Sōseki Natsume przyszedł na świat w 1867 roku, zmarł zaś w roku 1916. Co ciekawe, lata jego życia częściowo pokrywają się z początkiem i końcem epoki Meiji (czyli epoki „światłych rządów”), kiedy panował cesarz Mutsuhito (lata jego rządów to lata 1868 – 1912). Pokrótce przypomnę, że w epoce Meiji zniesiono władzę shōgunatu rodu Tokugawa i przeprowadzono modernizację na wzór zachodni. Sōseki Natsume naprawdę miał na imię Kinnosuke. Był prozaikiem, poetą, eseistą i krytykiem literackim. Z wykształcenia – anglista, wykładał literaturę angielską na tokijskim Uniwersytecie Cesarskim i przejął katedrę po Lafcadio Hearnie (Hearn tak zakochał się w Kraju Wschodzącego Słońca, że przyjął japońskie obywatelstwo, ożenił się z Japonką i… stał się jednym z narodowych japońskich pisarzy, znany głównie z opowieści grozy, jego japońskie nazwisko to: Yakumo Koizumi). Od 1907 roku Natsume zajmował się jedynie literaturą. Jest bez wątpienia jednym z najwybitniejszych twórców nowożytnej prozy Kraju Kwitnącej Wiśni. Mogę zaryzykować twierdzenie, że największą sławę przyniosła mu książka Jestem kotem (1905-1906). Jeden z jego ostatnich, niezwykłych i wyjątkowych utworów zatytułowany został Sedno rzeczy (1914-1915).
Oryginalny tytuł książki Sedno rzeczy to Kokoro (こころ), co można tłumaczyć jako: ‘serce’, ‘dusza’, ‘umysł’ (choć i to nie wszystkie znaczenia), ale każde z tych słów w języku polskim nie obejmuje tego znaczenia, które właściwe jest japońskiemu „kokoro”. Zarówno wyraz „serce”, jak i „dusza” czy „umysł” przynoszą nieco inne, o ile nie nieomal zupełnie odrębne konotacje w języku polskim i w języku japońskim. Nieprzekładalność „kokoro” ma ogromny walor (chociaż malkontenci powiedzą, że to minus, uniemożliwiający w pełni ogarnięcie powieści Natsume). Zmusza bowiem do sięgnięcia w głąb własnej duszy, serca i umysłu, co jednocześnie wymaga ciągłych, nieustannych prób zmierzania się z tym, co Nienazwane i Niewypowiedziane. Słowo „kokoro” doskonale uzupełnia i współtworzy niesamowitą opowieść, zawartą w książce Natsume.
Można by krótko i lakonicznie stwierdzić, że Sedno rzeczy jest zapisem powrotu do przeszłości. Powolne zatapianie się w mglistej przeszłości i próba zrozumienia tego, co kryło się za enigmatycznymi słowami, znakami i gestami w pierwszym odruchu wydaje się być owym „sednem rzeczy”. Pozornie tak właśnie jest. Oto pewien bliżej nieokreślony mężczyzna przywołuje w pamięci niebywałą postać – postać człowieka, który wpłynął na jego młodzieńcze lata, a kto wie, czy nie odcisnął piętna (pozytywnego bądź negatywnego, tego nie wiemy) na przyszłości wspominającego.
Właściwie Sedno rzeczy to dwie, połączone ściśle i nierozerwalnie ze sobą, książki czy raczej opowieści. Błędem wydaje się przypisywanie im możliwości autonomicznego zaistnienia. Jedna bez drugiej nie udźwignęłaby tematu (tematów), który podjął Natsume. W pierwszych dwóch częściach narratorem jest mężczyzna, który wspomina tajemniczego Senseia.* Nie jesteśmy w stanie określić jego wieku, nie podaje także ani swojego imienia, ani nazwiska Senseia, stając się osobliwym Jedermannem, everymanem, każdym i nikim zarazem. Czytaj dalej