Roztrzaskane niebo. Słów kilka o „Końcu samuraja” Serizawy Kōjirō

I mimo że niebo spada na ziemię, nadal żyjesz. Przemierzasz jak upiór przestrzeń zalaną krwią, po(d)paloną, wypełnioną jękami agonii okaleczonych ciał. Z piekła nie ma ucieczki. Obrazy pożogi i potworów nie opuszczą cię nigdy.

„Głos cesarza umilkł.” Pięćdziesięcioletnia pani Sonoko, żona wiceadmirała Abego Yusukego wysłuchała w radiu informacji o kapitulacji Japonii. Niebawem pojawiła się u niej radosna z powodu końca wojny Kakuko, małżonka kapitana Tokudy, podlegającego Abemu. Ale pochodząca z samurajskiego rodu teściowa Sonoko, uważa, że jej syn nie wróci, gdyż postąpi zgodnie z bushidō. Serizawa Kōjirō, "Koniec samuraja"Okazałby się człowiekiem pozbawionym honoru, zhańbiłby się, gdyby po przegranej nadal żył. W momencie wybuchu pierwszej bomby atomowej Taro, syn Sonoko, student medycyny, przebywał u znajomego w Hiroshimie, gdzie chciał się spotkać z przyjaciółką Mitsuko. Przerażony piekłem na ziemi, potwornie okaleczonymi i zniekształconymi ofiarami, powraca odmieniony. W kolejnych miesiącach amerykańskiej okupacji Japonii Kakuko, wiedząc o problemach finansowych Sonoko, proponuje jej wynajęcie części domu Amerykaninowi kapitanowi Sadockowi. Po protestach teściowej i niemym oporze Sonoko, ale za zgodą Taro oraz córki Fumiko mężczyzna wprowadza się do japońskiej posiadłości. Żona wiceadmirała z niepokojem obserwuje przepaść między swoim pokoleniem a generacją jej dzieci, w większości poranionych psychicznie i duchowo, naznaczonych wojenną traumą, okupacją, wyrywających się dotychczasowym sztywnym ramom społeczno-obyczajowym, walczących o niezależność w nowym świecie, w którym dokonało się druzgocące przetasowanie, przewartościowanie.

W 1955 roku ukazała się przejmująca powieść japońskiego pisarza Serizawy Kōjirō (1896-1993) „Koniec samuraja” (oryg. サムライの末裔, co można przetłumaczyć jako „potomkowie samuraja” i ten tytuł najlepiej koresponduje z treścią i wymową utworu). Polski przekład z 1957 roku jest niestety pośrednim, z języka francuskiego. A szkoda, bo dzieło Japończyka porusza ważne kwestie związane z końcem drugiej wojny światowej i kształtowaniem się pokolenia powojennego, które chociaż podąża w różnych kierunkach – albo wybierają apatię, marazm, inercję, albo widać u nich obojętność, odrętwienie, dystans (emocjonalny), albo sprzedają swoje ciała, by przetrwać w nowym porządku świata, albo kształcą się za granicą, rewidują zasadne normy i role społeczne, aby dokonać zmian – połączone jest (szeroko pojętym) zwątpieniem, rozczarowaniem. Rzeczywistość rozpadła się, została zmiażdżona, niebo się roztrzaskało. To, w co uczono ich wierzyć, okazało się iluzją. W takiej przestrzeni, pełnej gruzów, krwawiących ran, potworności, deformacji, zanegowania dotychczasowych prawd i wpajanych wartości, pozostaje rozpacz albo budowa czegoś nowego, innego. Ale jakie będą fundamenty, na jakim gruncie rodzić się będzie „jutro”? Czytaj dalej