Słyszysz tykanie wskazówek zegara? Każda sekunda to odliczanie do końca. Do rozpadu fasady, rozkruszenia tego wymiaru rzeczywistości. Nie zmarnuj chwil, które przygotowują cię do ostatecznego wyzwolenia, do jedynego wyjścia z tego świata. Drugiej szansy nie dostaniesz.
Trzydziestotrzyletnia Ko Yona pracuje od dekady w biurze turystycznym Jungle, które specjalizuje się w organizowaniu wycieczek do miejsc rozmaitych katastrof. Podróżnicy mają przeżyć coś w rodzaju katharsis, swego rodzaju oczyszczenia i uwolnienia poprzez zwiedzanie okaleczonych, pełnych blizn fragmentów świata oraz zetknięcie się z ocalałymi. Yona zaczyna być molestowana przez przełożonego Kim Jo-gwanga, ale nie chce tej sprawy zgłaszać, mimo inicjowanych przez innych pokrzywdzonych prób nakłonienia jej do zmiany zdania. Gdy kobieta składa wypowiedzenie, Kim proponuje jej urlop, by w jego trakcie pojechała służbowo do jednego z oferowanych przez Jungle miejsce, które firma chce zweryfikować pod kątem dalszej opłacalności. Yona zgadza się i wybiera wyspę Mui położoną niedaleko Wietnamu. Atrakcją ma być lej kresowy na pustyni, w którym zagrzebane zostały ofiary masakry z 1963 roku będącej skutkiem walki pomiędzy dwoma ludami Undo i Kanu. Kobieta jest rozczarowana wycieczką. Ale podczas powrotu do Korei w wyniku swojej nieostrożności, pozbawiona dokumentów i portfela, utknie na Mui. Otrzyma jednak zdumiewającą propozycję od kierownika hotelu. Początkowo nie wie, że wielki plan zakłada makabryczne przedstawienie.
Południowokoreańska pisarka Yun Ko-eun (ur. 1980) studiowała kreatywne pisanie, które zaowocowało nagradzanymi utworami. W 2013 roku ukazała się jej zaangażowana społecznie powieść „Turystka” (oryg. 밤의 여행자들). Ale polski tytuł (w oryginale odwołujący się do „nocnych podróżników” czy „podróżników nocy”) przesuwa akcenty, wydobywając pierwiastki grozy i makabry kryjące się w opowieści Yun, dostrzegalne dopiero po finałowych mocnych scenach w przerażającym scenariuszu. Koreanka konfiguruje rozmaite schematy, wzorce, klisze, przykładowo wybiera elementy z powieści społeczno-obyczajowej, przygodowej, romansu, kryminału, thrillera, powieści detektywistycznej, powieści rozrachunkowej, felietonu, reportażu czy „intymistyki” głównie w formach (nierzadko udawanej) konfesji, wyznań. Sięga niekiedy po rozbudowane aforystyczne frazy, puentujące określoną sytuację. Wprowadza kilka wątków-tematów, ale większość jest wyłącznie sygnalizowana, nie zostanie rozwinięta, bo powinna stanowić tyleż rozgałęzienie interpretacyjne, ile po prostu tło, element konstrukcji teatru Yun, czego egzemplifikacjami są: katastrofy klimatyczne i ekologiczne, tożsamość turysty, szeroko pojęte bycie ofiarą, molestowanie w pracy, zostawanie po godzinach czy traktowanie pracownika jak robota, którego można wymienić, jeśli przestanie spełniać oczekiwania.
Można zaryzykować twierdzenie, że nadrzędne problemy w nowości Wydawnictwa Kwiaty Orientu związane są z medialną (w tym funkcjonującą w obrębie turystyki) kreacją (nie)rzeczywistości, inscenizacją wyrw świata, fabrykacją katastrof (nie)naturalnych, manipulowaniem emocjami odbiorców, wyrachowaną grą demiurgów, reżyserów poszczególnych przedstawień. A taka wizja sterowania światem i opinią publiczną generuje ofiary. Yona jest trybikiem w machinie przemysłu fikcji, mistyfikacji rzeczywistości, retuszowania scenerii, przepisywania życiorysów. Te machinacje, kombinacje mają na celu wydobycie pieniędzy od konsumentów w zamian za wydmuszkę, iluzję, prestidigitatorską sztuczkę, kuglarską żonglerkę faktami i fakcji. Samozwańczy reżyserzy świata nie zawahają się nawet przed zbrodnią, spreparowaniem tragedii, zapaleniem iskry, która wywoła masakrę. Gorzej jeśli obok pojawi się „konkurencyjny” kataklizm, który odbierze uwagę odbiorców. Wymowna jednak jest zmiana scenariusza przez naturę, ingerencja i/czy odpowiedź świata przyrody w imitacje fabrykowane przez ludzi.
Dość oryginalny, z dużym potencjałem na interesującą kontrpropozycję literacką pomysł na „Turystkę” nie do końca został przez Yun wykorzystany i zrealizowany. Pomijając kwestię wątków tylko rozbłyskujących i ginących w narracyjnym morzu, to w dużej mierze rozsypuje się płynność montażu poszczególnych kadrów i sekwencji. Nadmiar, rozrost szczegółów z pierwszej części opowieści nie jest zbalansowany w drugiej, gdzie dominują retardacje, pośpiech, skrótowość, mnogość głosów narracyjnych, poczucie prowizorki, kartonowych dekoracji i papierowych ludzi-statystów. Postacie pojawiają się i znikają nagle, jakby były lalkami wyciągniętymi z pudełka na krótką chwilę-scenę i po wygraniu swojej roli powracały do niego (vide: Luck, w którym nagle zakochuje się Yona, czy kobieta błagająca Yonę o pomoc w zatrzymaniu planowanej tragedii). Korespondować to może z konstrukcją głównej bohaterki – w pierwszej części odgrywa swoją rolę pracoholiczki, oddanej firmie, kontrolującej różne sytuacje i aspekty, wiele spraw jest dla niej przewidywalnych, w drugiej zaś zostaje pozbawiona oparcia w tym, co (po)znane, rozpada się jej świat i dotychczasowa rola, teraz jest Inną, obcą, nie zna tutejszego języka, odkrywa zaskakujące elementy przestrzeni (wykraczające poza schematy), uczy się siebie i świata na nowo, bo do nowej roli. Ale – co może i zaskakuje – pozostaje do końca ofiarą. Nie chciała złożyć skargi na Kima, nie chciała też odmienić wydarzeń w finale scenariusza, jedynie lekko go zmodyfikowała, podmieniła figury w rozgrywce.
Pozostaje wrażenie, że część wątków mogłyby zostać lepiej o(de)granych, mocniej wybrzmieć, czego przykładem upodobanie ludzi do wycieczek w miejsca katastrof, zwłaszcza w kontekście wypowiedzi głównej bohaterki: „To zbyt przerażające oglądać skutki kataklizmu blisko domu (…) Musimy nabrać przecież pewnego dystansu, odejść od naszego codziennego życia (…)” [s. 51]. Innymi słowy, turysta z „bezpiecznej” odległości przygląda się sytuacji granicznej, momentom załamania, rozpadu – dla jednych będzie to elektryzujące, podniecające doświadczenie, a dla niektórych na przykład emocjonalne „oczyszczenie”. Ale znów – w powieści Koreanki to tylko sygnalizowane, w domyśle, podskórnie… I takich momentów-elementów będzie wiele. Od chęci interpretacyjnej zależy, czy czytelnik podąży za tropami ukrytymi przez Yun i zdecyduje się je układać, przekładać, przesuwać, konfigurować, tworzyć konstelacje odczytań.
Eklektyczna, mozaikowa „Turystka” Yun Ko-eun jest – mimo mankamentów – intrygującą i przerażającą opowieścią o teatralizacji świata, czynienia z codzienności fikcji, manipulowania publicznością-odbiorcami, reifikacji człowieka, sprowadzenia go do roli tyleż statysty, ile przedmiotu, który można (z)niszczyć. To zajrzenie pod sztuczną, lukrowaną, złudną powierzchnię, by wydobyć mroczne, makabryczne dźwięki i tony potężnej machiny zarządzanej przez wpływowych lalkarzy, quasi-demiurgów. Pozostawia poczucie dyskomfortu.
——————
Yun Ko-eun, Turystka, z koreańskiego przeł. Łukasz Janik, Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2022.
Zgodnie z zapisem dalekowschodnim nazwisko poprzedza imię.
Autor: Luiza Stachura
Egzemplarz od TaniaKsiazka.pl