Metafikcja. Na pograniczach „Opowiadać dalej. Opowiadaniach” Johna Bartha

Możemy przeciągać ten ekstatyczny moment, gdy (ro)zejdą się nasze drogi, (ro)złączą oddechy. Wystarczy wędrować przez zwoje czasoprzestrzenne, rekonfigurować, uciekać (się) do paralaks, odchyleń, na przecięciach, pograniczach de(re)konstruować rzeczywistość. Czytaj dalej między słowami.

Ona i on, małżeństwo z długoletnim stażem, meldują się w recepcji hotelu. Przybyli tu, by wydłużyć czas ich opowieści, czas opowieści ich wspólnego życia, odwlec moment pożegnania. John Barth, "Opowiadać dalej. Opowiadania"W tym celu uciekają w narracyjne triki, kuglarskie sztuczki, żonglerkę retardacją, dygresjami, kreowanie odnóg i rozgałęzień narracyjnych, metatekstowe uwagi. W opowieściach opowiadają warianty swojej relacji, szukają alternatywnych linii czasowych, multiświatów, symulakrum. Ale czy istnieje wśród wieloświatów taki, w którym nie nastąpi pożegnanie?

„Historie życiowe. Historie życia-lub-śmierci. Opowiadania o opowiadaniach w opowiadaniach, połykające własny ogon jak wąż Uroboros. Poskręcane i skomplikowane jak pętle czasowe.”*

Amerykański pisarz John Barth (ur. 1930) opublikował w 1996 roku metafikcyjne, fraktalne, palimpsestowe, eksperymentujące z możliwościami i giętkością narracji oraz języka „Opowiadać dalej. Opowiadania”. I już w tytule rozpoczyna się gra z czytelnikiem. Fraza „opowiadać dalej” będzie rozbłyskiwała pośród kolejnych segmentów narracji i występować w większości funkcji języka-wypowiedzenia, zwłaszcza fatycznej, magicznej, metajęzykowej, a podtytuł „opowiadania” odnosić się będzie zarówno do zbioru (pozornie) autonomicznych opowieści, narracji, historii, jak i do zbioru nieco à rebours, do wersji, wariantów jednej opowieści, bowiem poszczególne przerywane krótkimi dialogami jego i jej opowiadania są w istocie kreowaniem, tworzeniem, powoływaniem do istnienia alternatywnych światów, wskazywaniem na morze możliwości, nieograniczone kombinacje, konstelacje, konfiguracje elementów. Ale elementów rozumianych znów bardzo szeroko – jako pierwiastki świata, ludzie, ich historie czy wreszcie a może przede wszystkim jako język, bo język to „narzędzie, które dekonstruuje i rekonstruuje swoje własne konstrukcje; które samo używa i tworzy swoich użytkowników, jednocześnie używających i stwarzających jego, a co więcej, tworzących za jego pomocą.”**

Utwór skomponowany został z podwojonych dwunastu segmentów – lustrzanych odbić, przeplatających się, paralelnych. Pierwsza grupa dwunastek odnosi się do przygotowań małżeństwa przed rozpoczęciem opowiadania i do „opowiadania dalej”, składa się z krótkich, lakonicznych komunikatów, gry związanej z mówieniem o sobie w osobie pierwszej i w osobie trzeciej (przeobrażanie się czy balansowanie między bycie autorem, narratorem i bohaterem), metatekstowych uwag, autotematyzmu, metafikcji. Druga grupa dwunastek (a w zasadzie od 1 do 11) to historie jego i jej – ich imiona, okoliczności poznania, wiek, doświadczenia życiowe – różnią się, ale rozbłyskują w tych opowieściach wspólne elementy. Tę grupę zamyka odliczanie od 12 do 1 – pozorne zwinięcie, rekapitulacja, a w istocie próba uchwycenia różnych linii czasowych, alternatywnych wersji „ich” świata, rozbicia i jednocześnie multiplikacji symulakrum, odkrycia potencjalnych rozwiązań równania istnienia.

Barth żongluje schematami, rozbija skostniałe formy, dekonstruuje i rekonstruuje (a w zasadzie to język sam siebie obnaża i kamufluje, wytwarza szerokie pola semantyczne, z których amerykański pisarz korzysta), imituje symultaniczność, wprowadza enumeracje, ciągi asocjacyjne, jukstapozycję, ironię, sarkazm, groteskę, karykaturę. Balansuje na granicy zmysłowości, fantazjowania, erotycznych gier. Pisze „na żywo”, sięga po teorie pisania, chwyty wybijające z automatyzmu percepcji, tworzy akronimy, streszcza książkę (multiplikuje fikcję w fikcji), gra możliwościami narracyjnymi, przypadkowością, rzutem kością i koniecznością, nieuniknionym. Swoją narrację konstruuje ze słów, znaków kultury (ot, bawi się takim znakiem jak „fala”), toteż rozbrzmiewają i rozbłyskują tu rozmaite frazy, cytaty, parafrazy, nawiązania, aluzje, odniesienia do licznych tekstów, obrazów, figur, ale również języków opisu świata, mówienia o człowieku i rzeczywistości – pojawią się języki takie jak na przykład: poetycki, literacki, filozoficzny, naukowy, matematyczny, fizyczny, biologiczny, antropologiczny czy historyczny. Nieustannie przerywa opowieści dygresjami, parentezami, namiętnie sięga po triki takie jak retrospekcje oraz retardacje, które mają opóźnić finał, przeciągnąć historię – co koresponduje z pragnieniem bohaterów (i niejednokrotnie odbiorców), by opóźnić to, co ma się stać, a zatem koniec, śmierć… opowieści. A zatem, by opowieść mogła trwać, śmiej się i czytaj dalej, czytelniku.

„Istnieją nieujawnione jeszcze możliwości narracyjne, inne fabuły powieściowego świata, drążące dziury w multiwersum jak robaki.”***

„Opowiadać dalej. Opowiadania” Johna Bartha to wyborna roz(gry)wka intelektualna, wyśmienita gra (z) językiem, eksperymentowanie z narracją, testowanie możliwości i przekraczanie granic(y) słowa. A pomiędzy wierszami rozbłyskuje myśl o przemijaniu, o nieuniknionym kresie, zmierzchu, rozpadzie.

——————

John Barth, Opowiadać dalej. Opowiadania, przeł. i posłowiem opatrzył Maciej Świerkocki, PIW, Warszawa 2022.

* John Barth, Opowiadać dalej. Opowiadania, przeł. i posłowiem opatrzył Maciej Świerkocki, PIW, Warszawa 2022, s. 290.

** Tamże, s. 323-324.

*** Tamże, s. 411.

A Bartha poznałam dzięki Pożeraczowi, za co mu dziękuję! Zapraszam do niego!

Autor: Luiza Stachura

Dodaj komentarz