Przepływający świat. Słowo o „Dzikiej gęsi” Moriego Ōgaia

W przelotnym spojrzeniu pozdrawiamy się nawzajem. Nic więcej nie trzeba, żadnych słów i wielkich czynów. Wystarczy skinięcie głowy, dyskretny uśmiech. Mori Ōgai, "Dzika gęś"Wszystko inne zdaje się zbędne, mącące przejrzystość, niszczące ekscytującą tajemniczość i elektryzujące niespełnienie, przerywające sen.

Piękna, delikatna i subtelna Otama jest córką ubogiego mężczyzny. Zadrwił z nich pewien policjant, który obiecał małżeństwo, ale okazało się, że posiada już żonę i dzieci. Zrozpaczona kobieta, nie dość, że biedna, to jeszcze okryta niesławą, bez perspektyw na ślub i godziwe życie, pragnąca pomóc ojcu, po długich namowach godzi się, by zostać kochanką Suezō. Dopiero z czasem odkrywa, że nie jest on kupcem, jak się przedstawia, a lichwiarzem. Zauroczony Suezō wynajmuje dla niej dom na Wzgórzu Samotnych, którędy często przechodzą studenci mieszkający w bursie Kamijō. Jednym z nich jest Okada. Młodzieniec zaczyna stopniowo fascynować Otamę.

Obok Natsumego Sōsekiego (1867-1916), autora takich dzieł jak „Jestem kotem” czy „Kokoro” („Sedno rzeczy”), jednym z największych japońskich pisarzy współczesnych jest praktycznie nieznany w Polsce Mori Ōgai (1862-1922; właśc. Mori Rintarō). Obaj twórcy zdobywali edukację w początkach epoki Meiji (1868-1912), czyli okresie szybkiej modernizacji na wzór Zachodu, gwałtownych przemian gospodarczych, społecznych, politycznych, kulturowych, co odzwierciedlone zostało w ich dziełach. Mori studiował w Niemczech, był wojskowym lekarzem w armii cesarskiej, uczestniczył w wojnach chińsko-japońskiej (1894-1895) oraz rosyjsko-japońskiej (1904-1905). W międzyczasie zajmował się literaturą, nie tylko tworząc dzieła prozatorskie i poetyckie, ale także wydając literackie czasopismo. O życiu i twórczości Moriego w znakomity sposób pisze polski japonista Mikołaj Melanowicz w eseju-szkicu „Ōgai Mori – nowe spojrzenie na postać wielkiego pisarza i lekarza wojskowego”, zamieszczonym w publikacji prezentującej polskie tłumaczenie z 2021 roku powieści Moriego o znamiennym tytule „Dzika gęś”, dziele powstałym w latach 1911-1913. Warto przeczytać ten tekst także przed sięgnięciem po trzy utwory z tomu „Zarządca Sanshō”, opublikowane w 2022 roku przez wydawnictwo Tajfuny.

Narrator „Dzikiej gęsi” po latach postanawia opowiedzieć historię z roku 1880, gdy był studentem medycyny i mieszkał w bursie. Jednym z jego nielicznych znajomych, podzielających pasję do literatury (ot, nawet wymienili się egzemplarzem chińskiej klasyki „Kwiaty śliwy w złotym wazonie”) był Okada. Ale narrator (porte-parole autora) – nieprzedstawiający się z imienia i nazwiska, pozostający niejako w cieniu, lecz jego nieświadome działanie wpłynie w jakiś sposób na zalążek relacji Okady i Otamy, o czym powie dopiero na końcu – dokonuje szybkiej rewolty opowieści i zmienia optykę. Oto przybliża nam dość szczegółowo postać Suezō oraz żony Otsune, będącej w zasadzie jego własnością, nie kimś, a czymś, co powinno go słuchać i spełniać jego oczekiwania; kreśli wizerunek ojca Otamy, ale przede wszystkim dokonuje prób uchwycenia, nazwania i zrozumienia uczuć oraz emocji samej Otamy. Wszystko to, by w ostatnich odsłonach powieści powrócić do Okady, czyli obiektu wyśnionej, wyidealizowanej miłości Otamy. Finalny gest Okady – niejako wymuszony przez kolegę z bursy, a polegający na rzucaniu kamieni w dzikie gęsie, by móc je później sekretnie wyłowić i zjeść – otwiera rozmaite drogi interpretacyjne, staje się między innymi metaforycznym odrzuceniem, napiętnowaniem tyleż Otamy, ile kobiet podlegających mężczyznom, symbolicznym zabiciem, odebraniem prawa do samostanowienia, decydowania o sobie, samodzielnego kształtowania własnego „ja”. Nota bene, intrygującym kontrapunktem będą bengaliki w klatce – prezent Suezō dla Otamy – ptaki zostały zaatakowane przez węża, jeden z nich zginął, drugiego ocalił Okada…

Japoński pisarz subtelnie szkicuje rozwój Otamy z młodziutkiej, naiwnej, czystej i nieskalanej dziewczyny, spontanicznej i szczerej do kobiety, której nie są obce udawanie, kamuflowanie swoich myśli, uczuć, pragnień, przemyślane zachowanie. Po zamieszkaniu w wynajętym przez kochanka domu dość szybko odkrywa za sprawą okolicznych mieszkańców, że jest on lichwiarzem. Jej wielka rozpacz, poczucie poniżenia, zdeptania, ponownego – po niedoszłym mężu policjancie – zbrukania, zniszczenia, wstyd przed ojcem, obawa przed powiedzeniem mu prawdy, sprawiają, że po licznych wahania się, co ma zrobić, stopniowo zaczyna się uniezależniać na tyle, na ile może, będąc kobietą, czyli naówczas istotą podległą, niejednokrotnie reifikowaną, sprowadzaną do bycia rzeczą, zabawką, lalką, podziwianą wyłącznie za urodę. Rozwija swój wewnętrzny świat – wypełnią go uczucia dotychczas jej nieznane. Introspektywne podróże i płonne nadzieje, marzenia o pięknej miłości sprawnie zaczną być maskowane uśmiechem, nienagannym wizerunkiem zewnętrznym, zręczną zmianą tematu rozmowy. Pewnego dnia Otama sama podejmie decyzję, ale to nie będzie już kwestia przemilczenia prawdy (na przykład o zawodzie Suezō czy o autentycznych uczuciach). Tym razem kobieta spróbuje działać, wykonać nie drobny gest, lecz czyn, który ma urzeczywistnić jej pragnienia. Ale konfrontacja mrzonek, miraży z rzeczywistością praktycznie zawsze bywa bolesna i tragiczna. Intrygującym kontrapunktem dla Otamy okaże się Otsune, żona Suezō – warto na nią zwrócić uwagę podczas czytania. Oba kobiece wizerunki kreśli Mori zachwycająco.

Ciekawym elementem w powieści są również miejsca, punkty orientacyjne, takie jak: szkoła krawiecka, dom Otamy na Wzgórzu Samotnych, dom wynajęty dla ojca Otamy, dom Suezō, targ, droga do łaźni, bursa studencka czy okoliczny staw, w którym pływają między innymi dzikie gęsi. Ale to nie wszystko, bowiem narrator i Okada urządzali w czasach młodzieńczych wędrówki po okolicznych antykwariatach – ich „peregrynacje” do miejsc słowa tworzą swego rodzaju labirynt. Ten labirynt jest nadpisywany nie tylko drogami, którymi chodzą bohaterki (Otama i Otsune), ale i… czasem. Obserwujemy bowiem niby tę samą przestrzeń, ale z perspektywy lat 80. XIX stulecia oraz początku XX wieku, czyli po trzydziestu pięciu latach od tamtych wydarzeń, gdy narrator jest już dojrzałym mężczyzną, poznał historię Otamy, jej ojca oraz kochanka, a zatem odmiennie spogląda na tę piękną kobietę, którą dostrzegł pewnego późnego popołudnia, gdy przypadkiem towarzyszył w spacerze Okadzie i mimowolnie wpłynął na losy innych osób (a może tylko tak mu się wydaje? Może w istocie jego obecność albo jej brak nie zmieniłyby nic? Ha! ciekawe…). Linie czasowe i przestrzeń (rozumiana zarówno jako miejsca, jak i jako pamięć) nakładają się, splatają ze sobą, z jednej strony tworząc coś na kształt palimpsestu, z drugiej zaś strony zdają się układanką, w której dopiero z perspektywy i miejsca, i czasu widać więcej…

„Dzika gęś” Moriego Ōgaia to przejmujące ministudium pragnień i marzeń kobiety o szczęściu, o pięknej, wzniosłej miłości, pozostającej w sferze niespełnienia, rozpalonych fantazji. Zastanawiające, na ile to uczucie by wygrało i rozkwitło, gdyby bohaterka powieści pochodziła z bogatszej rodziny, a na ile wyidealizowana miłość nie ma prawa bytu, musi odradza się i umierać na wieki w onirycznym królestwie, w innym wymiarze rzeczywistości, zamknięta w snach. Jest w tym utworze kruchość, efemeryczność, tragiczne piękno. Jakby autor szkicował, lekko kreślił to, co nienazwane, ulotne, przepływające, ale co wypala jakieś piętno, pozostawia w nas niezatarty ślad.

——————

Mori Ōgai, Dzika gęś, przeł. z jęz. jap. Izabela Plesiewicz-Świerczyńska, Wydawnictwo Glowbook, Sieradz 2021.

Zgodnie z zapisem dalekowschodnim nazwisko poprzedza imię.

2988-ukraine-heart1

war.ukraine.ua 🌻

Autor: Luiza Stachura

Reklama

2 uwagi do wpisu “Przepływający świat. Słowo o „Dzikiej gęsi” Moriego Ōgaia

    1. Dziękuję : )
      Czytam w tzw. „międzyczasie” – najwięcej w autobusach i tramwajach, przed pracą, jak mam czas to też po pracy, jak są święta itp.
      Był czas – długi, przyznaję – że miałam przerwę od regularnego czytania, nie potrafiłam się skupić. Ale wróciłam ponad rok temu i jak na razie się udaje ; ) Dla mnie to jeden ze sposobów na odstresowanie, oderwanie się od codziennych absurdów. No i to jeden z moich sekretnych światów, do których uciekam.
      Ale Ty też dużo czytasz i piszesz obszerne teksty, widać w nich świetne przygotowanie, są przemyślane.
      Chyba najważniejsze, żeby nie narzucać sobie pewnych rzeczy. Uczę się odrzucać wewnętrzną presję. Jeśli wiem, że mam dużo innych spraw do załatwienia, sporo rzeczy do zrobienia w danym momencie, to nie zdążę nic przeczytać albo nic napisać o przeczytanej książce, i okej, nie muszę, bo nie muszę przecież się tym dodatkowo jeszcze denerwować. Po prostu czasem trzeba odpuścić. I chyba dlatego, że bez presji, to nawet ostatnio się udaje mi się w miarę regularnie pisać ; ) Ale przyznaję, że jak zaczynałam 12 lat temu z blogiem, to nie potrafiłam tak do tego podejść.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s