„Sieć gęstych splotów.” Słowo o „Kronikach dziwnych bestii” Yan Ge

Strzeż się światów powoływanych do istnienia za pomocą słów. Są iluzoryczne, imaginacyjne, a odblaski i refleksy tworzą na nich nowe historie, obłędne narracje. Bywają mylone z onirycznymi królestwami, wewnętrznymi i rozległymi ogrodami ducha. Zakładają maski, plączą ścieżki, kuszą i uwodzą, zwodzą na manowce, rubieże, obrzeża. Demontują obrazy, destabilizują połączenie, przekształcają rzeczywistość, przesuwają elementy układanki, kradną fragmenty wspomnień i zastępują je falsyfikatami.

Yan Ge, "Kroniki dziwnych bestii"W Yong’anie, Mieście Wiecznego Spokoju, narratorka-pisarka niedoszła absolwentka zoologii kreuje literacką przestrzeń, w której współistnieją ludzie i rozmaite bestie – „nieśmiejący się smętnicy, nieśmiertelne fortunio, męczenni ofiraneusze, niepowracający matniszcze, odradzające się glordenie”, widzące przyszłość dalekowzroki, słodkie uroczniaki, potomkowie przestępców młodzienie czy wreszcie mieszkańcy podziemnej części miasta, wrócidusze. Fikcja i rzeczywistość, sen i jawa zaczynają się przenikać, granice się zacierają. W iluzorycznym świecie, pełnym zagadek i sekretów, tropów rozrzuconych przez zmarłą matkę i profesora zoologii, kobieta stopniowo odkrywa swoją przeszłość i tożsamość.

Pochodząca z rodziny o pisarskich tradycjach chińska twórczyni Yan Ge (właśc. Dai Yuexing, ur. 1984) napisała niesamowite, fascynujące, palimpsestowe „Kroniki dziwnych bestii” w dziewięciu zwojach z epilogiem, gdy miała 21 lat, opublikowała je w 2006 roku. Polskie wydanie ukazało się w 2023 roku w świetnie wybrzmiewającym przekładzie Joanny Karmasz – warto zwrócić uwagę zwłaszcza na neologizmy tłumaczki czy pomysłowe przekształcenie oryginalnej szarady, kalamburu Yan Ge. Nieco wcześniej otrzymaliśmy oniryczną, niepokojącą, groteskową opowieść „Biały koń”, zamieszczoną w publikacji „Kamień w lustrze”. Antologia literatury chińskiej XX i XXI wieku (PIW, 2019).

„Kroniki dziwnych bestii” jest wielopoziomową, niejednoznaczną, otwierającą różne drogi interpretacyjne opowieścią między innymi o tajemnicy istnienia, zagadce „ja”. Chińska pisarka wybiera poetykę maski, tka swój utwór z elementów kultury, historii*, mitologii, wzorców i klisz, oryginalnie przetwarzanych schematów, żongluje symbolami (i ich znaczeniami, vide: feniks), znakami, tropami, toposami, motywami. Szyfruje je w literackiej czasoprzestrzeni wraz z własnymi, prywatnymi przeżyciami, fragmentami wewnętrznego ogrodu, w którym coś umiera i coś się odradza, prześwituje tajemnica istnienia. W tym poetyckim laboratorium, osobliwym muzeum pełnym zdeformowanych, anamorficznych obiektów, iluzorycznych elementów, lustrzanych odbić, zakodowanych myśli i uczuć, czytelnicy odczytają i wydobędą rozmaite pierwiastki, detale, obrazy, miraże, zwrócą uwagę i naświetlą odmienne aspekty.

W utworze Yan Ge odnajdziemy między innymi odpryski makabreski, powieści inicjacyjnej, psychologicznej, detektywistyczno-kryminalnej, horroru, powieści grozy, fantastyki, baśni, mitu, romansu, powieści w odcinkach-zwojach, ale i kroniki nieco à rebours, przewrotnego eposu, bestiariusza, palimpsestu (narracji spisanej na materiale, z którego usunięto wcześniejszy tekst) czy „intymistyki” (pamiętnika, dziennika, wyznań, konfesji), a nawet poetyckości. Niektóre kadry i sekwencje przywodzą na myśl film noir. Jednym z węzłów opowieści są metatekstowość, autotematyzm, pisanie o pisaniu czy narracja w narracji, opowieść w opowieści, wariant szkatułkowej narracji, wstawki wyimków z artykułów prasowych, audycji radiowych, zahaczające o próby uchwycenia polifoniczności. Chińska pisarka stylizuje dzieło na spisaną na zwojach historię, fabrykuje istnienie tekstów źródłowych (vide: „Kroniki Yong’anu”, „Notatki z nocnych rozmów z Yong’anu”), tyleż konstruuje przewrotny zbiór legend, mitów, podań, ile dokonuje reinterpretacji i oryginalnego przekształcenia legend, przekazów. Sięga po poetykę snu, rozmaite paralelizmy (vide: konstrukcja świata literackiego, a dokładniej struktura, budowa przestrzeni, miejsca i pozornego „nie-miejsca” – powierzchnia oraz miasto duchów – czy bestie-ludzie, świadomość-nieświadomość, fikcja-rzeczywistość), symultaniczność, jukstapozycję (zestawienie co najmniej dwóch obrazów, by stworzyć nadrzędne znaczenie), metafory, metonimie, ironię, groteskę, kalambury, kontrasty. Co ciekawe, opowieść można odczytywać jako wariant toposów teatru świata, życia jako przedstawienia czy życia snem. Yan Ge umiejętnie wprowadza suspensy, zwroty akcji, wstrząsające puenty-rozwiązania, czarny humor i humor przez łzy – jest bardzo dowcipna, ale ten śmiech w większości podszyty jest smutkiem. Warto zwrócić uwagę też choćby na klamrowe kompozycje poszczególnych segmentów-zwojów – początek jest przewrotnym wprowadzeniem do kolejnego „hasła” w bestiariuszu, koniec zaś to w gruncie makabryczne, przerażające rozwiązanie zagadki czy też wynik wyobraźni narratorki, fikcja, iluzja, ułuda. Miniśledztwa dotyczące kolejnych bestii są jednocześnie zagłębianiem sekretów Yong’anu i jego mieszkańców, co przygotowuje narratorkę do odkrycia-odsłonięcia swojej przeszłości, pochodzenia, tożsamości, zdjęcia maski, a może… założenia kolejnego kostiumu?

Im dłużej przebywamy w tym niezwykłym świecie, tym silniej odczuwamy absurd, surrealizm, oniryczność, narastające szaleństwo, obłęd, paranoję, histerię, na co wpływ mają między innymi (szeroko rozumiane) manipulacje, alchemiczne przemiany, eksperymenty (ot, próby kreacji swego rodzaju homunkulusa). Zaburzona zostaje równowaga, gubione, celowo zacierane są granice między kłamstwami a prawdą, fikcją a realnością, snem a jawą, zdrowiem a chorobą. Różne linie czasowe splatają się, tworzą węzły, zacieśniają, duszą. W tej prozie dużo jest między wierszami-wersami, między pamięcią (zbiorową i indywidualną) a zapominaniem, zacieraniem (śladów), traceniem i tyleż konstytuowaniem ile odnajdywaniem tożsamości, odkrywaniem kart, odsłanianiem kurtyny, układaniem puzzli, rozwiązywaniem szarad. Z odłamków tworzy się konstelacja – zastanawiające, na ile prawdziwa, a na ile będąca kolejną fikcją.

Intrygujące „Kroniki dziwnych bestii” Yan Ge to spotkanie z „ja” i spotkanie z Innym. Intymna rozmowa z „ja”, introspektywna podróż, wejście do mrocznego, pełnego cierni ogrodu ducha, okaleczonego, cierpiącego, tęskniącego, pozostawionego, opuszczonego, zrozpaczonego. To zmierzenie się z pustką ciszy, ciszą pustki. Próby rekonwalescencji duchowej. I rozrachunek z brutalnością świata, napiętnowaniem, odrzuceniem inności, próbami zniewolenia umysłów, poskromienia buntujących się jednostek, zaprogramowania, podporządkowania, eksterminacji narodów, ludów, grup etnicznych, społeczności, wykreślenia ich z rejestru żywych. Zachwycająca proza.

——————

Yan Ge, Kroniki dziwnych bestii, z chiń, przeł. Joanna Karmasz, Tajfuny, Warszawa 2023.

Zgodnie z zapisem dalekowschodnim nazwisko poprzedza imię.

* Można, co jasne, czytać „Kroniki dziwnych bestii” jako metaforę Chin, choćby dostrzec w „bestiach” ludy zamieszkujące teren Państwa Środka, nawiązania do na przykład rewolucji kulturalnej i innych kampanii Mao czy masakry na Tian’anmen. Ale to tylko wycinek, fragment, jedna z wielu dróg interpretacyjnych. Zdecydowanie warto szukać kolejnych, mniej oczywistych przejść, a prowadzących ku uniwersalności, ponadczasowości.

Autor: Luiza Stachura

Reklama

2 uwagi do wpisu “„Sieć gęstych splotów.” Słowo o „Kronikach dziwnych bestii” Yan Ge

  1. Ha, oto dla mnie ciekawy przypadek. Książkę tę dodałem bowiem do listy „To read” na Goodreads już nieco czasu temu, ale nie pamiętam, co mnie do tego zmotywowało. Tak czy tak – na pewno będę chciał przeczytać, a Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdza.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s