„Sieć gęstych splotów.” Słowo o „Kronikach dziwnych bestii” Yan Ge

Strzeż się światów powoływanych do istnienia za pomocą słów. Są iluzoryczne, imaginacyjne, a odblaski i refleksy tworzą na nich nowe historie, obłędne narracje. Bywają mylone z onirycznymi królestwami, wewnętrznymi i rozległymi ogrodami ducha. Zakładają maski, plączą ścieżki, kuszą i uwodzą, zwodzą na manowce, rubieże, obrzeża. Demontują obrazy, destabilizują połączenie, przekształcają rzeczywistość, przesuwają elementy układanki, kradną fragmenty wspomnień i zastępują je falsyfikatami.

Yan Ge, "Kroniki dziwnych bestii"W Yong’anie, Mieście Wiecznego Spokoju, narratorka-pisarka niedoszła absolwentka zoologii kreuje literacką przestrzeń, w której współistnieją ludzie i rozmaite bestie – „nieśmiejący się smętnicy, nieśmiertelne fortunio, męczenni ofiraneusze, niepowracający matniszcze, odradzające się glordenie”, widzące przyszłość dalekowzroki, słodkie uroczniaki, potomkowie przestępców młodzienie czy wreszcie mieszkańcy podziemnej części miasta, wrócidusze. Fikcja i rzeczywistość, sen i jawa zaczynają się przenikać, granice się zacierają. W iluzorycznym świecie, pełnym zagadek i sekretów, tropów rozrzuconych przez zmarłą matkę i profesora zoologii, kobieta stopniowo odkrywa swoją przeszłość i tożsamość.

Pochodząca z rodziny o pisarskich tradycjach chińska twórczyni Yan Ge (właśc. Dai Yuexing, ur. 1984) napisała niesamowite, fascynujące, palimpsestowe „Kroniki dziwnych bestii” w dziewięciu zwojach z epilogiem, gdy miała 21 lat, opublikowała je w 2006 roku. Polskie wydanie ukazało się w 2023 roku w świetnie wybrzmiewającym przekładzie Joanny Karmasz – warto zwrócić uwagę zwłaszcza na neologizmy tłumaczki czy pomysłowe przekształcenie oryginalnej szarady, kalamburu Yan Ge. Nieco wcześniej otrzymaliśmy oniryczną, niepokojącą, groteskową opowieść „Biały koń”, zamieszczoną w publikacji „Kamień w lustrze”. Antologia literatury chińskiej XX i XXI wieku (PIW, 2019).

„Kroniki dziwnych bestii” jest wielopoziomową, niejednoznaczną, otwierającą różne drogi interpretacyjne opowieścią między innymi o tajemnicy istnienia, zagadce „ja”. Chińska pisarka wybiera poetykę maski, tka swój utwór z elementów kultury, historii*, mitologii, wzorców i klisz, oryginalnie przetwarzanych schematów, żongluje symbolami (i ich znaczeniami, vide: feniks), znakami, tropami, toposami, motywami. Szyfruje je w literackiej czasoprzestrzeni wraz z własnymi, prywatnymi przeżyciami, fragmentami wewnętrznego ogrodu, w którym coś umiera i coś się odradza, prześwituje tajemnica istnienia. W tym poetyckim laboratorium, osobliwym muzeum pełnym zdeformowanych, anamorficznych obiektów, iluzorycznych elementów, lustrzanych odbić, zakodowanych myśli i uczuć, czytelnicy odczytają i wydobędą rozmaite pierwiastki, detale, obrazy, miraże, zwrócą uwagę i naświetlą odmienne aspekty. Czytaj dalej

Empatia. Parę słów na marginesach „O kocie, który ratował książki” Natsukawy Sōsukego

W rozległych wymiarach, w zwojach czasoprzestrzeni zapisane są różne rozwiązania równania istnienia. W zależności od wybranej drogi, napotkanych ludzi, wejścia w interakcje albo rejterady i ukrycia „ja” w sobie, możesz między innymi pokonać przeciwności, przegrać, doprowadzić do remisu czy nieznacznej przewagi. Wielość (możliwości i wymiarów) w jedności (czasoprzestrzeni) jest odbiciem jedności (czasoprzestrzeni) w wielości (możliwości i wymiarów). Są zatem niezliczone drogi, ścieżki, koleiny, morze możliwości, konfiguracji. Czy jesteś gotów, by rozpocząć grę?

Natsukawa Sōsuke, "O kocie, który ratował książki"Umarł dziadek licealisty Natsukiego Rintarō. Mężczyzna opiekował się młodzieńcem, więc po jego odejściu świat chłopca ulega powolnemu rozpadowi. Ciotka oferuje mu mieszkanie u siebie, ale Rintarō nie do końca chce pożegnać dziadkowy Antykwariat Natsuki, dotychczas stanowiący jego azyl, mikrokosmos. I wtedy pojawia się mówiący ludzkim głosem kot. Prosi chłopca o pomoc w uratowaniu książek. Wejście w czasoprzestrzenne labirynty, konieczność zmierzenia się z kolejnymi przeciwnikami, odkrycia fałszów i zgrzytów w ich słowach, będą okazjami do rewizji i dojrzalszego zrozumienia nauk przekazywanych przez dziadka oraz do wyjścia ze swojej skorupy, pancerza odgradzającego od wielobarwnego świata, pełnego rozbłysków i olśnień.

Japoński lekarz Natsukawa Sōsuke* (ur. 1978) zadebiutował jako pisarz w 2009 roku, a międzynarodową literacką popularność przyniosła mu powieść z 2017 roku „O kocie, który ratował książki”. Polskie wydanie ukazało się na początku 2023 roku. I zastanawiać się można na tyle utwór Natsukawy to literatura jednak raczej dziecięco-młodzieżowa, uroczo infantylna i prostolinijna, współczesny wariant bajki czy hybryda bajki i baśni, fantastyka, opowieść niesamowita dla młodszych odbiorców kultury, ale z wyrażonym wprost morałem, bez zawoalowania przekazywanej nauki, z autorskim silnie zaznaczonym „przekazem”, „przesłaniem”. Czytaj dalej

Kusiciel. Słowo o „Mnichu” Matthew Gregory’ego Lewisa

W odpryskach zwierciadeł rozsypanych w labiryntowej przestrzeni, gdzieś poza czasem, przegląda się podróżnik, eksplorator ciemności. Wsłuchuje się w dźwięki pieśni o gubieniu „ja”. Ceną za ulotną chwilę cielesnej rozkoszy, który rozpala zmysły, rozbudza nienasycenie, jest niewola ducha.

Do klasztoru kapucynów w Madrycie udają się tłumy wiernych i przygodnych ciekawskich, by usłyszeć legendarne płomienne, porywające kazania wybornego oratora ojca Ambrozjo. Trzydziestoletni mówca jest znajdą wychowanym i wykształconym w zakonie. Ślubował nie opuszczać murów klasztoru, jest wzorcem wszelkich cnót, ostentacyjnie gardzi nieprawością. Matthew Gregory Lewis, "Mnich"Tym razem w kościele hrabia Christoval d’Ossorio oraz Lorenzo de Medina, którego stryjem jest książę Medina, spotykają dwie intrygujące kobiety – zwariowaną, zabawną Leonellę oraz jej siostrzenicę Antonię. Nieżyjący już ojciec Antonii, szlachcic z rodu de las Cisternas, popełnił przed laty mezalians i ożenił się z Elwirą. Uciekli przed gniewem głowy rodu do Indii, ale ich synek został przez dziada porwany. Po śmierci męża Elwira z córką wróciły do Hiszpanii, gdzie zamieszkały w majątku w Murcji. Ich krewny, markiz de las Cisternas, zmarł niedawno i grozi im wygnanie, dlatego planują ubłagać syna markiza o pomoc. Traf chce, że Lorenzo przyjaźni się z owym synem markiza, Rajmondem de las Cisternas i obiecuje wstawić się za kobietami. Tymczasem Agnes, siostra Lorezno, niebacznymi ślubami rodziców i za sprawą perfidnych działań ciotki, która chciała ją rozdzielić z Rajmondem, przebywa w klasztorze klarysek, obok kapucynów. Na losy Antonii i Agnes oraz Lorenzo wpływ będą miały decyzje Ambrozjo. On zaś z wielkim zadowoleniem odbiera pochwały swoich zdolności krasomówczych. Pełen skrywanej pychy i próżności, niemiłosierny dla grzeszników nie wie jeszcze, jakie pokusy na niego czekają. I jak potężną kusicielkę spotka na swojej drodze…

A to dopiero rys, fragmencik, ledwie początek świetnej powieści (dookreślanej jako gotycka; romans gotycki) „Mnich” z 1796 roku autorstwa angielskiego pisarza Matthew Gregory’ego Lewisa (1775-1818). O swoich inspiracjach twórca nadmienia w krótkim „Uwiadomieniu”, jego dzieło zaś stało się natchnieniem dla innych artystów, ot Ernsta Thomasa Amadeusa Hoffmanna (1776-1822) przy pisaniu „Diablich eliksirów”. Trzy główne linie oraz liczne dodatki, rozgałęzienia (w tym czasoprzestrzenne) „Mnicha” przeplatają się i zazębiają, tworząc wielopoziomową opowieść o namiętnościach, zbrodni i karze, zmaganiu się z pokusami, pożądaniem, nienasyceniem seksualnym, chorobliwością, obsesyjnością, szaleństwem, grzesznością – hipokryzją, zawiścią, zazdrością, pychą, próżnością, lubieżnością, wyuzdaniem, rozwiązłością. A także o tym, jak nasze decyzje wpływają na innych, dekonstruują ich życie, wspierają albo niszczą, budują albo rujnują. Czytaj dalej

Życie. Słów parę o „Fotografie utraconych wspomnień” Hiiragi Sanaki

A może to spotkanie ciebie rozjaśniło świat(ło), rozproszyło mrok. Może twoja przelotna obecność pozwoliła odnaleźć wyzwolenie, wyjście z labiryntu. Może dlatego dziś tu jestem i wciąż szukam twojego śladu, ulotnego, płochego snu.

„Kim ja właściwie jestem, że kończę życie bez wspomnień, przez nikogo nieznany? Czy moje życie miało jakikolwiek sens, czy coś znaczyło, skoro żyłem nijako i nijako umarłem, nie pozostawiając śladu w niczyjej pamięci? Po co ja właściwie żyłem?” [s. 74]

Hirasaka jest przewodnikiem w punkcie tranzytowym między życiem a śmiercią – w osobliwym zakładzie fotograficznym, gdzie zmarli wybierają tyle fotografii, ile mają lat. Hiiragi Sanaka, "Fotograf utraconych wspomnień"Jeśli ulubione zdjęcie-wspomnienie jest zatarte, Hirasaka zabiera ich do przeszłości, by mogli wykonać fotografię minionego ważnego dla nich momentu. Skompletowane obrazy mężczyzna montuje na kalejdoskopie. Oglądanie kolejnych kadrów z życia będzie ostatnim seansem-pożegnaniem.

Japońska pisarka Hiiragi Sanaka (ur. 1974) opublikowała w 2021 roku „Fotografa utraconych wspomnień”. Na jednym z kilku planów, punktów-zdjęć w albumie, jest to utwór o rekapitulacji, rewizji, rozrachunku tyleż całego życia, ile wybranych, konkretnych ulotnych chwil, spotkania z Innym, drugą osobą, której obecność, słowa, milczenie, gesty wpłynęły na zmianę, metamorfozę duchowo-psychiczną, emocjonalną. A może i nawet ocaliły istnienie czy choćby cząstkę dobra. Wszyscy bowiem jesteśmy połączeni. Kolejne warstwy utworu prześwitują i odbijają się w następnych sekwencjach, a także pozwalają odmiennie spojrzeć na poprzednie ciągi obrazów-kadrów. Ich poszczególne brzmienia i emanacje tworzą coraz to nowe konstelacje, zawirowania czasoprzestrzenne. Bo i jest to – wbrew pozorom, owej początkowej aurze, ułudzie „terapeutyczności” – dzieło wielowymiarowe, rozbijające, wybijające z automatyzmu percepcji, w gruncie rzeczy bolesne, dotykające tajemnicy istnienia, sensu życia. Czytaj dalej

Odpowiedzialność. Pierwszy tom mangi-☆ „Star Wars. Leia. Trzy wyzwania księżniczki” na podstawie powieści Claudii Gray, adaptacja i rysunki Haruichi

Leia Organa skończyła szesnaście lat i przygotowuje się do ceremonii, by przedstawić trzy zadania-wyzwania, których się podejmie, by móc odziedziczyć tron Alderaan. Zdobycie korony królewskiej uwarunkowane jest okazaniem siły ciała, umysłu i ducha. Leia pragnie zdobyć szczyt Appenzy, pobierać naukę w Senacie Imperialnym oraz wyjechać z misją pokojową w jeden z najbiedniejszych rejonów Galaktyki. Korzystając z okazji, pod wpływem chwili decyduje się, by pojechać na planetę Wobani. Haruichi, "Leia. Trzy wyzwania księżniczki", t. 1Nie wie jednak, że jej impulsywne, nieprzemyślane działania przyniosą skutki niekoniecznie zgodne z zamiarami.

Mangaka, rysownik Haruichi podjął się* komiksowej adaptacji „Star Wars: Leia, Princess of Alderaan” (2017), jednego z utworów Claudii Gray, amerykańskiej pisarki zajmującej się paranormalnymi romansami dla młodzieży. W 2019 roku ukazały się dwa pierwsze tomy mangi o przygodach księżniczki. Rysunki Haruichiego są bardzo dobre, atrakcyjne dla odbiory, dopracowane, przemyślane, łączące elementy charakterystyczne dla mangowych szkiców, sposobów prezentowania postaci, z kreską amerykańsko-europejską. Podobnie scenariusz, chociaż zdarzają się sporadycznie skróty i przeskoki, na przykład w ciekawie zapowiadającym się fragmencie dotyczącym kursu orientacji w górach, gdy po pierwszym zadaniu młodych adeptów historia przenosi się nagle w inne rejony, pozostawiając subtelną nić-perspektywę kontynuacji górskich perypetii. W polskim wydaniu z początku 2023 roku zachowano oryginalny układ (od prawej do lewej), japońskie onomatopeje z polskimi ekwiwalentami. Odbiorca otrzymuje szesnaście pierwszych stron w kolorze, a na końcu mangi szkice, rysunkowe projekty centralnej bohaterki. Czytaj dalej

Demony. Słów parę o „Ayashi. Tajemniczych opowieściach z Edo” Miyabe Miyuki

Za tymi miłymi uśmiechami i słówkami rozrasta się cierń, czarny kwiat zawiści. Gdy tylko pojawia się sposobność, atakuje i pochłania ducha, by całkowicie przejąć kontrolę. Strzeż się, bo wtedy nie będzie ucieczki, nie będzie wyzwolenia, pozostają substytuty, iluzje, marionetkowy (nie)byt.

Japońska pisarka Miyabe Miyuki (ur. 1960), autorka różnorodnych utworów, wśród których można znaleźć między innymi science fiction, kryminały, fikcję historyczną, w 2000 roku opublikowała zbiór あやし (Ayashi), zawierający dziewięć niesamowitych historii, które rozgrywają się w okolicach Edo (dawna nazwa Tokio, pod nazwą Edo miasto było stolicą w latach 1603-1868). „Ayashi. Tajemnicze opowieści z Edo” w polskim tłumaczeniu ukazały się na początku 2023 roku. Miyabe Miyuki, "Ayashi. Tajemnicze opowieści z Edo"Zachwycająco-przerażające to narracje, bardzo dobrze wykorzystujące i przetwarzające chociażby japoński folklor, legendy, tradycję kaidanu (opowieści niesamowitych) czy eksploatowane we współczesnych dziełach kultury warianty klątw, wendet i opętania, a nawet nieśmiertelnych. Jest w nich coś magnetycznego, elektryzującego, zawieszonego na granicy jawy i snu, świata żywych i zmarłych, zdrowia i szaleństwa, pomiędzy wymiarami rzeczywistości, gdzie demony tyleż wchodzą w interakcję z ludźmi, ile odzwierciedlają mrok w sercu człowieka, stają się lustrzanym odbiciem, w którym ujawniane, obnażane są zbrodnie.

Autorka eksperymentuje z różnymi formami, matrycami, wzorcami, między innymi: opowieścią w opowieści(ach), szkatułkową narracją, relacją, wywiadem, rozmową, konfesją, wyznaniem, zwierzeniem się, przesłuchaniem. Nie braknie elementów chociażby opowieści niesamowitej, powieści grozy, kryminalnej, detektywistycznej, inicjacyjnej, horroru, thrillera, Bildungsroman, romansu, czy przypowiastki, baśni, legendy, mitu i innych. Rozbiera wielopoziomowe historie, dokonuje dekolażu, zrywa warstwy palimpsestu, przygląda się detalom, odpryskom, rozbłyskom. Czytaj dalej

„Niebieski tanuki”. Pierwszy tom mangi-☆ „Samuraj i Stich” Wady Hirota

„Straszne monstrum”, prototyp 626, tajny i niebezpieczny genetyczny eksperyment ucieka ze statku kosmicznego i ląduje na Ziemi. Ale nie na hawajskiej wyspie, lecz w Japonii w erze Sengoku (1467-1573), czyli okresie wzmożonych walk lokalnych daimyō. W momencie gdy panujący w prowincji Gekoku Yamato Meison wydaje rozkaz podpalenia zamku Shibamasy, rozbija się pojazd Sticha. Zdumiewające stworzonko uznane zostaje za „niebieskie tanuki”. Zachwycony milusią i wizualnie słodką istotką Yamato Meison chce oswoić przybysza. Szybko zauważa jednak, że gość tęskni za domem i pragnie naprawić swój statek. Wada Hiroto, "Samuraj i Stich"Mężczyzna utożsamia się ze stworzonkiem, bowiem i on doświadczył w dzieciństwie poczucia porzucenia, wyrzucenia, stąd nazywa je „Sute-ichi” (捨て一), „wyrzucić”.

Japoński mangaka Wada Hiroto (1974-2021) zadebiutował komiksem ファラ夫, publikowanym w „Weekly Young Magazine” Kodanshy między 2017 a 2018 rokiem i nagle przerwanym z uwagi na decyzje redaktorów. Zresztą droga do serializacji była wyboista, na pewien czas Wada porzucił nawet pracę asystenta rysownika.* Fani m&a mogą kojarzyć na przykład mangę/anime „Bakuman.” o trudach zawodu mangaki, problemach z serializacją, skomplikowanej współpracy z wydawcami – podobne doświadczania miał Wada. W 2021 roku w trakcie prac nad trzecią mangą (ヤンキー水戸黄門) twórca zmarł w wyniku krwotoku mózgowego.

W 2020 roku po zatwierdzeniu projektu przez Disneya Wada stworzył swój drugi komiks – zabawną, przewrotną mangę „Samuraj i Stich” (殿さまとスティッチ; Tono-sama to Sutitchi), serializowaną w コミックDAYS Kodanshy. Kreska jest ładna (w jednym z tych stylów, które lubię), staranna, z dobrze sfunkcjonalizowanym i dopracowanym w większości kadrów tłem. Urokliwa, ale przede wszystkim dowcipna, momentami komiczna, absurdalna  opowieść bazuje na próbach porozumienia się z przybyszem, Innym oraz wynikających z tego niejasnych komunikatach, błędnych odczytaniach, nadinterpretacjach. To prosta historia o budowaniu i rozwijaniu relacji. Czytaj dalej

(roz)Gry(wki) damsko-męskie. Kilka słów o zbiorze opowieści „Miłość jak pole bitwy” Chang Eileen

I po co to udawanie, teatralnie urwane gesty, słowa, ukradkowe spojrzenia, przynoszące w efekcie wewnętrzny ból, złamane serca, rozpacz. Strategie miłosne, zaloty, ekstatyczny taniec obnażają swoje słabości w konfrontacji z rzeczywistością, uwarunkowaniami społecznymi, obyczajowymi. Ale czy to na pewno wina „czasów”?

Chińsko-amerykańska pisarka, scenarzystka, eseistka Chang Eileen (1920-1995; Zhang Ailing, używająca też pseudonimu Liang Jing) w 1955 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie pozostała do końca życia. Miłość jak pole bitwy"Często w swoich utworach odwraca plany filmowo-literackie – wojenne, polityczne zmagania, w tym japońska okupacja, stają się tłem, pierwszym zaś planem są sprawy rodzinne, wewnętrzne, na które silnie oddziałują społeczne konwenanse, role i oczekiwania. Autorka eksploruje elementy dotyczące codzienności, pozornie drobnych epizodów, rozbłysków i odblasków uczuć, emocji wyrywających się spod masek, ze sztywnych norm. Na przecięciu powierzchni, fasady, „twarzy”-maski i tego, co skryte w sercu, rozgrywają się dramaty jednostek, uchwycone przez Chang.

W 1991 roku opublikowała zbiór 惘然記, w polskim tłumaczeniu „Miłość jak pole bitwy” (2008), składający się właśnie z takich sześciu migawek, zmontowanych kadrów codzienności, kolażowych narracji. Ale co istotne, Chang dokonała przeróbek, modyfikacji opowieści oraz jednego scenariusza filmowego (z powodzeniem mogącego imitować sztukę teatralną). Skomponowała zbiór palimpsestowych opowieści, które po latach bardziej niestety rozczarowują niż zachwycają, rozmywają się, rozpryskują w aluzjach, niedopowiedzeniach. A szkoda, bo to jedna z ciekawszych i intrygujących pisarek, co dostrzegalne w „Gorzkim spotkaniu”. Czytaj dalej

„Noc się skończyła; zaczyna się dzień.” Tylko parę słów o „Rozwodzie w Budzie” Sándora Máraia

Jest taka sfera w tobie niedostępna dla innych. Tam gromadzą się nie tylko spychane, wypierane emocje, uczucia, impresje, ale i ukrywane przed drugą osobą marzenia, fantazje, fascynacje, pragnienia. Zakodowane w snach usiłują wydostać się z mglistej, mrocznej, niedopowiedzianej, niewysłowionej czasoprzestrzeni. Przeglądają się w reakcjach „ja” na senne rojenia. Szukają przejścia do innego wymiaru świata na różnych pograniczach, „pomiędzy”, gdy twoja uwaga zostaje zmącona, rozburzona, gdy tracisz orientację, gubisz (się). Sándor Márai, "Rozwód w BudzieStrzeż się.

Zbliżający się do czterdziestki sędzia Kristóf Kőmives następnego dnia ma przewodniczyć rozprawie rozwodowej szkolnego znajomego lekarza Imrego Greinera i jego żony Anny Greinerowej, z domu Fazekas. Pozornie błahe wydarzenie jest katalizatorem strumienia wspomnień, reminiscencyjnych obrazów, ciągów asocjacyjnych, a także okaże się impulsem czy też pretekstem zarówno do rewizji własnego życia i poglądów, jak i do rozważań nad między innymi generacyjną zmianą, kryzysem rodziny, upadkiem niegdysiejszych wzorców, w tym rozpadem świata zamożnego mieszczaństwa, a jeszcze głębiej – stanie się asumptem do rozrachunku z trudną historią, krwawymi i mrocznymi wydarzeniami, ranami po Węgierskiej Republice Rad, białym terrorze, pozorowanej „stabilizacji”, prób zapomnienia-przemilczenia.

Węgierski pisarz Sándor Márai (1900-1989) opublikował wielowarstwową powieść „Rozwód w Budzie” w 1935 roku. To gęsta, kunsztowna proza, labiryntowa, nieco teatralna, pełna mniej czy bardziej ukrytych-jawnych przejść, nawiązań chociażby do historii, przemian społeczno-obyczajowych, konfrontacji jednostki ze społeczeństwem, psychoanalizy. Na jednym z poziomów Márai dokonuje konfrontacji generacyjnej. Rejestrowane jest postępujące zubożenie, bankructwo, zmierzch, zamieranie mieszczaństwa „panów”, zamożnej, wpływowej, dyktującej kierunek, skostniałej, zbrylonej formacji, niedopuszczającej skazy na zewnętrznym wizerunku, preferujące wygodne i dostatnie życie. Kontrapunktem będzie rozwój, ekspansja pokolenia kształtującego się z oparciu o inspiracje „zachodnie”, swobodniejszego, uciekającego od sztywnego gorsetu norm społeczno-obyczajowych, generacji szukającej wyzwolenia, nieskrywania nerwowości, rozedrgania emocjonalnego, niestabilności psychicznej, labilności, pragnień i nienasycenia tłamszonych przez dotychczasowe wzorce, matryce, role, oczekiwania i wymagania. Czytaj dalej

„Co wcześniej było białe, stało się czarne.” Słówko o „Nazywam się Numer Cztery” Ye Ting-xing

A jeśli jesteś tylko liściem na wietrze, pyłkiem niesionym przez dzieje, czas, miejsca. Pionkiem, bożym igrzyskiem, lalką pociąganą za sznureczki przez tymczasowego Mistrza Gry, demiurga. Czy się (p)oddasz, (zo)staniesz bezwolną marionetką, kukiełką, czy będziesz szukał wyjścia, wyzwolenia z klatki?

Ye Ting-xing, "Nazywam się Numer Cztery"Chińsko-kanadyjska pisarka i tłumaczka Ye Ting-xing (ur. 1952) wydała w 1997 roku autobiograficzną książkę „A leaf in the better wind”, w której opisała między innymi swoje dzieciństwo w Szanghaju, nastoletnie lata przypadające na czas rewolucji kulturalnej zainicjowanej przez Mao Zedonga, pierwsze małżeństwo czy ucieczkę do Kanady w 1987 roku. Dziesięć lat później, w 2007 roku, pojawiła się wspomnieniowa, pamiętnikowa publikacja „Nazywam się Numer Cztery”, a jej polskie tłumaczenie czytelnicy otrzymali już w 2010 roku. W tej książce autorka skoncentrowała się zasadniczo wyłącznie na opisie sześciu lat, które spędziła w obozie pracy Da Feng, gdzie znajdowały się plantacje bawełny i orzeszków ziemnych, nieustannie usiłowano tam także sadzić ryż, mimo iż „okolica była pusta i jałowa” [s. 111]. Ting-xing wyjechała jako szesnastolatka, pod koniec lat 60. XX wieku, czyli w początkach rewolucji kulturalnej, a opuściła to miejsce jako dwudziestodwuletnia młoda kobieta. Wedle ówczesnych dyrektyw – nakazujących wymeldowanie i wyjazd z miasta jednemu dziecku z każdej wielodzietnej rodziny i osiedlenie się na wisi – miała pozostać tam do końca życia. Czytaj dalej