„Obojętność wobec przypadkowości przypadkowego świata.” Parę myśli o „Murphym” Samuela Becketta

„Słońce świeciło, bo nie miało innego wyboru, nie oświetlało jednak nic nowego.” [s. 5]

Murphy siedzi nago przywiązany szarfami do fotela, by zanurzyć się w swoim umyśle-świecie. Samuel Beckett, "Murphy"Fotel jest „pomocniczym narzędziem do życia w umyśle”. Ale uspokojenie i (złudną?) wolność ciągle przerywają odgłosy-hałasy-zgrzyty większego świata. Jakiś czas temu spotkał na ulicy podczas prawie somnambulicznych eskapad Celię Kelly, która po śmierci rodziców została prostytutką. Dziewczyna planuje wspólne życie z Murphym, ale by to mogło zaistnieć, mężczyzna powinien według niej pójść do pracy i zarabiać na ich utrzymanie. Murphy jednak uważa, że praca na życie powoduje, iż życie odchodzi. Broni się i nieustannie udowadnia Celii, że on nie może pracować. Jest wyznawcą dualizmu umysł-ciało i jeśli jego umysł przepadnie (a gdy podejmie pracę, tak się na pewno stanie), to wszystko zginie, ulegnie anihilacji. Któregoś dnia jednak „knajpiany poeta” Ticklepenny proponuje Murphy’emu pracę w charakterze pielęgniarza w szpitalu psychiatrycznym Magdalen Mental Mercyseat (MMM). Pozostawia zatem Celię samą, porzuca ją i podejmuje się tego zajęcia wśród szaleńców czy raczej uciekinierów „ze świata kolosalnego fiaska”.

W międzyczasie Murphy’ego szukać będą: jego niegdysiejszy „nauczyciel” kontrolowania serca Neary (raz dlatego, że mężczyzna będzie dla niego przeszkodą lub kluczem do zdobycia pewnej kobiety, a innym razem okaże się końcem i celem samym dla siebie, a nawet Przyjacielem), pożądająca „chirurgicznej precyzji” (jakkolwiek to zinterpretujemy) Murphy’ego Izebel Counihan, inny „uczeń” Neary’ego Wylie (dla partykularnych interesów związanych  z Izebel) oraz służący Neary’ego Cooper (głównie dlatego, że mu za to płacą). Jak figury szachowe poszczególni bohaterowie będą krążyli po szachownicy-przestrzeni wokół Murphy’ego.

Samuel Beckett (1906-1989) w powieści z 1938 roku „Murphy” prowadzi czytelnika po meandrach idei, labiryntach Dublina i Londynu, na manowce wymiarów rzeczywistości, awangardowe rubieże kreacji umysłu, w wieloznacznościach, metonimiach, symultaniczności, jukstapozycji, antycypacjach i retrospekcjach, zawirowaniach czasu, niedoskonałościach-nielogicznościach, kolistości (ruchu, świata), tragikomicznych zda(e)rzeniach-słowach, po licznych tropach i śladach, tkając z aluzji, trawestacji, parafraz, kryptocytatów, koncepcji filozoficznych dzieło pełne absurdalnych zdarzeń, słów, wypowiedzeń. Czytaj dalej