„Ale fakt, że wielu ludzi zapomina, przebierając się za magów tanim kosztem, że cudowność zaczyna być autentyczna, kiedy powstaje z pewnej nieoczekiwanej przemiany rzeczywistości (cudu), z uprzywilejowanego sposobu dostrzegania rzeczywistości, z oświetlenia niezwykłego lub faworyzującego niezauważone bogactwa rzeczywistości, z rozszerzenia skal i kategorii rzeczywistości, wypływającą z egzaltacji ducha, która go doprowadza do pewnego rodzaju »stanu krańcowego«. Przede wszystkim poczucie cudowności zakłada istnienie wiary. (…)” [s. 7-8]
W miasteczku Cap na północy Haiti czarnoskóry niewolnik Ti Noel doświadcza „rzeczywistości cudownej”, jest świadkiem i uczestnikiem niezwykłych widowisk, wyrywających się spod kontroli, deformujących, naginających przestrzeń, przekształcających ludzi. Jednym z tych, którzy wskrzeszą i rozwiną pierwotną wiarę, zaczną snuć hipnotyzujące opowieści o afrykańskim praźródle, jest Mackandal – protueszowy, zagadkowy przewodnik Murzynów, zdolny do przybierania dowolnych postaci i form, wymykający się ognistym stosom kolonialistów. W wypadku traci jedną rękę i pewnego dnia ucieka od ciemiężców, by głosić słowo, wyzwać do zjednoczenia i wyzwolenia spod jarzma białych. Stanie się swego rodzaju Mesjaszem. A to dopiero początek haitańskiej rewolucji – krwawej, makabrycznej, odurzająco uwodzącej, euforycznej, będącej egzemplifikacją cyklicznego cierpienia podczas poszukiwań szczęścia przez człowieka, mieszkańca królestwa z tego świata.
W przedmowie do wydanej w 1949 roku powieści „Królestwo z tego świata” kubański pisarz Alejo Carpentier (1904-1980) ostro krytykuje „księgowych cudowności”, „żenujące ubóstwo wyobraźni”, sztuczne ożywianie legend, w których literaci-buchalterzy doszukują-doliczają się magiczności i niezwykłości. Tymczasem „rzeczywistość cudowna” istnieje, ale potrzebuje wiary, zbiorowa wiara zaś potrafi dokonać cudu. Tyleż tego doświadczał, ile to odczuwał, odbierał Carpentier, gdy przebywał w 1943 roku na Haiti. Zetknięcie się z autentyczną, niesfabrykowaną niezwykłością wyrytą w przestrzeni, rytuałach, zwyczajach, sposobie patrzenia na świat, zainspirowało go i skłoniło do spisania refleksji. Tak powstało „Królestwo z tego świata” – dzieło z pogranicza (szeroko pojętego pogranicza, ot, między innymi literatury fikcjonalnej i faktu, rozbrzmiewają tu elementy choćby reportażu, dokumentu, eseju, mitu, legendy, baśni, fantastyki). A w kolejnych dekadach ukazały się następne dwa utwory realizujące wizję „rzeczywistości cudownej” – „Podróż do źródeł czasu” z 1953 roku oraz „Eksplozja w katedrze” z 1962 roku.
Carpentier w „Królestwie z tego świata” zabiera czytelnika w podróż przez kilka dziesięcioleci po przestrzeni dusznej, hipnotyzującej, wprowadzającej w trans, nieco surrealistycznej, groteskowej, na granicy jawy i snu, zdrowia i choroby, obłędu, faktów i mitów, przestrzeni magicznej, kształtowanej przez wudu (voodoo) – religię afroamerykańską, w której łączą się wierzenia afrykańskich ludów z katolicyzmem i spirytyzmem. Jej podłożem był okres kolonialny, gdy w XVII wieku rozpoczęto sprowadzanie niewolników z Afryki w rejon Ameryki Środkowej, głównie Haiti, oraz narzucanie im religii katolickiej. Kubański pisarz poprzez doświadczenia Ti Noela pokazuje między innymi rządy kolonialne i powstanie niewolników (rewolucję haitańską), które po krwawych walkach przyniosło względne zniesienie niewolnictwa i proklamowanie niepodległości Haiti. Starzejący się Ti Noel jest świadkiem autorytarnych rządów Henriego Christophe’a, który ogłosił się królem Haiti i zaaranżował przestrzeń wokół siebie (pałac Sans-Souci) na wzór francuskiego dworu. W jego świecie niewolnictwo powróciło, z tą jednak różnicą, że nadzorcami stali się wyselekcjonowani czarnoskórzy ludzie.
Po śmierci Henriego Christophe’a i w obliczu nowych pretendentów do władzy „Równiny Północnej”, nie został przerwany „łańcuch nieszczęść”. Człowiek nie dostrzega bowiem „bezużyteczności buntu”, tkwi w cyklicznych przemianach, (błędnym) kole cierpień i mąk, śmierci i odrodzenia, powtarzając te same gesty, marząc wciąż o szczęściu. To jest królestwo z tego świata – ziemia, miejsce naznaczone katuszami, wyzyskiem, reifikacją, płonnymi snami-mrzonkami, ale i rozbłyskami niesamowitości, nieodgadnionych, niepojętych metamorfoz – czy będącymi swego rodzaju iluzoryczną ucieczką?, pociechą?, obietnicą?, a może cudem? W zawirowaniach, załomach, napięciach i powtarzalności ludzkich wyborów odbiorca muska tajemnice rzeczywistości zakodowane w symbolach, zagadki czasoprzestrzeni rozedrganej przez polifoniczność, wielogłosowość, nieustający śpiew-narracje kolejnych pokoleń oraz ich wierzeń, mitów, rytuałów.
Intrygujące, niepokojące „Królestwo z tego świata” Aleja Carpentiera jest swego rodzaju mikoogrodem, (literacką) miniaturą świata, wprowadza w rejony autentycznej cudowności przestrzeni, bez sztucznych żonglerek, kuglarskich trików, gier prestidigitatorów, literackich rozgrywek hochsztaplerów. To przesmyki, prześwity wymiarów niezwykłości, złożoności świata niepoznanego, nienazwanego, nieuchwyconego w kategorie, ale nieustannie wytwarzanego, rodzącego się, rozwijającego, łączącego kolejne pokolenia.
——————
Alejo Carpentier, Królestwo z tego świata, przeł. Kalina Wojciechowska, PIW, Warszawa 2021.
Autor: Luiza Stachura
Mnie ta książka na tyle zafascynowała, że mocno podczytywałem o historii Haiti. No i dzięki niej trafiłem na bardzo ciekawego malarza Jacoba Lawrence’a, który stworzył m.in. cykl obrazów „The Life of Toussaint L’Ouverture”, co jest o tyle frapujące, że Toussaint Louverture to jedna z kluczowych postaci walk o niepodległość Haiti, a u Carpentiera nie ma praktycznie o nim żadnych wzmianek. Przewrotny jest Kubańczyk w swojej prozie, oj przewrotny.
P.S. Skoro ostatnio tak często gościsz w Ameryce Łacińskiej, to pozwolę sobie podrzucić jeszcze jeden tytuł o haitańsko-kubańskiej proweniencji (na dokładkę jest jeszcze akcent portorykański): „Przybądź, ciemności” pióra Mayri Montero.
Dziękuję za Twoje dopowiedzenie. Nie dziwię się, bo Carpentier jest inspirujący i motywujący do dalszych poszukiwań. Oj tak, przewrotny.
Ma coś magnetycznego w swoich narracjach.
Tak, powracam do literatury tego rejonu świata – czasem potrzebuję wrócić do tych literackich światów. Dziękuję za tytuł!