Szkice do (o)powieści. Słów parę o „Oryginale Laury” Vladimira Nabokova

W ogrodzie pisarza rosną pojedyncze karty – jedne zapisane, inne puste, wciąż oczekujące na swoją kolej. Niecierpliwi chcą wejść i wyrwać lekko naszkicowane, zarysowane literackie światy, które dopiero dojrzewają, nie nabrały jeszcze kolorów, bohaterów i opowieści, nie zostały ułożone, nadal dryfują. Delikatne, kruche fragmenty światów mogą rozpaść się pod wpływem dotyku. Są narażone na liczne wypaczenia, nadinterpretacje, nadpisywania, cudze fantazje i pomysły. Niektóre nigdy nie dorosną i powinny wiecznie przebywać w cieniu albo ulec spopieleniu, a z ich popiołów może kiedyś narodzi się coś innego.

Schorowany, często przebywający w szpitalu Vladimir Nabokov w drugiej połowie lat 70. XX wieku zaczął pracę nad powieścią „Oryginał Laury” – rozważał jeszcze inne tytuły, choćby „Umieranie to świetna zabawa”, który pojawi się jako podtytuł w opublikowanej pierwszy raz w 2009 książce. Przed śmiercią w lipcu 1977 roku Nabokov przekazał swojej żonie, by spaliła karty katalogowe, na których spisywał plan „Oryginału Laury”. Stało się jednak inaczej i rękopis przechowywano w banku w Montreux, w Szwajcarii. W 2008 roku syn pisarza, Dimitri Nabokov poinformował o swojej decyzji wydania 138 kart katalogowych z tyleż niedokończoną, ile po prostu nienapisaną powieścią, z jedynie fragmentarycznym planem utworu, zapisanymi myślami, pomysłami, zarysem fabuły. Pod koniec 2009 roku zredagowany przez Dimitriego Nabokova rękopis ukazał się w Nowym Jorku oraz Londynie. Polska publikacja w przekładzie Leszka Engelkinga pojawiła się w 2010 roku, zaopatrzona w komentarz krytyczny i rzetelnie przygotowana od strony technicznej – każda strona to zdjęcie oryginalnej karty katalogowej, pod którą znajduje się polskie tłumaczenie.

Notatki do „Oryginału Laury” wskazują na opowieść o dwudziestoczteroletniej Florze, żonie majętnego, acz fizycznie nieatrakcyjnego neurologa Philipa Wilda. Czytaj dalej