Jutro. Słowo o „Gdybym miała twoją twarz” Frances Cha

Frances Cha, "Gdybym miała twoją twarz"Przeglądasz się w lustrzanym odbiciu, w witrynach sklepów, na zdjęciach i filmach, w oczach innych. Pod różnymi kątami, z odmiennych perspektyw wycinki z twojego życia i wyglądu są poddawane drobiazgowej analizie przez rodzinę i obcych. Jeśli nie można cię dopasować do preferowanych modeli w społeczeństwie, zostaniesz przycięty, ukształtowany, prawie na nowo ulepiony. A jeżeli odmówisz, to wymażą twoje istnienie, wyrzucą poza margines, byś w ich opowieści-narracji nigdy się nie zjawił i nie skalał jej swoją niemożliwą do przemilczenia bolesną obecnością.

W budynku Color House w Seulu mieszkają dwudziestoparoletnie Ara i jej przyjaciółka z czasów szkolnych Sujin, obok nich zaś Miho, przyjaciółka Sujin, oraz Gyuri. Ich przelotnie widywanymi sąsiadami z piętra niżej są trzydziestoparoletnia Wonna z mężem. Każda z pięciu kobiet żyje w zasadzie wyłącznie z myślą o „dziś”, niekoniecznie rozważając to, co będzie „jutro”. Ich trudna, wyboista przeszłość, brak poczucia bezpieczeństwa i akceptacji przyczyniają się do podejmowania pochopnych decyzji, wplątywania się w raniące je relacje. Są jednak świadome, że we współczesnym społeczeństwie kobieta nadal traktowana jest bardziej jak lalka, rzecz, nieustannie reifikowana, bo ciągłej ocenie podlegają jej wygląd, stan cywilny i urodzone dzieci. Część z nich decyduje się na operacje plastyczne, by wpisywać się w obecne kanony urody. Łudzą się, że zostaną zaakceptowane i odnajdą fragment w przestrzeni dla siebie. Czytaj dalej

Delikatny kwiat. Słów parę o „Dworskiej tancerce” Shin Kyung-sook

Są kwiaty jak motyle – kruche i delikatne, nie wolno ich zrywać, bo szybko utracą swój blask. Shin Kyung-sook, "Dworska tancerka"Zwiędną powoli, po kawałku ciemność będzie je zabierać, ich gwiazda wewnętrzna zgaśnie. Będziesz przyglądał się ich agonii, stopniowemu rozkładowi, utracie barw, łudząc się, że znajdziesz remedium. Tymczasem najlepiej podziwiać je z daleka, bez wielkiego ingerowania w ich przestrzeń, aranżowania sceny.

Pięcioletnia dziewczynka zostaje osierocona – jej matka umiera, a ojca nikt nie zna, najprawdopodobniej zginął około 1871 roku w obronie wyspy Ganghwa przed Amerykanami. Dziecko nie otrzymało imienia ani nazwiska. Małą sierotką postanawia się zająć sąsiadka – pani Seo, której młodsza siostra jest ochmistrzynią Seo na dworze królewskim. Początkowo tylko na dzień ochmistrzyni zabiera dziewczynkę do pałacu, by rozweselić księżnę Cheolin radosnym dzieckiem. Któregoś wieczoru podczas powrotu do pani Seo dziewczynka dostrzega francuskiego misjonarza ojca Blanca i znalezionego przez niego chłopca niemowę, nazwanego przez Blanca Kang Yeon. Misjonarz zatrzymuje się u pani Seo przez jakiś czas, docelowo chce zbudować pierwszy w Korei sierociniec. Podczas swojego pobytu zaczyna uczyć pojętną dziewczynkę języka francuskiego. Gdy Blanc odchodzi, Kang Yeon, który pięknie gra na flecie, pozostaje u pani Seo, a z czasem dołącza do dworskiej orkiestry. I może stworzyliby kochającą się, szczęśliwą rodzinę – pani Seo, dziewczynka i Yeon – gdyby nie to, że mała sierotka pewnego dnia tak pobłądziła w pałacowych ogrodach, że trafiła na… królową. Ona zaś dostrzegła w dziecku tę urzekającą niewinność, swoją utraconą córkę, która byłaby w wieku dziewczynki. I tak rozpoczęło się burzliwe życie przy boku królowej przyszłej najlepszej tancerki dworskiej. Podczas przyjęcia dostrzegł jej niezwykły urok młody konsul francuski Collin de Plancy i zakochał się w niej na tyle, że doprowadził do ich wspólnego wyjazdu z Korei do Francji. Czytaj dalej

„(…) im większa jest miłość, tym silniejsza nienawiść.”* Słowo o „Synu Człowieczym” Yi Mun-yŏla

Czasem wystarczy jedna chwila zawahania się, a zwątpienie niepostrzeżenie się rozleje, zakorzeni i wzrośnie jako ciernie czy chwasty, których wyplenić szybko nie można. Yi Mun-yŏl, "Syn Człowieczy"Trzeba wędrówki, eksploracji przestrzeni, poznawania innych ludzi i detali (nie)rzeczywistości, by móc na nowo spojrzeć na to, co przyczyniło się do zachwiania niegdysiejszej podstawy, rozpadu dawnego fundamentu. W nocy duszy, na przecięciu światów twoja miłość albo uzdrowiona umocni się, albo przesiąknięta pustką rozkruszy na kawałeczki serce i nienawiścią zatruje twoje życie.

Pewnego dnia sierżant Nam Kyŏngho i jego koledzy otrzymują zadanie wyjaśnienia morderstwa Min Yosŏp, którego ciało znaleziono niedaleko domu modlitewnego, gdzie od niedawna gościł u znajomego z czasów studiów teologicznych. Trzydziestotrzyletni mężczyzna został ugodzony nożem. Podczas mozolnych prób zdobycia informacji o tym, co przez ostatnie lata robił Min, Nam trafia na informację o jego radyklanej zmianie w trakcie studiów – ze wzorowego studenta na głoszącego herezje i wydalonego z uczelni, a później tułającego się, ciągle zmieniającego miejsca pobytu. Odkrywa także jego pamiętniki oraz osobliwe zapiski. Min bowiem spisywał swoją wersję historii Ahaswerusa (nawiązując do legendy o Żydzie Wiecznym Tułaczu) – swego rodzaju odbiciu lustrzanym Jezusa, Syna Człowieczego. Opowieść o Ahaswerusie w zdumiewający sposób zaczyna przypominać literacko przerobione wyimki z życia Mina. Ale czy przeczytanie, zanalizowanie i zinterpretowanie narracji stworzonej przez niegdysiejszego studenta teologii przybliży sierżanta do odnalezienia mordercy? Czytaj dalej

Po drugiej stronie pieca. Słowo o „Piekarni Czarodzieja” Gu Byeong-mo

Jeden wybór determinuje kolejny. Jedno słowo pociąga za sobą następne. Nie można cofnąć czasu i zmodyfikować czynów, chociaż niejednokrotnie w życiu większość z nas tego pragnie. Ale gdybyś miał sposobność, by dokonać retuszu, zmienić błędną decyzję, przenieść się w przeszłość, to czy po „naprawieniu” „defektu” nie okazałoby się, że „ty” w teraźniejszości to już nie „ty”, ale ktoś ukształtowany inaczej przez tę jedną zmianę w przeszłości?

Szesnastoletni chłopiec wspomina, gdy w wieku sześciu lat został porzucony na dworcu przez matką. Po kilku dniach tułaczki po stacji kolejowej, szpitalu i policji w końcu wrócił do domu i zajął się nim ojciec. Jakiś czas później ojciec ożenił się powtórnie z nauczycielką panią Bae, która miała wówczas dwuletnią córkę Muhee. Relacje między macochą a chłopcem były napięte, kobieta swoje pretensje, frustracje i rozczarowanie mężem przerzucała na pasierba. Obwiniała go o mniejsze czy większe sprawy. Chłopiec zaczął się jąkać, bez zapisanego tekstu nie był w stanie mówić bez zacinania się. Lata mijały, a on stopniowo coraz bardziej wycofywał się z przestrzeni domowej, nawet unikał posiłków – wolał kupić pieczywo w piekarni na osiedlu, w „Czarodziejskiej Piekarni”. Chciał wytrwać, aż nie skończy szkoły i nie podejmie pracy, by wyprowadzić się i samodzielnie utrzymywać. Los chciał, by pani Bae odkryła, że ktoś zgwałcił Muhee. Po długiej i męczącej inwigilacji oraz oskarżeniu najpierw jednego potencjalnego sprawcy, Muhee w końcu by matka dała jej spokój, wskazała na przyrodniego brata. Zdesperowany i niewinny chłopak w odruchu uciekł. Jedynym miejscem, gdzie mógł się ukryć i podjąć dalsze działania, była osiedlowa piekarnia. Ale to magiczne miejsce, gdzie Piekarz-czarodziej przygotowuje wypieki z zaklęciami. Czytaj dalej

Kryształowe serca. Słowo tylko o „Nadchodzi chłopiec” Han Kang

„Potrzeba mi więcej wspomnień.

Muszą powracać jeszcze szybciej, bez ustanku.” [s. 71]

Po kolejnym dniu krwawego tłumienia antyrządowych demonstracji społecznych w południowokoreańskim mieście Gwangju czternastoletni Tong-ho szuka kolegi Cheong-dae. Han Kang, "Nadchodzi chłopiec"Trafia do sali gimnastycznej, gdzie dwie niewiele starsze od niego dziewczyny Seon-ju i Eun-suk układają ciała zabitych, by rodziny szukające zaginionych krewnych podczas zamieszek mogły rozpoznać bliskich i pochować ich. Chłopiec nie odnajduje wśród zgromadzonych ciał kolegi, ale czuje, że nie może opuścić tego miejsca, w niepojęty sposób coś go przyciąga. Pomaga zatem dziewczynom, mimo nalegań matki, by wracał do domu. Niebawem dociera do nich informacja, że wojsko w nocy ma wkroczyć do miasta, by ostatecznie zatrzymać protestantów.

W 2014 roku południowokoreańska pisarka Han Kang (ur. 1970) opublikowała wstrząsający utwór „Nadchodzi chłopiec”, będący hołdem dla mieszkańców Gwangju, którzy w 1980 roku w obronie demokracji zostali przez żołnierzy albo zabici, albo zamknięci w więzieniu i poddawani torturom.* To także świadectwo i jednocześnie ostrzeżenie, że rzeź, która miała miejsce w Gwangju, powtarza się, powraca, by nieustannie ginąć, „płonie gniewem, wybucha, odradza się we krwi” [s. 274]. Pierwszy raz tekst Han Kang o Gwangju poznałam w formie sztuki teatralnej w 2019 roku, gdy przez pięć godzin widzowie-świadkowie wędrowaliśmy śladami Tong-ho po teatralnych korytarzach, kulisach i zakamarkach, współprzeżywając historie udręczonych, zmaltretowanych duchów. W 2020 roku ukazało się polskie tłumaczenie utworu. Czytaj dalej

Rzecz. Parę słów o książce „Kim Jiyoung urodzona w 1982” Cho Nam-joo

Dlaczego nie pozwolą ci żyć tak, jak chcesz, spełniać swoich marzeń, realizować własnych planów? Dlaczego to zawsze musi być twoja wina? Przecież nie jesteś przedmiotem, lalką, kukłą, wydrążonym manekinem przeznaczonym do służenia. Tyle możliwości przed tobą, tyle dróg.

Koreanka Cho Nam-joo (ur. 1978) opublikowała w 2016 roku książkę, która poruszyła zarówno rodzimych czytelników, jak i odbiorców na świecie. „Kim Jiyoung urodzona w 1982” chyba miała być swego rodzaju manifestem czy też apelem autorki między innymi o rewizję pozycji kobiet w społeczeństwie, wymaganych od nich obowiązków, niesprawiedliwego traktowania czy wreszcie zauważenie doznawanych przez kobiety krzywd. Tymczasem czytelnik otrzymuje hybrydę literacką, w której powierzchownie, dość płytko potraktowano społecznie niezwykle ważne kwestie. No szkoda.

Na początku wydaje się, że to powieść albo nawet powieść biograficzna, ale Koreanka dość szybko w różnych partiach tekstu przechodzi na styl reportażowy, a rzadziej eseistyczny, przytacza fakty, powołuje się na dane liczbowe, zamieszcza przypisy odsyłające do źródeł. Czytaj dalej

Wyzwolenie. Kilka słów o „Pieśni ziemi” Lee Seung-u

Tłumione, skrywane uczucia, uczucia, których się wypierasz, nie chcesz się do nich przyznać, odrzucasz, w końcu znajdą sposób, byś uświadomił je sobie. Bolesnym doświadczeniem jest uzmysłowienie sobie prawdy. Ale jednocześnie koniecznym, by życie nie było nieustanną ucieczką, rejteradą przed własnym cieniem.

Kang Sang-ho podczas porządkowania dokumentów i rzeczy po zmarłym starszym bracie Kang Young-ho trafia na zapiski dotyczące nieznanych miejsc w Korei Południowej, będące materiałem do nowej książki brata. Decyduje się, by ocalić zebrane zdjęcia i teksty, przy pomocy wydawnictwa zredagować je i opublikować jako ostatnie dzieło Kang Young-ho. Wśród nieodkrytych rejonów jest zwłaszcza jeden, który zainteresuje młodszego brata – klasztor Cheonsan, zwany też Zamkiem Hebronu oraz Niebiańskim Domem, gdzie odnaleziono zachwycające, ozdobne inskrypcje na ścianach w podziemiach, wersety z Pisma Świętego przepisywały najprawdopodobniej dwie osoby. Czy to jednak tylko dzieła sztuki, a może ich przeznaczenie było inne? Między 1970 a 1990 rokiem w klasztorze Cheonsan żyła wspólnota religijna, lecz nagle ślad po niej zniknął, pozostały wyłącznie ruiny w ukrytym w górach miejscu oraz pięknie zdobione przepisane teksty z Biblii. Odkrycie klasztoru przyciągnie także uwagę historyka kościoła Cha Dong-yeona, który będzie chciał odsłonić prawdę i cel powstania inskrypcji. Nie zdaje sobie sprawy, jak wstrząsającą opowieść zrekonstruuje. Czytaj dalej

„Nic nie dzieje się przez przypadek”. Kilka słów o „Prywatnym życiu roślin” Lee Seung-u

Nie możesz nigdzie uciec. Zawsze wykryją twoją obecność. Przejrzą na wskroś twoje ciało, by wyrwać duszę. Ale jest taki wymiar przestrzeni, w której odnajdziesz schronienie, druga strona rzeczywistości, nieco oniryczna kraina – świat roślin powoli rozwijający korzenie, które pod ziemią łączą się, tworząc nierozerwalną całość, pokątne, prywatne życie. Przemieniony w drzewo bezpiecznie będziesz obserwować przemijający czas w oczekiwaniu na spotkanie z kimś ci najbliższym, ukochanym. Kiedyś wasze dłonie znów się połączą. Tym razem nic was nie rozdzieli.

Po kolejnej włóczędze Gi-hyeon wrócił do domu rodzinnego i dowiedział się, że jego starszy brat U-hyeon w wojsku stracił dwie nogi i co jakiś czas dręczą go napady furii połączone z seksualnym napięciem, które musi rozładować. Matka zabiera go więc regularnie do prostytutek. I być może Gi-hyeon nawet by tego nie zauważył – ich rodzina od zawsze żyła obok siebie, ojciec w milczeniu zajmował się ogrodem, matka skupiała uwagę na pierworodnym i swoim biznesie – gdyby nie niezwykłe zlecenie, które otrzymał. Czytaj dalej

„Zazielenią się drzewa na rzeki brzegu / a ja wciąż myśleć będę o tobie.”* Słówko o „Opowieści o Czhun-hiang, najwierniejszej z wiernych”

Tego roku wiosna bardziej niż kiedykolwiek wcześniej zachwyca swoimi barwami, słonecznymi promieniami, delikatnym wiatrem, kroplami deszczu, szumem liści. Bo jest piękniejsza za sprawą twojego uśmiechu. Kiedy zgubiłam drogę, to właśnie ty zjawiłeś się, by oświetlić świat.

„Opowieść o Czhun-hiang” jest koreańskim utworem, który wywodzi się z tradycji mówionej, legend i podań ludowych. Wielokrotnie przerabiany, modyfikowany, poprawiany, ukształtował swoją formę na przełomie XVIII i XIX wieku. Szesnastoletni Li Mong-riong, syn wyższego urzędnika na dworze królewskim, przyjeżdża wraz z rodziną na prowincję, gdzie jego ojciec zostaje zarządcą (panem życia i śmierci mieszkańców). Oczytany w klasycznych chińskich dziełach filozoficznych i literackich młodzieniec pełen różnych talentów układa także zachwycające pieśni. Pewnego wiosennego dnia szuka wspaniałych krajobrazów, by móc stworzyć nowy wiersz. I dostrzega piękną córkę kiseng** o eterycznym imieniu Czhun-hiang („Zapach wiosny”). Czytaj dalej

„Świat za drzwiami”. Parę słów o „Matczynej drodze” Pak Wanso

Oczekiwania, pragnienia, sny o lepszym życiu. Rodzice czasem za wszelką cenę chcą wprowadzić swoje dziecko do świata „za drzwiami”, dostatniejszego, elitarnego. W drodze pełnej powstrzymywanych łez, nieokazywanego bólu, wyrzeczeń i poświęceń można zgubić to, co najważniejsze. A przecież to, że jesteśmy tu razem – czy słońce, czy deszcz, czy wiatr – znaczy najwięcej. Niech ta chwila trwa wiecznie.

Narratorka, ponad czterdziestoletnia kobieta, wraca myślami do czasów, gdy miała osiem lat i jej mama przyjechała z Seulu do rodzinnej wsi, by zabrać ją do miasta. Wychowywana była przez dziadków, gdyż matka wcześniej przeniosła się do metropolii z synem. Pragnęła wykształcić pierworodnego, umożliwić mu zrobienie kariery i tym samym podnieść status życia rodziny. Ale rodzicielka nie zapomniała o swojej córce i w stosownym momencie po nią wróciła, by „przesadzić” dziewczynkę z wiejskiej społeczności i uczynić z niej „kobietę nowoczesną”, wykształconą i elegancką. O niełatwej drodze, życiu w seulskich slumsach i pierwszych wspomnieniach z miejskiej przestrzeni pisze koreańska pisarka Pak Wanso w utworze „Matczyna droga”. Czytaj dalej