„Dlaczego nic nigdy nie może być proste?”* O „Statku śmierci” Yrsy Sigurðardóttir słów kilka

Uprzednio Yrsa Sigurðardóttir, "Statek śmierci"należący do magnata finansowego jacht o pretensjonalnej nazwie „Lady K” został przejęty przez islandzką komisję likwidacyjną. Po przeszło tygodniowej wyprawie z Lizbony ekskluzywny statek wpływa późnym wieczorem do portu w Reykjaviku. Na jego pokładzie w podróż wyruszyło siedmioro osób – kapitan, dwóch marynarzy i małżeństwo z bliźniaczkami. Jakiż zatem szok przeżywają oczekujący na pasażerów, gdy okazuje się, że jacht jest… pusty. Rodzina zaginionego małżeństwa zwraca się do prawniczki Thóry o pomoc. Ślady i tropy prowadzą do przerażającej prawdy.

Statek śmierci Yrsy Sigurðardóttir – bez przesady można powiedzieć, że obecnie najsłynniejszej współczesnej islandzkiej pisarki – dzieli się na paralelne opowieści. Pierwsza rozgrywa się po wpłynięciu statku do portu: to wszelkie działania, mające na celu ustalenie tego, co stało się z pasażerami. Druga natomiast – jest relacją wydarzeń podczas rejsu. Co istotne, na początku powieści autorka zamieszcza wykaz bohaterów, nazywając go listą „osób dramatu” – i ta konwencja wyznacza kolejne odsłony tropów, dawkowanie napięcia, gradację faktów oraz domysłów. Pisarka sięgnęła po motyw statku widma, tym samym odradzając liczne niepokojące legendy oraz domysły wokół tajemniczych zaginięć pasażerów. Wydany w Islandii w 2011 roku Statek śmierci to kolejna część cyklu o dzielnej prawniczce Thórze Gudmundsdóttir (wcześniejsze książki z cyklu to: Trzeci znak, Weź moją duszę, W proch się obrócisz, Lód w żyłach oraz Spójrz na mnie), jednakże książkę można bez obaw czytać, nie znając poprzednich powieści. Życie prywatne prawniczki jest przez autorkę tak skonstruowane i nakreślone, iż odbiorca nie czuje się zdezorientowany.

Yrsa Sigurðardóttir potrafi wzbudzić w czytelniku lęk. I nie jest to „zwykły” strach przed niebezpieczeństwem, ale właśnie lęk – obawa tyleż przed nieznanym, ile przed możliwym, potencjalnym zagrożeniem, a także przed innym w nas samych, innym, który nie jest wyrozumiały i społecznie zdyscyplinowany, lecz ulega impulsom. Autorka umiejętnie dawkuje grozę, prowadzi do przedsionka ciemności, penetruje martwe rejony przestrzeni. Islandzka pisarka zasługuje na uwagę tych, którzy nie stronią od thrillerów, horrorów i kryminałów**. Co ciekawe, zakupiono prawa autorskie do sfilmowania powieści ” Yrsy Sigurðardóttir (w planach są dwa filmy pełnometrażowe oraz serial telewizyjny).

Od strony językowej polska wersja Statku śmierci nie prezentuje się najgorzej, chociaż czasami kolokwializmy nazbyt rażą… Ale nie mogę zbyć milczeniem jednego – okładki. Bombardującej słowami i innymi znakami. A wystarczyłby tytuł oraz nazwisko pisarki. Bez natrętnych dookreśleń. Bo Yrsa Sigurðardóttir obroni się bez okładkowych ozdobników. Jest nazbyt dobą autorką kryminałów i thrillerów, by przyciągnąć odpowiednich czytelników oraz znaleźć swoje miejsce pośród morza kryminalnych powieściopisarzy. Zdecydowanie jedna z najlepszych dziś.

——————

* Yrsa Sigurðardóttir, Statek śmierci, przeł. Małgorzata Bochwic-Ivanovska, Muza, Warszawa 2013, s. 195.

** I tak, o ile początkowo miałam obawy przed nazywaniem jej królową powieści kryminalnej (z uwagi na Agathę Christie, co jasne), o tyle z każdą kolejną książką przekonuję się, jak wielki potencjał tkwi w islandzkiej pisarce. I może kiedyś, może kiedyś… będzie nową królową kryminału?

Autor: Luiza Stachura

12 uwag do wpisu “„Dlaczego nic nigdy nie może być proste?”* O „Statku śmierci” Yrsy Sigurðardóttir słów kilka

  1. Swoją przygodę z autorką rozpoczęłam od „Trzeciego znaku” i od tej pory jestem jej wielką wielbicielką. Niesamowicie klimatycznie pisze i – jak wspomniałaś – umie wzbudzić lęk przez „L”. „Statku śmierci” jeszcze nie czytałam, ale to tylko kwestia czasu.

  2. z okładką masz rację – przerost formy nad… formą ;-). Reszta natomiast ciekawa. Opinia Twoja dość wyważona, bałaś się pochwalić czy rzeczywiście nie jest to aż taka rewelacja?

    1. Nie bałam się – po prostu pisząc o kryminałach/thrillerach/horrorach/fantastyce/literaturze-innej-niż-tzw.-wysoka, nie stosuję tych samych kryteriów, których używam odnośnie literatury, hm, ambitniejszej, stanowiącej wyzwanie intelektualne itp. Dlatego też trudno mi się (pisemnie i werbalnie) zachwycać książką (w tym: używać słów takich jak „rewelacja”, „wspaniałe”, „fantastyczne”, „doskonałe”, „mistrzowskie” itd.), którą traktuję jako rozrywkę ; )
      Ale jeśli potrzeba – tak, to bardzo dobry kryminał; polecam!

      1. o, no to fajno ;-). Bo ja generalnie mam przycięte horyzonty… chyba przeraża mnie myśl o ambitnej literaturze. Przeraża i pociąga. Ale raczej przeraża ;-).

          1. wiem… ale czasami nie chce się mieć kontaktu z czymś mądrym, angażującym i wymagającym ;-)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s