Po tej pustej, jałowej ziemi krążą wygłodniałe duchy, zjawy szukające zemsty za doznane krzywdy. Na nic zdadzą się ofiary wystawiane na stołach przed domem, kadzidła, modły, trwożliwe odprawianie rytuałów. Zadręczone dusze wybiorą odpowiedni moment i kiedyś dokonają krwawej wendety.
Gdy Lin Shih miała dziewięć lat, zmarł jej ojciec, ale jego rodzina zamiast zaopiekować się krewnymi, wygnała dziewczynkę i jej matkę z domu. Po tułaczkach schroniły się w rodowej świątyni. Bieda i głód jednak sprawiły, że po kilku latach wdowa oddała się żołnierzowi za trochę jedzenia. Rodzina nieżyjącego męża orzekła, że kobieta jest cudzołożnicą, więc należy jej wymierzyć karę śmierci. Jeden z wujów z niechęcią zabrał Lin Shih do siebie. Gdy dziewczyna dorosła, postanowił się jej pozbyć i wydać za mąż za rzeźnika z okolicy, Ch’en Chiang-shuia, zwanego „Ch’en Świński Rzeźnik” – ze względu tak na ubój świń, jak na głośne krzyki wydawane przez prostytutki, z którymi się spotykał. Nowe miejsce okazało się dla Lin Shih przedsionkiem piekła. Nie tylko mąż, ale i sąsiadki sponiewierali młodą kobietę, doprowadzając ją do psychozy i obłędu.
W 1983 roku tajwańska pisarka Li Ang (właśc. Shih Shu-tuan, ur. 1952) opublikowała wstrząsający, makabryczny utwór „Żona rzeźnika”. Kanwą jest autentyczne wydarzenie z lat 30. XX wieku, gdy w Szanghaju na karę śmierci skazano kobietę, która zabiła męża znęcającego się nad nią. Co znamienne, zbagatelizowano przemoc mężczyzny i uznano, że jego żona zapewne dopuściła się zdrady (chociaż nikt nie potrafił tego udowodnić!) i dlatego dokonała zbrodni. Grozy dodał fakt, że oskarżona poćwiartowała zwłoki. Li Ang wykorzystuje kilka elementów z oryginalnej sprawy, ale nie by dokonać rekonstrukcji, mniej czy bardziej wiernego odtworzenia faktów, kreowania reportażu, czegoś w rodzaju literatury faktu. Czytaj dalej