W szumie wiatru słyszę twój głos, w promieniach słońca widzę twoją uśmiechniętą twarz. Chwyć mnie za rękę. Razem przetrwamy każdą burzę. Twoja obecność i możliwość dzielenia się z tobą każdą drobną chwilą, umykającym, eterycznym momentem jest dla mnie szczęściem.
Chiński urzędnik i sekretarz, ale także pisarz i malarz Shen Fu urodził się w 1763 roku w Suzhou. Nie znana jest dokładna data jego śmierci. Pozostała po nim proza konfesyjno-wspomnieniowa „O upływającym życiu. Opowieść w sześciu rozdziałach”. W zamyśle twórcy dzieło miało składać się sześciu części: „Szczęście małżeńskich komnat”, „Drobne przyjemności”, „Trudy życia”, „Radość podróżowania”, „Historia pobytu w Zhongshan” oraz „Styl życia”. Dwa ostatnie rozdziały jednak albo zaginęły, albo nigdy nie powstały. W przedmowie do polskiego wydania utworu Katarzyna Sarek przedstawia między innymi okoliczności odnalezienia manuskryptu „O upływającym życiu”, przybliża konstrukcję i tematykę dzieła, wskazuje też na innowacje w zakresie narracji.
Shen Fu kreśli piękny portret swojej ukochanej, przedwcześnie zmarłej żony Yun. Tytuł utworu zaczerpnął z frazy pochodzącej z wiersza Li Baia (701-762), ulubionego poety swojej małżonki. Katarzyna Sarek zwraca uwagę czytelnikowi na unikatowość, wyjątkowość, a nawet prekursorstwo opowieści Shena, wynikające chociażby z faktu, że „prywatne doświadczenia i uczucia jednostki” były wówczas właściwe poezji, w powieściach natomiast przede wszystkim kalejdoskopowo zmieniały się wydarzenia oraz pojawiało się mnóstwo postaci. Chiński twórca zdecydował się na gry (z) chronologią, zaburzenia, przetasowania; zamiast linearnej opowieści, wybrał fragmenty, urywki z minionych chwil, konkretne reminiscencje skomponowane – można zaryzykować twierdzenie – wedle wytycznych aranżowania, konstruowania między innymi przestrzeni ogrodowych, bowiem jak sam napisze: „Przy projektowaniu pawilonów ogrodowych, krętych ścieżek, kamiennych pagórków i kompozycji bonsai należy pokazywać małe w dużym i duże w małym, rzeczywiste w iluzji i iluzję w rzeczywistości. Pewne rzeczy należy ukryć, inne pokazać, coś powinno być oczywiste, coś innego niedookreślone.” [s. 54] I jakżeż wyśmienity, wyrafinowany, zagadkowy, nieoczywisty ogród rośnie na kartach opowieści Shena. Zakwitają w nim piękne kwiaty, a najurodziwszym jest Yun. Całość to minitraktat o afirmacji ulotności, efemeryczności przepływającego świata.
„Nie istniały słowa, którymi dałoby się wyrazić naszą miłość.” [s. 19]
Autor eksperymentuje z formą pamiętnikarsko-kronikarską, raptularzem, „intymistyką”, by za chwilę sięgnąć po esej, szkic literacki albo uciec w anegdotyczność, dykteryjki, historyjki, zamieścić dialogi, a nawet i przypis. Nie unika autokreacji, literackiego retuszowania, przemyślanego montowania, naświetlania i zaciemniania określonych detali, pozostawiania niedopowiedzeń, białych plam, zawieszenia głosu, narracji, gdy uzna to za stosowne i odpowiednie dla kompozycji dzieła. Błyskotliwie, żartobliwie, z estetycznym wyczuciem, elegancją maluje Shen fragmenty przestrzeni osiemnastowiecznych Chin. Pierwszy rozdział poświęca początkowym latom małżeństwa z Yun, wspólnym szaleństwom i eskapadom. Zaznacza podobieństwa, wspólne upodobania, umacnianie więzi między nimi, rosnące uczucie. W drugiej części przebijają się i rozkwitają przyrodnicze zamiłowania, oczarowanie kwiatami i roślinami. Pojawią się porady Shena dotyczące między innymi układania kwiatów w wazonie, sadzenia drzewek czy wreszcie aranżacji przestrzeni w ogrodach. Jakby kontrapunktem dla afirmacji natury i możliwości starannego komponowania jej elementów będą wspólne zabawy, gry i roz(g)rywki w środowisku artystycznym, a jego żona objawi wówczas wiele talentów, pomysłowości i zaradności, gdyż nieustannie borykali się z problemami finansowymi, długami.
Trzeci rozdział to odsłonięcie ponurej, mrocznej strony życia – biedy, nieporozumień na przykład między Yun a jego matką i bratem, które w konsekwencji przyczyniły się do wyrzucenia z domu Shen Fu i jego żony przez ojca mężczyzny. Ale najdotkliwszym dla autora jest postępująca choroba ukochanej, konieczność wyprowadzki i powierzenia córki oraz syna w opiekę innym osobom. Tę część opowieści burzliwej, pełnej bólu i cierpienia, poprzetykanej promieniami słońca w postaci kruchej obecności Yun, zamkną informacje o trzech śmierciach najbliższych osób Shen Fu. Czwarty rozdział zaś stanowi swego rodzaju woltę, narracyjne zwinięcie i wskazanie na odmienny, wcześniej jedynie sygnalizowany aspekt życia autora – oto prezentuje nam pisarz fragmenty swoich licznych podróży po (prawie wszystkich) prowincjach Chin, gdyż w ciągu trzydziestu lat pracował w rozmaitych urzędach, co wiązało się z koniecznością przeprowadzek. W myśl zasady, że „uroda leży wyłącznie w sercu oglądającego” [s. 97], Shen samodzielnie ocenia sztukę, krajobrazy, świątynie, pawilony, ogrody i wszelkie napotkane miejsca. W zapiski z wojaży, eskapad, wycieczek dyskretnie wpisuje adnotacje o wydarzeniach szerzej opisanych w poprzednich częściach, by odbiorca mógł powiązać różne elementy, wypełnić część luk, ułożyć dostępne puzzle.
„(…) jeden rzut oka nie wystarczy, żeby zrozumieć sens rzeczy (…)” [s. 114]
Subtelny, poetycki utwór „O upływającym życiu. Opowieść w sześciu rozdziałach” Shen Fu jest pełen ukrytych przejść, labiryntowych korytarzy, iluzoryczno-rzeczywistych elementów, rozedrganych, migoczących, efemerycznych detali. To smakowanie piękna i kruchości świata wraz z osobą najbliższą, towarzyszką życia rozumiejącą najlepiej i podzielającą zachwyty eteryczną, ulotną chwilą.
——————
Shen Fu, O upływającym życiu. Opowieść w sześciu rozdziałach, przeł. Katarzyna Sarek, PIW, Warszawa 2019.
Zgodnie z zapisem dalekowschodnim nazwisko poprzedza imię.
Autor: Luiza Stachura
Po przeczytaniu takiego tekstu nachodzi mnie przewrotna myśl, że tak dobrze pisane recenzje powinny być zabronione, bo aż za bardzo chce się po nich kupić książkę.
Haha, dziękuję serdecznie! xD