Sen jak motyl spłoszył się i uciekł. Im dłużej go szukasz, im dalej idziesz za jego wątłym światłem, delikatnym śladem, tym bardziej go idealizujesz. Kontury się zamazują, szczegóły i słowa zacierają, rozpływają się we mgle. Ryzykowne jest życie wyobrażeniami, bo podczas (nie)przypadkowej konfrontacji z rzeczywistością, piękne reminiscencje zwykle się roztrzaskują, przemieniają się w proch.
Wang Ming-yüeh mieszka w nadmorskiej wiosce otoczonej z trzech stron przez solne pola. Podlegająca cyklom przyrody praca na salinach, wśród kryształków przywodzących na myśl Drogę Mleczną, oraz wyprawy na połów ryb i ostryg stanowią główne źródła dochodu mieszkańców. Ojciec dziewczyny, intelektualista Chih-hsien, większość roku przebywa jednak w mieście, gdzie wozi ludzi trójkołowcem. Domem, solnymi polami, trójką młodszego rodzeństwa zajmują się dwie najstarsze córki – Ming-hsien i Ming-yüeh. Ich matka A-she jest słabego zdrowia, od lat choruje, jednakże nie przeszkadza jej to zarządzać rodziną. Gdy Ming-hsien kończy dwadzieścia lat, szuka dla niej poprzez swatki odpowiedniego kandydata na męża. Ming-yüeh obserwuje to z niepokojem, bo zakochana jest w sąsiedzie, starszym od niej o około osiem lat, Ta-fangu. Po opuszczeniu przez siostrę domu, A-she całą odpowiedzialność za utrzymanie rodziny zrzuca na zaradną, zdolną i silną Ming-yüeh, ojciec wybiera pracę w mieście i unika powrotu na wieś, by zająć się bliskimi. A-she nie wyobraża sobie, by córka mogła odejść do nowej rodziny, więc postanawia „zatrudnić” zięcia, czyli znaleźć mężczyznę, który zostanie włączony do Wangów. Bunt Ming-yüeh zostaje spacyfikowany przez matkę. Tymczasem Ta-fang chce wyznać swoje uczucia ukochanej sąsiadce, ale ona zaczyna go unikać…
„Dzieci solnych pól” wydane w 1994 roku to pierwsza część trylogii autorstwa tajwańskiej pisarki Tsai Suh-fen (ur. 1963). W polskim przekładzie w 2021 roku ukazał się pierwszy tom, obejmujący wydarzenia z życia bohaterów na Tajwanie, mniej więcej od lat 50. do lat 70. XX wieku. Autorka stworzyła pełną zawirowań, wzlotów i upadków, przemilczanych pragnień, tłumionych emocji opowieść, której osią jest napięcie między powinnościami i obowiązkami względem rodziców (w tym bycie posłusznym ich decyzji o małżeństwie) a własnym wyborem, podążaniem za miłością, indywidualnym szczęściem, bez ingerencji rodziny. Literackie obrazy skutków mylnej oceny sytuacji przez A-she oraz ugrzęźnięcie, tkwienie jej córki w koszmarnej relacji, naznaczonej przemocą i hazardem, jak w soczewce skupiają w sobie tragedie wynikające z bezrefleksyjnego i usilnego podtrzymywania obyczajów, zwyczajów, tradycji, działania zgodnie z tym, co robią i mówią inni w obawie przed negatywną oceną społeczności, wyśmianiem.
Główna bohaterka wewnętrzne złamana, zrozpaczona, walczy ze sobą, by nie poddawać się, by iść przed siebie i wytrwać w związku, który ją niszczy, sprawia niekończący się ból. Jej ostoją i motywacją do działania, sekretnym marzeniem będzie myśl o Ta-fangu, później zaś przeleje swoje uczucia na ukochaną córkę Hsiang-hao. Jednocześnie nieświadomie powieli błąd swojej matki, pozwoli bowiem, by jej najstarszy syn Hsiang-ch’un wziął na siebie utrzymywanie rodziny i zrezygnował z dalszej nauki. Tymczasem mąż i ojciec czworga dzieci Hsü Ch’ing-sheng oddaje się hulankom, grze w karty, czyli nieustannie ucieka. Ale jego rejterada spowodowana w gruncie rzeczy będzie zarówno wychowaniem po śmierci rodziców przez ciotkę, która pozwalała mu na wszystko, jak i silną osobowością żony, jej stanowczością, umiejętnościami, a nade wszystko niezależnością – ona bez niego poradziłaby sobie doskonale, ale on bez niej zginąłby marne*. Ch’ing-sheng ma niską ocenę własnej wartości, niejednokrotnie sam siebie oszukuje i usprawiedliwia, czuje się poniżony, ilekroć zaczyna porównywać siebie z Ming-yüeh, toteż sięga po przemoc – substytut władzy, dominacji. Inicjacja w dorosłość dla bohaterów Tsai (nie tylko tytułowych dzieci solnych pól Ta-fanga i Ming-yüeh oraz jej synów i córki, ale też Ch’ing-shenga) będzie niezwykle bolesna, pełna ran, krzywd, cierpień z nielicznymi momentami radości. Będą żyli nie tyle pożyczonym, tymczasowym, ile zaprogramowanym, wmuszonym przez inne osoby życiem, a to „właściwe” pozostanie zamknięte przed wzrokiem ciekawskich w snach, marzeniach, rojeniach. Można zaryzykować twierdzenie, że są generacją „przejściową”, pograniczną czy przygraniczną, między „starym” porządkiem a czymś nowym, rewidującym i „odświeżającym” role społeczne oraz relacje rodzinne.
Subtelna, eteryczna narracja Tsai lekko przełamywana bywa opisami brutalności, które podkreślają jeszcze bardziej kruchość szczęścia, rozbłysków efemerycznej radości i miłości. Jest w tej prozie pewien wdzięk, urok, być może wynikający z prostoty, krystaliczności, wprowadzający delikatne wrażenie oniryczności, a nawet nierealności (vide: Ta-fang wydaje się księciem z bajki, który przez lata czeka na ukochaną, marzy i śni o niej, jest gotów dla niej wszystko poświęcić). Pojawiają się elementy „intymistyki”, konfesji, powieści inicjacyjnej, utworu o dorastaniu, romansu, powieści obyczajowej, sagi rodzinnej. Autorka wprowadza różne tropy, na przykład: znaczenia imion (między innymi Ming-yüeh, „jasny księżyc”, który oświetla drogę innym), artefakty (harmonijka Ta-fanga i jego ukochanej), biała czapla, sól (jakże szerokie pole semantyczne otwiera!), porzucone przez młodsze pokolenia saliny. W pierwszym tomie nie wybrzmiały jednak w pełni i pozostawiają niedosyt, chęci sięgnięcia po kolejne części, także dlatego, by zobaczyć między innymi to, w jaki sposób finalny wybór Ming-yüeh wpłynie na jej rodzinę.
Sentymentalna, nostalgiczna, słodko-gorzka powieść „Dzieci solnych pól” Tsai Suh-fen jest literackim obrazem przemian społeczno-obyczajowych, generacyjnych, między innymi przejścia od aranżowania małżeństw zgodnie z rodzicielskimi dyrektywami do swobody wyboru partnera życiowego. Tajwańska pisarka zaprasza do rozważań o wierności i lojalności względem małżonka oraz rodziny. Jej utwór stanowi dobry pretekst do dyskusji na tematy związane ze świadomym podtrzymywaniem zwyczajów, z braniem odpowiedzialności za bliskich i za własne wybory, z przyznaniem się do winy, do błędu czy wreszcie z poświęceniem się dziecka, rezygnacją z własnych pragnień i ambicji dla dobra rodziców i rodzeństwa.
——————
Tsai Suh-fen, Dzieci solnych pól, z chiń. przeł. Maria Jarosz, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2021.
Zgodnie z zapisem dalekowschodnim nazwisko poprzedza imię.
* SPOILER: Wyczuwa to córka i sabotuje plany rozwodowe matki – nota bene, element dla mnie nieprzekonujący i niezrozumiały.
Autor: Luiza Stachura