Gorączka. Kilka słów o „Popiele i czerwieni” Pyun Hye-young

Czasami wystarczy tylko kilka słów i spojrzeń wymienionych z jedną osobą – tą jedyną, która zrozumie, a przynajmniej będzie sprawiała wrażenie takiej, która chce rozumieć. Czasami potrzeba rozmowy o błahych sprawach, codziennych wydarzeniach – nie są wcale konieczne wielkie słowa, deklaracje. Ale tymczasem pozostaje zmierzenie się z milczeniem, obojętnością, pogłębiającym się oddaleniem, którego nie jest w stanie zatrzymać nic – ani krzyk, złość, gwałt, ani szept, delikatny dotyk. Po rozpadzie relacji, złamaniu wspólnej przestrzeni pozostaje ucieczka. Eskapizm przynosi jednak zamiast ukojenia jeszcze więcej bólu. Tłumione wspomnienia powracają i domagają się uwagi. Jeszcze raz przypomnij sobie, jak to było i kiedy się zaczęło kończyć. Co można było cokolwiek zrobić, naprawić?

„(…) im dłużej ktoś się do ciebie nie odzywa, tym mniej oczekiwane są telefony od tego kogoś.” [s. 74]

Bohater powieści Popiół i czerwień (재와 빨강, 2010) południowokoreańskiej pisarki Pyun Hye-young (1972), mężczyzna, którego imienia ani nazwiska czytelnik nie pozna, zostaje wysłany do oddziału swojej firmy w innym kraju. Na co dzień zajmuje się testami pestycydów i niekoniecznie się wyróżnia, by zasłużyć na taki awans w oczach jego współpracowników. Nie zna zbyt dobrze języka używanego w państwie, do którego zmierza, więc tym bardziej jest zaskoczony i zdezorientowany, gdy na lotnisku zostaje zatrzymany z powodu podejrzenia o bycie nosicielem wirusa i poddany kwarantannie. W obcym dla niego kraju panuje bowiem epidemia. Od swojego przełożonego (zna jedynie jego nazwisko – Mol) mężczyzna telefonicznie dowiaduje się, że na oficjalne przeniesienie do oddziału musi poczekać kilka dni, do tego czasu ma udać się do wynajętego mieszkania. Miejsce, do którego trafia bohater, powstało… na wysypisku śmieci (a może to śmieci zakopały miejscowość? czy to aluzja do autentycznie istniejącej wioski Dongxiaokou?). Odór, brud, wszechobecne szczury, zgnilizna i rozpad staną się elementami jego przestrzeni – tak fizycznej, jak psychicznej, i tym samym doskonałym odzwierciedleniem rozprzestrzeniającej się wewnątrz niego ciemności. Bohater przemierzy labirynty swojej pamięci, by odtworzyć związek z jedyną kobietą, która była dla niego najważniejsza. I zmierzy się ze świadomością odrzucenia. Innymi słowy, obce miejsce, nieznany język, poczucie niepewności ze względu na epidemię, wyzwolą w mężczyźnie tłumione obrazy z przeszłości, reminiscencje. Obie płaszczyzny – teraźniejszość i miniony czas – będą się zazębiały i dopełnią portret neurotyka.

Kolejne wypadki, kuriozalne sytuacje, wspomnienia z przeszłości bohatera i druzgocząca wiadomość z ojczyzny, że jego eksżona została brutalnie zamordowana, a on – jako „uciekinier” – jest jednym z głównym podejrzanych, obudzą atawistyczne odruchy mężczyzny. Niepewność, brak poczucia własnej wartości, nerwowość i lęk przed odrzuceniem doprowadzą bohatera do dramatycznych wyborów. W obliczu zagrożenia obnażona zostanie tocząca go od lat gangrena, degeneracja, stopniowo postępująca utrata człowieczeństwa i swoiste przeobrażenie się w szczura żyjącego w ciągłym zagrożeniu. Szczur, nota bene, będzie symbolem bohatera powieści Pyun. Swój „awans” i transfer do innego państwa zawdzięcza bowiem bezwzględnemu zabiciu szczura podczas przyjęcia u kierownika firmy. Swój „awans” w nowym kraju z włóczęgi na szczurołapa zawdzięcza maniakalnemu zabijaniu szczurów węszących po kanałach kanalizacyjnych. Szczurów jednak nie można całkowicie wytępić – zawsze znajdą sposób, by przetrwać. Ciekawie zestawić można to z małpami, które pojawią się w jednym epizodzie powieści – tym bardziej, jeśli na małpy spojrzymy z perspektywy dalekowschodniej.

Popiół i czerwień Pyun Hye-young porównuje się z różnymi powieściami, na czele z Dżumą Alberta Camusa i z Procesem czy Zamkiem Franza Kafki. Ale wszelkie tego typu zestawienia będą uwypuklały mankamenty opowieści Pyun, opowieści, która sama w sobie ma potencjał, wskazuje ciekawe kierunki i tropy interpretacyjne, korespondując z wieloma tekstami kultury. Ale poprzez nagromadzenie różnych motywów, symboli, aluzji, tematów podejmowanych przez Pyun, pozostaje wrażenie dryfowania po powierzchni. Tytułowy popiół nawiązuje do spalonych śmieci i zwłok „chorych” („chorych” w cudzysłowie, gdyż przez całą powieść nie spotykamy autentycznie chorych, ale tylko podejrzanych o roznoszenie bliżej nieokreślonego wirusa), ale także do wypalenia się uczucia, pogrzebania człowieczeństwa, w dalszej zaś perspektywie uruchamia kontekst biblijny czy wreszcie kwestię ofiar całopalnych. Czerwień zaś to nie tylko płomienie ognia czy krew, ale kolor policzków osoby, którą trawi gorączka – a przyczyn gorączki może być wiele, bo nie tylko wirus, ale także nadmierna ekscytacja, niezdrowe, maniakalne podniecenie i nienasycenie. Zdaje się, że powieść południowokoreańskiej pisarki to przede wszystkim próba wiwisekcji samotności neurotyka, samotności przyczyniającej się do upadku człowieka. Tu odizolowanie, alienacja nie są uzdrawiające czy oczyszczające – wręcz przeciwnie, przynoszą poczucie pustki, rozpacz i ogromny lęk przed opuszczeniem, przed straceniem łączności ze światem ludzi, z dniem, jasnością. Nie wiedzieć czemu, autorka próbuje łączyć to z wszechobecnym poczuciem zagrożenia i osaczenia z zewnątrz. Jakby sama autodestrukcja i obłędna zazdrość bohatera powieści nie wystarczyły, by stworzyć ciekawe studium rozpadu i rozkładu.

Proza Pyun nie jest kafkowska, nie przynosi dusznej atmosfery Procesu czy Zamku. Takie porównania wynikać mogą z elementów onirycznej rzeczywistości obecnych w powieści Pyun. Weźmy prosty przykład: autorka sięga po motyw budynku, do którego nie sposób się dostać – biurowiec jest swego rodzaju zamkiem, do którego bohater usiłuje się zbliżyć, by uzyskać odpowiedź na pytanie o swój status w obcym kraju, czyli możliwość pracy, niejako usprawiedliwienie własnej obecności w innym państwie. Ale autorka dokonuje raczej prze-pisywania, powielania niż tworzenia, kreacji czy reinterpretacji. W czytelniku może pozostać wrażenie, ze Pyun jest zafascynowana światem, który uchwycił na przykład Kafka, i próbuje go zaadaptować w swoim pisarstwie. Przenoszenie elementów różnych literackich światów rzadko kończy się powodzeniem – wymaga samoświadomości autora i podjęcia gry.

Dlatego zdecydowanie lepiej czytać Popiół i czerwień bez zestawiania z wielkimi powieściami literatury światowej. Wówczas utwór Pyun będzie dobrym wstępem, szkicem do studium o neurotyku, a także ciekawą wyprawą w głąb relacji międzyludzkich, próbą prześledzenia rysów i pęknięć w związkach, rozpadu, rozłączenia oraz pogrążenia się w rozpaczy, która prowadzi zwykle do tragedii, rzadko zaś do wyzwolenia.

„Dopiero kiedy stracił wszystko, zdał sobie sprawę, że to, o co tak bardzo walczył, nie zdało się na nic.” [s. 137]

——————

Pyun Hye-young, Popiół i czerwień, przeł. Marzena Stefańska-Adams, Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2016.

Nazwisko autorki poprzedza imię.

Autor: Luiza Stachura

4 uwagi do wpisu “Gorączka. Kilka słów o „Popiele i czerwieni” Pyun Hye-young

  1. Mam ochotę na powrót do podczytywania Azji. Myślę, że spróbuję się z tą książką, choć nie wiem czy potrafię czytać bez poszukiwania kontekstów.

    1. To na powrót polecam „Złotą pagodę” Yukio Mishimy (wznowił PIW pod koniec 2017 roku) – nie pamiętam, czy znasz. A i poszukiwanie kontekstów w „Złotej pagodzie” to dopiero przyjemność.

  2. Poszukiwanie kontekstów to zawsze jest przyjemność :) Ośmielę się wręcz napisać, że kultura to konteksty, choć nie lubię generalizowania.
    Wydawało mi się, że przeczytałem, ale wygląda na to, że nie. Czytałem „Na uwięzi” i „Balladę o miłości”. Postaram się przeczytać, ale byłoby miło, gdyby PIW wydał też e-booka.
    Oddam Ci, a co. Jeśli miałabyś ochotę na coś nie do końca azjatyckiego (i nie czytałaś), dobrze wspominam „Balladę o smutnym karciarzu”, którą napisał Lawrance Osborne.

    1. Zgadzam się z Tobą odnośnie do poszukiwania kontekstów. Chyba też tak działa umysł człowieka – wiecznie coś porządkuje, układa po swojemu, chociaż czasami może się nam wydawać, że to chaos ; )
      Może kiedyś PIW będzie wydawać w dwóch formach – papierowej i elektronicznej, Podejrzewam, że nie tak prędko, chociaż… Wydawnictwo Dialog publikuje e-booki, więc kto wie, kto wie…
      A, nie czytałam i chętnie przeczytam, zważywszy, że wreszcie zaczął się u mnie czas czytania tego, co chcę i co jest dla mnie dostępne. Dziękuję zatem za ten trop!

Dodaj komentarz