Polityka. Kilka słów o publikacji „Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie” Michaela Bootha

Wymiar polityczny rozrasta się nierzadko pokątnie i wrasta w innej wymiary świata. Michael Booth, "Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie"Drąży tunele, podkopuje, wprowadza konie trojańskie. Ucieczka możliwa jest chyba tylko w oniryczną krainę, chociaż… nie można być pewnym, czy już tam gdzieś nie pojawia się zalążek kolejnego odgałęzienia polityczności.

Michael Booth jest angielskim podróżnikiem, dziennikarzem, specjalizuje się w książkach o… jedzeniu. W 2020 roku ukazała się jego publikacja „Three tigers, one mountain: A journey through the bitter history and current conflicts of China, Korea, and Japan”, w polskim tłumaczeniu rok później wydano ją pod tytułem „Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie”. Książka stanowi bardzo dobry impuls do poszukiwań i zagłębiania poruszonych przez autora ważnych tematów oraz świetny punkt wyjścia do rozmów o trzech, a w zasadzie czterech „tygrysach” Azji Wschodniej – Chinach, Korei, Japonii oraz Tajwanie.

Celem podróży Bootha jest próba odpowiedzi na pytania, jakie są powody nienawiści między tymi państwami i komu zależy, by kraje Azji Wschodniej o ogromnym potencjale żyły w nieustannym konflikcie, pielęgnowały urazy, zamiast połączyć siły i dominować na światowych rynkach. Początkowo formułuje twierdzenie, że Stany Zjednoczone, które w 1853 roku siłą zmusiły Japonię do otwarcia, przyczyniły się do wejścia „trzech tygrysów” na drogę prowadzącą do obecnej sytuacji politycznej. Z czasem zmienia zdanie i wprowadza nową tezę, że to jego rodacy, Brytyjczycy, w latach 40. i 50. XIX wieku podczas wojen opiumowych niejako zainaugurowali upadek ówczesnego ładu. W życiu jednak nic nie jest czarno-białe. Odsłaniane przez Bootha decyzje i wygłaszane poglądy rządzących Chinami, Koreą oraz Japonią skłaniają raczej do poszukiwania odpowiedzi w zakulisowych działaniach polityków z różnych frakcji i z różnych państw świata.

Autor podczas podróży spotkał się między innymi z naukowcami, badaczami, dziennikarzami, historykami, studentami, turystami, biednymi, ofiarami, przede wszystkim z Japończykami, Chińczykami, Koreańczykami, mieszkańcami Tajwanu, ale także z Europejczykami czy Amerykanami blisko związanymi z Azją Wschodnią. W wyniku rozmów wyłania się zwłaszcza jedna sprawa – Chińczycy i Koreańczycy chcą, by to rząd japoński, nie naród, szczerze przeprosił za to, czego dopuścili się Japończycy podczas drugiej wojny światowej i na kilka lat przed nią. Uważają, że po szczerych słowach możliwy będzie dialog i porozumienie. Większość młodych ludzi jest otwarta i nastawiona pozytywnie, nie chce nieustannie wracać do przeszłości.

Publikacja Bootha podzielona została na cztery części związane z czterema państwami, po których podróżuje, całość zamyka podsumowanie wypraw. Ale nie jest to – w moim odczuciu – książka dla osób, które kompletnie nie znają historii Chin, Korei, Japonii. Autor zakłada sobie jasno sprecyzowany cel, zatem siłą rzeczy posługuje się wieloma skrótami, uproszczeniami, nakreśla fragmenty historii, bez zagłębiania się, część informacji szkicuje, wprowadza tak, jakby zakładał, że czytelnikowi nie są obce. Książka Bootha to podróżnicze refleksje, nie zaś naukowa pozycja i być może dlatego pozbawiona została przypisów do cytowanych wypowiedzi, zamieszczanych fragmentów artykułów czy publikacji. Szkoda jednak, że dziennikarz nie zamieścił bibliografii, listy polecanych przez siebie książek, w których można by znaleźć rzetelne rozwinięcie poszczególnych wydarzeń czy zjawisk.

Michael Booth przechodzi z tematu w temat niestety nie dość płynnie, czasem ze zgrzytami, nagłymi przeskokami, czego nie kryje choćby wtedy, gdy po opisach Strefy Zdemilitaryzowanej w Korei pisze o Parku Penisów. Podczas czytania pozostaje wrażenie lekkiej chaotyczności, braku porządku, przejrzystości, jakby autor chciał w jednym momencie opowiedzieć wszystko to, co widzi, co gdzieś przeczytał, usłyszał, a następnie na bieżąco skonfrontował ze swoimi przypuszczeniami, opiniami. Z jednej strony uzasadnieniem może być fakt, że Booth opisuje swoją podróż po różnych miejscowościach w Japonii, Chinach i Korei oraz na Tajwanie, toteż w zależności od miejsca przywołuje konkretne historie, fakty, ciekawostki (chociaż te ostatnie sabotują jego narrację, czasem powielają bowiem krzywdzące schematy). Zdaje się, że chce w sposób bardziej felietonowy, trochę gawędziarski przybliżyć rozmaite zagadnienia, o których warto wiedzieć, by lepiej zrozumieć relacje między Japończykami, Koreańczykami, Chińczykami i Tajwańczykami. Booth zarysowuje jedynie tematy, rozrzuca tropy, wskazuje odbiorcy książki ślady, a dociekliwy czytelnik dobrze by było, gdyby sięgnął po publikacje rozszerzające rozmaite kwestie.

*

Tak pokrótce i nie zaznaczając wszystkich tematów, przedstawię to, o czym w poszczególnych odsłonach książki opowiada Booth, żeby czytelnik miał świadomość, iż wątków jest sporo. Jednym poświęca autor kilka stron, innym jeden czy dwa akapity, niektóre komentuje, zaznacza swoje stanowisko, (pozornie) rewiduje dotychczasowe własne poglądy.

Japonia. Autor nie ukrywa swojej wielkiej sympatii względem Kraju Wschodzącego Słońca – jego narracja znacznie różni się, gdy opisuje Japonię i gdy jedzie do praktycznie nieznanej mu Republiki Korei. Część „japońska” rozpoczyna się od przypomnienia 1853 roku, gdy komandor Matthew C. Perry przypłynął ze Stanów Zjednoczonych i po nieustępliwych pertraktacjach przyczynił się do otwarcia Japonii po ponad dwustu latach izolacjonizmu. Przy tej okazji przywoła też autor wątpliwą koncepcję „konfucjańskiej hierarchii geopolitycznej”, gdzie centralne miejsce zajmuje Państwo Środka – Chiny, następnie jest jego trybutariuszka Korea, a jeszcze niżej najmłodsza nieokrzesana siostra Japonia. Zdaniem Bootha to nagłe otwarcie Japonii, pociągające za sobą szybką modernizację na wzór zachodni (i naukę od Amerykanów, jak siłą otrzymać to, co się chce), wpłynęło na imperialistyczne zapędy Kraju Wschodzącego Słońca, agresję i zbrodnie, których Japończycy dokonali podczas włączenia w obręb cesarstwa Korei, brutalnego wdarcia się do Chin, a później w trakcie drugiej wojny światowej. Pokrótce podróżnik przypomina ekspansjonizm Japonii, między innymi okupację od końca XIX wieku do 1945 roku Korei, zwycięstwa w wojnach japońsko-chińskiej (i otrzymanie wtedy Tajwanu), japońsko-rosyjskiej oraz kolejne wyprawy między innymi w głąb Chin. Pisze Booth o Koreańczykach w Japonii dziś, ich obecnym statusie, japońskich rasistach i ksenofobach otwarcie nawołujących do agresji, o powojennym powrocie Koreańczyków na północ Korei, gdzie obiecywano im „robotniczy raj”, o biednej części południowej Korei zaraz po wojnie domowej, wspomina przy tej okazji o juncie wojskowej w Korei Południowej. Sporo miejsca poświęca w tej i w kolejnych odsłonach publikacji kwestiom: świątyni Yasukuni, w której między innymi rząd japoński oddaje cześć duchom zmarłych, w tym zbrodniarzy wojennych klasy A; sprawie „kobiet pocieszycielek” (dziewcząt i kobiet z okupowanych terenów, zmuszonych do świadczenia usług seksualnych żołnierzom japońskim); wykluczeniu przez Amerykanów cesarza Hirohito z postępowań trybunałów wojennych. Opowiada także o „wybiórczej narracji historycznej”, nacjonalistach wśród polityków (i ich chęci zmiany narzuconej po wojnie pacyfistycznej konstytucji, by móc zbroić armię japońską), o różnorodności poglądów zwykłych mieszkańców Japonii na historię i współczesne relacje z sąsiadami (jakże w wielu punktach odmienne są te społeczne opinie z wizją rządzących), o spornych wyspach z Koreą i z Chinami.

Republika Korei. Autor wychwytuje kontrasty w zachowaniu, stylu życia Japończyków oraz Koreańczyków (nie wiem, czemu to miało służyć, chyba podkreśleniu uwielbienia Japonii przez podróżnika). Booth przybliża między innymi kwestie związane z aferą z 2017 roku dotyczącą pani prezydent oskarżonej o wielomilionowe przekręty, by nakreślić charakterystykę polityki i rządzących Republiką Korei od lat 50. XX wieku aż po dziś. Wspomina o najazdach Japończyków na Koreę choćby pod koniec XVI wieku (wojnę Imjin). Nakreśla czasy okupacji przez Japonię i proces wynaradawiania Koreańczyków. A później przeplata tematy dotyczące: brutalnego stłumienia protestu obywateli w obronie demokracji w 1980 roku (w Kwangju) przez reżim wojskowy Korei Południowej; zanieczyszczenia powietrza, samochodów koreańskich i kierowców, wszechobecnych smartfonów, branży k-beauty, operacji plastycznych, filmów i seriali koreańskich, które robią furorę wśród Japończyków, Chińczyków, w Europie i Ameryce, k-popu i hallyu – koreańskiej fali. Następnie autor przechodzi do spraw chrześcijaństwa w Korei, turystyki krajowej, „cudu nad rzeką Han”, czyli niebywałego rozwoju gospodarczego Republiki Korei, relacji z Koreą Północną i polityków południowokoreańskich, by rozwinąć wątek dotyczący chaebǒli, czyli koncernów typu Samsung, LG, w których między innymi panuje ścisła hierarchia, niejasne inwestycje finansowe stanowiące zagrożenie dla przyszłości gospodarki kraju. Pisze o pracy po godzinach, samobójstwach, wielkiej presji społecznej i rodzinnej ciążącej na Koreańczykach od dziecka, koreańskim „han” (trudnym do jednoznacznego zdefiniowania poczuciu nieopuszczającym wielu Koreańczyku, w bardzo dużym uproszczeniu swoistej mieszanki goryczy, nienawiści, gniewu i smutku, melancholii), a następie o „kobietach pocieszycielkach”. Opowieść o Korei Południowej kończą dwa elementy – przyjazd podróżnika do DMZ, czyli Strefy Zdemilitaryzowanej, oraz… Haesindang Park (Park Penisów).

Chińska Republika Ludowa. Booth przypomina o najeździe japońskiej Armii Kwantuńskiej na Chiny, zajęciu Mandżurii i jeszcze przed wojną utworzeniu tam laboratorium znanego jako Jednostka 731, gdzie rozwijano badania nad bronią biologiczną i chemiczną, eksperymentowano na ludziach, zwierzętach i roślinach. Opowiada o Konfucjuszu, testuje hipotezę o „konfucjańskiej hierarchii” w odniesieniu do Chin, Korei i Japonii, ale dochodzi do wniosku, że to ułuda. Booth pisze następnie o masakrze w Nankinie na przełomie 1937 i 1938 roku – jednym z przykładów bestialstwa Japończyków. Powraca do problemu fałszowania historii w japońskich podręcznikach. Wspomina o niegdysiejszej polityce jednego dziecka w Chinach, co stanowi punkt wyjścia do rozważań na temat starzenia się społeczeństw Chin, Korei i Japonii. Mówi o chińskich „kobietach pocieszycielkach”, a następnie przechodzi do: wojen opiumowych, korupcji u schyłku panowania dynastii Qing, „kontrolowanej pamięci zbiorowej” poprzez uruchamianie odpowiednich dla polityki Partii Komunistycznej elementów nienawiści (choćby odwrócenie uwagi od masakry na Tiananmen w 1989 roku poprzez powrót do wojen opiumowych i ukierunkowanie nienawiści obywateli względem Brytyjczyków). Kończy tę część podróżnik wzmianką o Hongkongu, w którym Pekin stopniowo niszczy demokrację.

Tajwan (Republika Chińska, Chińskie Tajpej; dawniej Formoza). Booth przedstawia pobieżnie i skrótowo czasy panowania na Tajwanie Czang Kaj-szeka, jego „biały terror”, dyktaturę, rozkwit grup przestępczych, które do dziś funkcjonują. Pisze o wielkiej sympatii Tajwańczyków względem Japonii – w 1895 roku Kraj Wschodzącego Słońca przejął od Chin Formozę, która szybko została zmodernizowana. Wskazuje, jak znaczącą rolę odgrywa Tajwan w produkcji półprzewodników. Lekko nakreśla Booth kwestię Aborygenów tajwańskich, pierwszych Chińczyków Hakka i Hoklo, którzy zamieszkali Formozę na długo przez Japonią. Wspomina o naciskach Chińskiej Republiki Ludowej w sprawie nieuznawania niepodległości Tajwanu i nazywaniu go Chińskim Tajpej. Krótko pisze także o niechęci czy wręcz nienawiści Tajwańczyków wobec Koreańczyków, gdyż nie okazują im szacunku.

*

„Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie” Michaela Bootha to zaproszenie do rozmów o Azji Wschodniej. Autor zwraca uwagę na znamienną sprawę – silna Azja Wschodnia mogłaby okazać się sporym zagrożeniem pod względem ekonomiczno-gospodarczym dla Europy i Stanów Zjednoczonych, toteż wielu polityków z różnych regionów świata preferuje obecną niezgodę i wzajemną niechęć (nienawiść?) Japonii, Korei, Chin i Tajwanu oraz być może przyczynia się do jej trwania, a nawet pogłębiania. Ale czy trzy „tygrysy” chciałyby i potrafiłby wspólnie działać bez nieustannych pretensji?

——————

Michael Booth, Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie, z ang. przeł. Barbara Gutowska-Nowak, bo.wiem/Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2021.

Nie rozumiem decyzji o nieodmienianiu nazw własnych, takich jak nazwy geograficzne, nazwy obiektów, nazwiska i imiona. O ile niestosowanie polskich odpowiedników (np. zamiast „Hiroszima” jest „Hiroshima” czy „Tökyö” zamiast „Tokio”) może być zrozumiałe, to pozostawianie wszędzie form mianownikowych już nie jest.

Autor: Luiza Stachura

5 uwag do wpisu “Polityka. Kilka słów o publikacji „Japonia, Chiny i Korea. O ludziach skłóconych na śmierć i życie” Michaela Bootha

      1. Też jestem ciekawa;) Choć od pewnego czasu też wypisuję sobie tytuły dotyczące Japonii, aby pewnego dnia przysiąść i tak więcej poczytać;)

Dodaj komentarz