Laterna magica. Słówko o „Powszechnej historii nikczemności” Jorgego Luisa Borgesa

Podczas podróży po labiryncie fikcji, gdzie lustra pozornie odbijają elementy rzeczywistości, w efekcie przekształcają, zniekształcają je, tworzą z nich różne konfiguracje, można trafić na imitację encyklopedii czy też kroniki, księgi, zwoju. Zakodowane są tam między innymi eksperymenty czy odrzucone płody, zalążki fikcji, skarlałe znaki. Czekają, aż ktoś je wskrzesi. Wtedy pokrywają obiekty rzeczywistości, kopiują, anektują i zastępują kolejne części, wypierają „oryginał”.

Jorge Luis Borges, "Powszechna historia nikczemnościW latach 1933-1934 w jednym z dzienników ukazywały się utwory, które w 1935 roku argentyński pisarz, poeta, eseista Jorge Luis Borges (1899-1986) opublikował w wersji książkowej pod przewrotnym, ironicznym tytułem „Powszechna historia nikczemności”, tworząc swego rodzaju katalog tyleż antybohaterów, ile bohaterów à rebours, imitację encyklopedii. W wydaniu z 1954 roku autor dodał kolejne fikcje w segmencie „Et cetera”. I o ile pierwszych osiem szkiców to wprawki w mistyfikowaniu, tyleż fałszowaniu, konfabulowaniu, ile przekształcaniu, tkaniu z autentyków, prawdy fikcjonalnych mikrokosmosów, o tyle „Et cetera” to literackie olśnienia, zdumiewające światy otwierające za pomocą niewielu słów linie czasoprzestrzenne, szerokie pola znaczeń, multiplikujące drogi. Można zaryzykować twierdzenie, że w „Powszechnej historii nikczemności” nie chodzi o deszyfrację, rozpracowanie każdego słowa, (prawie) wszystkich aluzji, ale o eksplorowanie możliwości narracyjnych, giętkości, pojemności, potencjałów fikcji, zdolności fikcji do kreowania, eksperymentowania, eksplorowania. A w efekcie o przyjemność i zabawę – o czym pisze Argentyńczyk w przedmowie do wydania z 1954 roku.

Borges gra nie tylko z czytelnikiem, ale także z tekstami kultury. Sampluje, demontuje, remontuje, dekonstruuje, przesuwa, przepina, przekleja, dopisuje, nadpisuje, kreuje, tworzy dekolaże i kolaże, palimpsesty, dodaje cytaty, parafrazy, żongluje schematami, wzorcami, kliszami, świetnie wychwytuje języki mówienia o rzeczywistości. Testuje możliwości narracji, eksperymentuje. A przecież zaczyna od prostych trików, gestów tak oczywistych jak fałszowanie, podrabianie biogramów, życiorysów mniej czy bardziej słynnych przestępców, łajdaków, kombinatorów, cwaniaków, nikczemników, niegodziwców z całego świata. Ale słowo „nikczemnik” w obłędnej, szaradziarskiej, szyfrogramowej narracji Borgesa jest ironiczne.

W teatrze Argentyńczyka w ośmiu kolejnych odsłonach poznajemy sylwetki różnych korsarzy rzeczywistości (hochsztaplerów, oszustów, prestidigitatorów, rozbójników, piratki, morderców, pseudoproroków, samozwańczych wyzwolicieli). Ich dzieje od narodzin poprzez rozkwit działalności, rozbłysk, aż po śmierć ujęte są w narracjach imitujących eseje i (czasem satyryczne) szkice biograficzne, pełnych dygresji, parentez, ciągów asocjacyjnych, enumeracji, groteskowych, karykaturalnych opisów. Za pomocą słów w rozmaitych narracjach (nie tylko zamieszczonych w „Powszechnej historii nikczemności”, zdaje się mówić autor) są wskrzeszani, by ponownie odgrywali przedstawienie, tragedię (antyczną), by stali się bohaterami produkcji-narracji „true crime”, przewrotnego panteonu. Wprowadza pisarz warianty „intymistyki” wraz z jej autokreacją, retuszami, mistyfikacją, mityzacją. I tak wplecione zostały między innymi (niby-)wyznania, (niby-)świadectwa, (niby-)biografie, (niby-)zeznania. W tym bogactwie sfabrykowanych źródeł, nierzadko iluzorycznie przekonujących o prawdziwości, zręcznie udawanych egzegez, ułudy encyklopedyczności, kroniki, autor zaciera granice między fikcją a autentykiem. Co zasadniczo koresponduje z codziennością, w której słowa, ich (nad)interpretacje, pogłoski, plotki, opowieści przekazywane kolejnym generacjom, ot – bajania bajarzy, baśnie, legendy mity kreują jakby inny wymiar świata, czarują rzeczywistość, przepisują, niewiernie kopiują, iluzorycznie kalkują, dopuszczają rozgałęzienia, odnogi, pokątne wymiary, swego rodzaju apokryfy.

A „Et cetera” zachwyca. To swoista laterna magica, mikroobrazy, mikropowiastki będące egzemplifikacją przedsionka fikcyjnych ogromnych, przyprawiających o zawrót głowy ogrodów Bogresa. Będzie o przebywającym w imitacjach Melanchtonie, który wątpił w miłosierdzie, o zamkniętej zagadkowej, labiryntowej twierdzy w królestwie Andaluzyjczyków, o szczęściu przepowiedzianym we śnie, o adepcie magii, o czarowniku i atramentowym zwierciadle, o sobowtórze-dublerze, o przewrotności słów-życzeń, o ekspansji kartografii – pochłonięciu świata przez znaki (podstawieniu znaków w miejsce rzeczywistości?).

„Powszechna historia nikczemności” Jorgego Luisa Borgesa jest świetną grą, wyprawą w głąb fikcji, która niepostrzeżenie staje się (stała się?) rzeczywistością. Można zaryzykować twierdzenie, że to symulakrum*.

——————

Jorge Luis Borges, Powszechna historia nikczemności, przekł. Stanisław Zembrzuski, Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, Warszawa 2023.

* A symulakrum, z łacińskiego „podobieństwo”, „pozór”, w dużym uproszczeniu, (w zależności też od koncepcji filozoficznej) dotyczy obrazu, znaku będącego symulacją (pozorem) rzeczywistości albo obrazu, znaku tworzącego odrębną rzeczywistość. Zob. na przykład (zwłaszcza bibliografię): „Symulakrum” [w:] Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie [online], dostępny: https://cbh.pan.pl/pl/symulakrum [odczyt: 04.04.2023].

Książka została kupiona przeze mnie.

Autor: Luiza Stachura

Dodaj komentarz