W labiryntach komiksowych ogrodów, na przecięciach zwojów linii czasoprzestrzennych rysowane są niesamowite opowieści. Tu do istnienia powołuje się za pomocą kilku kresek (nie)zwykłe światy. W problemach, wyborach, przygodach naszkicowanych postaci odbijają się jak w lustrze kawałki twoich snów. Przemierzasz rysunkowe wymiary, by zebrać rozrzucone fragmenty konstelacji. Co z nich ułożysz?
Na Ziemię przybywają Plikli oraz Jumbo, twórca prototypu 626, genetycznego eksperymentu. Wysłała ich Federacja Galaktyczna, która chce, by konstruktor złapał Sute-ichiego, a w zamian darują mu karę za nielegalną produkcję broni biologicznej. Goście z kosmosu trafiają na medytującego przy wodospadzie Yamato Meisona. Mężczyzna po osobliwym wyglądzie nieznajomych uznaje, że to demony, toteż przybysze postanawiają przy użyciu urządzenia przypominającego odkurzacz wyssać jego wspomnienia o ich obecności na Ziemi, by móc kontynuować misję w przebraniu ludzi. Ale nic nie idzie zgodnie z planem – bowiem nie tylko samuraj zapomina o Sute-ichim, znów stając się bezwzględnym panem prowincji Gekoku, ale i Jumbo oraz Plikli… tracą pamięć.
O japońskim mangace Wadzie Hirocie (1974-2021)* pisałam przy okazji pierwszego tomu „Samuraja i Sticha”. Pokrótce przypomnę, że w 2020 roku po zatwierdzeniu projektu przez Disneya japoński twórca zaczął pracę nad przewrotną, komiczną, acz pełną uroku i wdzięku mangą „Samuraj i Stich” (oryg. 殿さまとスティッチ; Tono-sama to Sutitchi), serializowaną w コミックDAYS Kodanshy. Drugi z trzech tomów składa się z rozdziałów od ósmego do piętnastego oraz dodatkowej części o tytule „Tsumu-tsumu”, co przetłumaczono jako „gromadzimy, gromadzimy” – wyrażenie to odnosi się do nowej zabawy wymyślonej przez Meisona, by ukierunkować niespożytą energię i tendencję do opacznego działania Sute-ichiego. Czytaj dalej