„Deszcz przyjdzie, na pewno.”* Słów parę o „Wiosennej nocy” Tarjei Vesaasa

W ostatnim domu przy drodze (albo pierwszym, gdy podchodzi się do wioski od drugiej strony) mieszka czternastoletni Hallstein i jego osiemnastoletnia siostra, Sissel. Jest późna wiosna, granicząca z latem. Tego dnia ich rodzice pojechali do sąsiedniej gminy na stypę brata ojca. Mają wrócić nazajutrz. Hallstein już się cieszy, że został sam z siostrą – nareszcie wolny! Tarjei Vesaas, "Wiosenna noc"Tyle przed nim możliwości, tyle potencjalnych scenariuszy krótkiego czasu wyzwolenia spod władzy dorosłych!

Ale.
Tej nocy wszystko idzie na opak. [s. 114]
Bo.
Tej nocy, tego dnia wszystko może się zdarzyć. [s. 138]

Wieczorem Hallstein obserwuje pełną napięć i niezrozumiałą dla niego grę między Sissel a jej rówieśnikiem Torem. Po wyjściu młodzieńca-zalotnika prowadzi siostrę do swojego królestwa – miejsca, gdzie przebywają ślimaki. Czternastoletni Hallstein głośnym słowem-zaklęciem sprowadza jednak niebawem deszcz (bo deszcz można wyzwolić jednym okrzykiem [s. 22]) – przemoknięte rodzeństwo wraca do domu i już się przygotowuje do posiłku, gdy przed ich domem zatrzymuje się samochód z pięciorgiem osób. Przybycie nieznajomych przeobrazi tyleż Hallsteina, ile jego siostrę i Torego. Cała trójka dostąpi – w różnym stopniu – wtajemniczenia w świat dorosłych. Sissel stanie się kobietą, przygotuje się do roli matki (od przerażenia przejdzie do celebracji i afirmacji życia), Tore (przez praktycznie całą noc ukrywający się w lasku przy domu rodzeństwa) nabierze męskiej odwagi, zdecydowania i zdeterminowania. Natomiast Hallstein pożegna cząstkę swojego ukrytego świata. Czytaj dalej

Emocje zapisane w przestrzeni. Na marginesie wyboru opowiadań „Koń z Hogget” Tarjei Vesaasa

Nigdy człowiek nie wypowie tego, co ma na sercu i co skrywa w sobie.*

Siedemnaście krótkich utworów prozatorskich jednego z najciekawszych i najwybitniejszych współczesnych pisarzy norweskich – Tarjei Vesaasa (1897-1970), ukazało się w Polsce tylko raz, w 1988 roku. Jak informuje wydawca, utwory zaczerpnięto z tomu Noveller i sammliny (1964). Wyboru dokonała jedna z czterech tłumaczek – Adela Skrentni. Każde z opowiadań oscyluje wokół związków człowieka z przyrodą. Narratorzy poszczególnych utworów konfrontują ze sobą zazwyczaj dwóch bohaterów, uprzednio umieściwszy ich w kole natury. Innymi słowy, wskazują, w jaki sposób interakcje między ludźmi są w istocie wynikiem uwarunkowań i zmian zachodzących w przyrodzie. Chwilowa, przemijająca łaskawość i hojność natury potrafi uśpić czujność człowieka.

W zasadzie wszystkie opowiadania to otwarte, przerwane obrazki z życia. Jak nagle wkraczamy do literackiego świata, tak w najmniej oczekiwanym momencie go opuszczamy. Narratorzy uchylają jedynie rąbka tajemniczej przestrzeni – pokazują pojedyncze sceny, wycinki z rzeczywistości, kadry. Czy też okruchy. Ale wybierają takie momenty, w których bohater musi stanąć przed wyzwaniem. Nadchodzi moment graniczny. Decyzje podejmowane przez postać zdeterminują kolejne kroki, lecz o nich nic się nie dowiemy, pozostaną w zawieszeniu, w niedopowiedzeniu. W ciszy – poza słowami. Czytaj dalej

Wiosna, lato, jesień, zima i…* Słów kilka o „Wielkiej grze” Tarjei Vesaasa

Wydarzenia toczyły się poza Bufast, ale w zasięgu ich gospodarki też działo się wiele różnych rzeczy. Słońce świeciło i deszcz padał. Ludzie pracowali. Tvinna szumiała. Całymi nocami ciągle i stale szumiała.**

Bufast leży na wzniesieniu, powyżej rzeki Tvinny. Ogrodzone z jednej strony lasem gospodarstwo stanowi swego rodzaju enklawę, do której obcy rzadko zachodzą. Powieściowy świat oglądamy oczami sześcioletniego Pera. Per ma dwóch braci: młodszego o trzy lata Botolf – dziecko chorowite, słabe, o oczach dorosłego – oraz niedawno narodzonego Aasmunda. Ojciec Pera, Eilev, jest jednym z najlepszych gospodarzy, umiłował swoją ziemię aż do szaleństwa (niektórzy nazywają go pomylonym). Małomówny i markotny Eilev poświęca swoją energię Bufast. Poza Ingjerd, żoną Eileva, w domu mieszka jeszcze jedna kobieta – ciotka Anna. Ona zajmuje się Perem, podczas gdy matka poświęca czas dwóm młodszym chłopcom. Odprawia najstarszego syna, stwierdzając, że jest już wystarczająco duży, by nie potrzebował jej pomocy. Nie powinno dziwić, że Per ma o to pretensje do rodzicielki. Ich kontakty w zasadzie nie ulegną zmianie – zawsze będą zdystansowani, dalecy, momentami wręcz nieśmiali.

Izolacja Bufast wypływa na stan psychiczny Pera – chłopiec dusi się w małej przestrzeni, potrzebuje swobody. I może udałoby mu się wyzwolić, uciec, gdyby nie ojciec, który słowami rzuca na niego swego rodzaju klątwę, zaklęcie inicjujące tytułową wielką grę (zdanie to inauguruje pierwszą część powieści): Pozostaniesz w Bufast do końca twoich dni. [s. 5] Brzmi jak wyrok. Czytaj dalej

Alegoria psychozy tłumu – „Nocne czuwanie” Tarjei Vesaasa

A co ty sądzisz o ptaku, który spadł na ziemię?*

Data publikacji Nocnego czuwania Tarjei Vesaasa – rok 1940 – w przerażający i niepokojący sposób koresponduje z wymową (arcy)dzieła norweskiego pisarza. Vesaas znakomicie uchwycił psychozę tłumu, łącząc ją z problematyką zbrodni i pokuty. Opowieść dzieli się na dwie części: Otchłań, w której dokonane zostaną dwa zabójstwa – jedno (prawie) przypadkowe, drugie rytualne, oraz Odnowa, gdzie miejsce ma tytułowe nocne czuwanie (jakkolwiek oryginalny tytuł – Kimen – nieco inaczej ustawia interpretację dzieła), swoiste zadośćuczynienie.

Andreas Vest przypływa do jednej z pięknych, zielonych wysp w poszukiwaniu ciszy, harmonii i witalności; pragnie uleczenia, ukojenia i wyzwolenia. Przeżył wybuch w fabryce, w której pracował; widział przerażające obrazy: śmierć drugiego człowieka, destrukcję znanego i pozornie bezpiecznego świata. Jest ofiarą zgrozy. Traumatyczne zdarzenie nadkruszyło jego delikatną psychikę. Otchłań w nim niebezpiecznie się otwiera – wystarczy tylko jeden impuls szaleństwa, by wydostały się demony. Mężczyzna słyszy głosy. Jeden z nich wita go na wyspie i wzywa do eksploracji nowej przestrzeni, do nasycenia się żywotnością, by zamazać sceny śmierci, ale jednocześnie – paradoksalnie – informuje, że Vest nie znajdzie tego, czego szuka.** ~Nie jest to recenzja, zatem spoilerów nie brakuje.~ Czytaj dalej

„Wszystkie oczy pogrzebane pod kamieniem (…)”.* Słów kilka o „Ptakach” Tarjei Vesaasa

Dzisiaj jest dzisiaj. [s. 30]

W 1957 roku ukazała się liryczna powieść Ptaki norweskiego pisarza Tarjei Vesaasa (1897-1970), dekadę później przeniesiona została na język filmu. I, co ważne z naszej perspektywy, zainspirowała polskich twórców, czego rezultatem Żywot Mateusza, reżyserski debiut Witolda Leszczyńskiego.

Blisko czterdziestoletni Mattis mieszka ze swoją starszą siostrą Hege w całkowitym odosobnieniu, jak okiem sięgnąć ani jednej zagrody, dopiero za świerkowym lasem przebiegał główny trakt obok dużego osiedla. [s. 7] Obok jezioro. A niedaleko usychają dwie osiki, nazwane przez miejscowych „Mattis-i-Hege”. Robieniem na drutach zarabia Hege na utrzymanie ich obojga. Mężczyznę miejscowi nazywają „Pomylonym”. Nie nadaje się do żadnej pracy, bowiem natrętne myśli prowadzą do destrukcji każde jego działanie.

Mattis słyszy szum na dworze, może go słyszy, a może nie. [s. 80]

Kiedy Mattis rozmyśla (chociaż tego słowa, „myśleć”, w domu Hege i Mattisa się nie używa), to lekko opukuje kolano środkowym palcem. Mężczyzna nieustannie słyszy głos, który podsuwa mu złe obrazy, zsyła okrutne sny zbudowane ze słów-obrazów. Czytaj dalej

Królestwo snów. Słów kilka o „Pałacu lodowym” Tarjei Vesaasa

Trudno odgadnąć, co jest prawdą, co zaś urojeniem.*

Celem wyprawy eksploratorów przestrzeni jest baśniowy pałac. Iluzja kryje się w realności, w autentycznym świecie, a nie w sztucznych tworach i misternych konstrukcjach umysłu. W wyniku silnych mrozów wodospad uległ sile lodu i zamarł w chwilowym bezruchu, w oczekiwaniu na cieplejsze światło. Lodowe korytarze, wyrosłe niczym odgałęzienia drzewa, wabią i kuszą niebacznych gości. Wejść w pułapkę pięknego labiryntu łatwo. Jedynym wyjściem zdaje się… Ale nie. Lepiej nie wypowiadać na głos. To tabu.

Zdumiewająco baśniowa okrutna historia o inicjacji w dorosłość i śmierć, Pałac lodowy norweskiego pisarza Tarjei Vasaasa (1897-1970), zachwyca. I przeraża. Doskonała proza (poetycka) – oszczędna, magiczna (jakkolwiek realistyczna), zbudowana na bazie inwersji. W opowieści o jedenastolatce czas teraźniejszy przełamuje się z przeszłym, zmierzając w kierunku praesens historicum. Różne formy narracji wybiera Vesaas. Dominuje mowa pozornie zależna, ale optyka zmienia się jak w kalejdoskopie – Siss, Unn, gromada (mieszkańcy wioski) i ptak. Ale gdzieś za licznymi zaimkami skrywa się ten, który tyleż opowiada, ile dobiera kadry i scenki, a później dokonuje pełnych niedopowiedzeń podpisów pod poszczególnymi odsłonami (prześwitami) opowieści – jak w przypadku ilustracji w książkach dla dzieci. Niekiedy przywodzi to na myśl zabawę w pytania i odpowiedzi; swego rodzaju wymianę słów, ale jakby jedna osoba prowadziła konwersację sama ze sobą (dialog duszy i ciała?, dialog światła i mroku?, dialog życia i śmierci?). W przypadku utworu Vesaasa podział na trzy części-akty (a w obrębie każdej z nich występują swoiste obrazki, sceny, bo przecież trudno nazwać je rozdziałami) jest przemyślany i doskonale porządkuje strukturę (arcy)dzieła Norwega. Czytaj dalej