W wierzeniach ludowych pełno jest zjawisk i istot nadprzyrodzonych, zarówno tych, które pomagają człowiekowi, jak i nastawionych wobec niego wrogo, czyhających na jego zdrowie czy nawet życie. Jeśli podążysz za śladami pozostawionymi przez karnawałowy pochód demonów, duchów, zjaw, artefaktów o nadnaturalnych zdolnościach, jeśli dostrzeżesz efekty ich ingerencji w twój świat, otworzy się przed tobą inny, wcale nie pokątny wymiar (przerażającej) rzeczywistości. Ale… może jednak lepiej, żeby to były tylko sny, marzenia czy przedstawienie w teatrze wyobraźni?
Pisarz, ilustrator i muzyk Witold Vargas znany przede wszystkim jako autor bestiariuszy słowiańskich, podczas promocji pierwszej książki z tej serii na Pyrkonie zawędrował na prelekcję o kulturze Japonii. Tam zetknął się z dziewczyną, która pragnęła, by yōkai istniały także w Polsce. Kilka lat później gościł u siebie Japonkę i o niej otrzymał książkę o yōkai. Powrócił wtedy myślami do konwentu i marzycielki o japońskich istotach nadprzyrodzonych – oba wydarzenia sprawiły, że zapragnął polskim czytelnikom pokazać podobieństwa między japońskimi a słowiańskimi bytami nadprzyrodzonymi, o czym pisze w słowie wstępnym do „Bestiariusza japońskiego. Yōkai”. Postanowił stworzyć „ministudium komparatystyczne”, a zatem zestawić wybrane yōkai z ich słowiańskimi odpowiednikami – wszak ludzie bez względu na narodowość pewne doświadczenia mają wspólne, tworzą na ich bazie podobne motywy. Tłumaczy też autor wybór słowa „bestiariusz”, które we współczesnym znaczeniu nie jest adekwatne do yōkai, ale jeśli sięgnąć po średniowieczne rozumienie, to sprawa wygląda inaczej – przypomnijmy, że ówczesne bestiariusze były spisami zwierząt autentycznie istniejących oraz uznawanych za realne jak przykładowo bazyliszek. Vargas zasięgnął także pomocy japonistki Renaty Iwickiej, autorki „Źródeł klasycznej demonologii japońskiej”*. Czytaj dalej