Oddychać tylko miłością namiętną, pełną pasji, wyrywającą się z gorsetów codziennej rutyny i obowiązków. Płonąć i nie spalać się, być oczarowanym, trwać w nieustannym tańcu, wirowaniu świata. Chwycić dłoń snu i porzucić role, maski, kostiumy. Ciągle podążać za marzeniem. Zbiec z rzeczywistości. Czy jedynym wyjściem, wyzwoleniem jest pogrążenie się w wiecznym śnie?
W Nowym Orleanie podczas przyjęcia niedoszły lekarz Henry Wilbourne poznaje młodą mężatkę, matkę dwóch córek, Charlotte Rittenmeyer. Kobieta ma duszę artystki, niebieskiego ptaka, wizjonerki i kreatorki wielkiej miłości – autentycznej miłości, której rozpaczliwie pragnie, bez względu na konwenanse, pieniądze, „drobnomieszczańskie cnoty”. Swoista gra przeobrażająca się w tyleż romans, ile wspólne poszukiwanie, wskrzeszanie i ucieleśnianie idei miłości przez Charlotte oraz Henry’ego prowadzą ich po rozmaitych przestrzeniach. Uciekają przed schematycznymi rolami żony i męża, ale na ile niedoświadczony, naiwny młodzieniec dorówna kroku kobiecie z jasno określoną wizją, wyrywającej się stereotypom marzycielki?
W 1939 roku ukazała się powieść „Dzikie palmy” amerykańskiego pisarza Williama Faulknera (1897-1962). Pierwotnie książka zatytułowana był słowami Psalmu 137 „Nad rzekami Babilonu”, a konkretnie frazą „If I forget thee, Jerusalem” („Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie”), i oryginalnie zawierała dwie opowieści – „Wild palms” („Dzikie palmy”) oraz „Old man”. Wydawca zdecydował jednak, by publikacji nadać tytuł „Dzikie palmy”. W zależności od wydania polski czytelnik otrzymuje albo oba utwory, albo wyłącznie „Dzikie palmy”.
Polifoniczna opowieść Faulknera o dwojgu poszukiwaczy miłości, dryfujących, szarpanych przez wiatry i huragany codzienności, społecznych konwencji, obowiązków, jest wstępem do rozważań między innymi o (nie)zmienności „ja” w czasie, o braku miłości we współczesnym świecie, w którym dominują substytuty i rutyna podstawiane przez „drobnomieszczańską dostojność” i takież cnoty oraz pieniądze. Czytaj dalej