W początkach XX wieku na statki do poławiania krabów werbowani byli mężczyźni z różnych środowisk – robotniczych, górniczych, rolniczych, studenckich, rybackich. Skrajne ubóstwo, brak perspektyw pracy i zarobku zmuszają ludzi do podjęcia się wypraw w pobliże Kamczatki, w rejon Morza Ochockiego. Ale Spółka, której przedstawicielem na statku jest dozorca, traktuje poławiaczy jak niewolników. Wyzysk, brutalność, okrucieństwo dozorcy zapalają iskierkę buntu wśród mężczyzn na jednej z pływających przetwórni krabów.
Po tragicznym trzęsieniu ziemi w regionie Kantō w 1923 roku zaczęły się klarować dwa nurty w japońskiej literaturze, jak zauważa Mikołaj Melanowicz*, postulujące, nawołujące do swoistych rewolucji. Jeden z nich to artystyczny, modernistyczny (vide: Kawabata Yasunari), drugi zaś – skoncentrowany na tematyce społeczno-politycznej, czego świetną egzemplifikacją są „Poławiacze krabów” (蟹工船, Kani Kōsen) autorstwa Kobayashiego Takijiego (1903-1933). Pisarz i działacz zmarł w wieku 29 lat po torturach na posterunku policji, gdzie zabrano go po obławie – podający się za członka partii komunistycznej mężczyzna, z którym spotkał się Kobayashi, okazał się agentem japońskiej tajnej policji politycznej (Tokkō).
Inspiracjami do wydanych w 1929 roku „Poławiaczy krabów” są i artykuł przeczytany przez Kobayashiego o brutalnie potraktowanych pracownikach pływającej przetwórni krabów, i autobiograficzne „Umi no ikuru hitobito” (海に生くる人々) z 1926 roku pisarza także związanego z ruchem proletariackim Hayamy Yoshikiego (1894-1945) – utwór opisuje doświadczenia autora, który pracował na statku przewożącym węgiel. Co ciekawe, egzemplarze „Poławiaczy krabów” od początku, mimo zakazów i konfiskat, były kolportowane. Nieocenzurowana wersja pojawiała się po drugiej wojnie światowej, a po wznowieniu w 2008 roku utwór był jedną z lepiej sprzedających się powieści w Japonii. Polski przekład – niestety pośredni, z języka czeskiego – ukazał się w 1950 roku, a drugie wydanie w 1953 roku. Czytaj dalej