzeć pod maskę literatury pornograficznej, erotycznej. To bowiem zbiór historii, anegdot i facecji o życiu – jego witalności, pragnieniach, nienasyceniu, odważnych marzeniach, radościach i smutkach, szczęściu i tragediach. W literackim retuszu i mityzacji, w wyniku żonglerki motywami, palimpsestowego rysu, (de)kolażu i (de)rekonstrukcji kadrów (nie)rzeczywistości, reinterpretacji przeszłości powstała wielopoziomowa opowieść. W jej licznych korytarzach, rozgałęzieniach, odnogach, zaułkach, pokątnych wymiarach zapisane zostały doświadczenia, przeżycia, uczucia, myśli, „lata płynące jak woda”.

——————

Wang Xiaobo, Złote czasy, przeł. Katarzyna Sarek, PIW, Warszawa 2021.

Zgodnie z zapisem dalekowschodnim – nazwisko poprzedza imię.

W polskim wydaniu na końcu publikacji znajduje się chronologia życia Wang Era.

Zob. też: Inne tłumaczenie utworu „Trzydzieści lat, wiek dojrzałości” w: „Kamień w lustrze”. Antologia literatury chińskiej XX i XXI wieku, pod red. nauk. Lidii Kasarełło, PIW, Warszawa 2019.

 

* 王二 Wang Er można chyba przetłumaczyć jako Wang Drugi.

** Nota bene, jest sporo podobieństw, ot choćby Marcel jak i Wang Er mają tyle samo lat, gdy przywołują swoje wspomnienia. Zakończenie „Złotych czasów” ma też w sobie pierwiastek zakończenia „Czasu odnalezionego”. A dla mnie to wspaniałe wspomnienie (magdalenka?) cyklu Prousta, do którego mam wielki sentyment.

Autor: Luiza Stachura

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s