„Podróż po Krainie Czasu”. Słówko o „Wehikule czasu” Herberta George’a Wellsa

W zwojach czasoprzestrzeni piętrzą i multiplikują się aspekty, które pozostają nieodkryte, niepojęte, niejasne, ale co jakiś czas pojawiają się eksploratorzy wielowymiarowości. Ich nie przeraża, lecz fascynuje Przepaść, pociąga swoim magnetyzmem, potencjalnością, nienazwanym. Herbert George Wells, "Wehikuł czasu"To (de)konstruktorzy, wynalazcy, wizjonerzy, a nie sezonowi sztukmistrze, iluzjoniści, żonglerzy, przygodni magicy. Jeśli podążysz nikłym śladem którego z odkrywców, możesz znaleźć przejście do jednego z niesamowitych, fantastycznych światów.

Pewien mężczyzna i kilku jego znajomych ze świata nauki, kultury i rozrywki spotykają się w domu Podróżnika w Czasie, który kieruje rozmowę na kwestię czwartego wymiaru i oznajmia, że jest nim czas. Ta myśl skłoniła go do poszukiwań sposobów przemieszczania się w czasie. I tak skonstruował model wehikułu. Jednakże goście pozostają sceptyczni. Ale gdy następnym razem widzą się z wizjonerem, zdumiewa ich jego przerażający wygląd oraz to, co opowiada im o swojej wyprawie w przyszłość, do roku 802701, Złotego Wieku. Ile w jego historii jest prawdy, a ile konfabulacji?

Jeden z pionierów fantastyki naukowej, science fiction brytyjski pisarz Herbert George Wells (1866-1946) opublikował w 1895 roku fascynującą powieść „Wehikuł czasu”. Pracował nad nią kilka lat, zresztą koncept podróży w czasie pojawił się w jego wcześniejszej nowelce „The Chronic Argonauts” (1888). W „Wehikule czasu”, fantastycznym (w obu znaczeniach) utworze o elementach powieści grozy i antyutopii (utopii negatywnej), autor przedstawia wizję zdegenerowanego, intelektualnie, duchowo, moralnie i fizycznie skarlałego społeczeństwa dalekiej przyszłości. Ale upadek przebiega dychotomicznie, następuje rozszczepienie – ludzkość dzieli się bowiem na paralelne „linie”, gałąź i odnogę, dzień i noc. Oto Podróżnik w Czasie spotyka Eloje, czyli „piękne dzieci ziemskiego świata” oraz „wstrętne stwory mroku” – Morloków. Życie w blasku społecznym, w bezpieczeństwie i dobrobycie wbrew pozorom nie powoduje wysublimowania, rozwoju intelektualnego, ale gnuśność, infantylność, lenistwo, zanik pasji, ciekawości świata, eksperymentowania i eksplorowania, atrofię. Ciemność zaś wprowadza mechanizację, automatyzację czynności, ślepą brutalność, atawizm, ale jednocześnie spryt czy (zwierzęcy) instynkt umożliwiający przetrwanie. Arcyciekawe są obserwacje Podróżnika w Czasie, jego pierwotne mylne sądy, oceny, które weryfikuje podczas penetracji dostępnych dla niego fragmentów świata przyszłości, doświadczania na sobie rozkładu, upadku ludzkości – także w perspektywie biologicznej, fizjologicznej. Początkowo bowiem powierzchownie zachwyca się ulotnością, efemerycznością i wesołą, sielankową atmosferą wytwarzaną przez Elojów. Ale gdy zagląda pod poszewkę tego cukierkowego, delikatnego świata, gdy wchodzi pod powierzchnię, w labiryntowy system kominów i studni, mierzy się ze zgrozą.

Pierwszym narratorem opowieści jest jeden z gości twórcy wehikułu. Znamienne, że nie poznamy jego nazwiska ani profesji. On zainicjuje historię i on ją zamknie – jego narracja to klamra, rama. Tym, co pomiędzy, jest świadectwo Podróżnika, wyznanie, opis przeżyć i incydentów, których był uczestnikiem w 802701 roku oraz późniejszych latach. Przywodzi na myśl lustrzane odbicie i przeglądającą się w zwierciadle Alicję albo jej senne, oniryczne podróże. Tym razem eksploracja „krainy czasu”, a w zasadzie jej fragmentu, paralaksy, przesunięcia, odchylenia, zdaje się przemierzaniem zdeformowanego wymiaru, anamorficznego, wykoślawionego, skrzywionego-przekrzywionego, jakby był czyimś (czyim?) makabrycznym żarcikiem, prztyczkiem w nos dla ciekawskich, koszmarem, horrorem. Przedstawiane słuchaczom wnioski Podróżnika w Czasie są oparte nie tylko o spostrzeżenia szybko rozwijającego się społeczeństwa „dziś” (z perspektywy „dziś” autora), przepaści, rozłamów, podziałów – zwłaszcza na bardzo bogatych oraz pracujących na rzecz majętnych. Warto zwrócić uwagę także na inny aspekt – okres schyłku XIX stulecia, fin de siècle, zwiastuny dekadentyzmu, poczucia „chylenia się ku upadkowi”, kryzysu cywilizacji, zbliżającym się zmierzchu kultury. W tym kontekście inaczej naświetlają się nam kolejne wyprawy Podróżnika w przyszłość następującą po owym jakże przewrotnie czy ironicznie nazwanym Złotym Wieku…

„Wehikuł czasu” Herberta George’a Wellsa to świetna egzemplifikacja wizjonerstwa i niezwykłej bystrości umysłu, wyostrzonej obserwacji, perspektywicznego spojrzenia pisarza na ludzkość. Przerażająco-zachwycające, obłędne eksplorowanie czasoprzestrzeni.

——————

Herbert George Wells, Wehikuł czasu, przeł. Feliks Wermiński, przekł. zweryfikował i oprac. Juliusz K. Palczewski, Wydawnictwo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, Wrocław 1985.

Po Wellsa pierwszy raz sięgnęłam, gdy chodziłam do liceum. Dobrze wrócić do jego niezwykłych światów i wizjonerstwa.

Autor: Luiza Stachura

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s