„Nic nie dzieje się przez przypadek”. Kilka słów o „Prywatnym życiu roślin” Lee Seung-u

Nie możesz nigdzie uciec. Zawsze wykryją twoją obecność. Przejrzą na wskroś twoje ciało, by wyrwać duszę. Ale jest taki wymiar przestrzeni, w której odnajdziesz schronienie, druga strona rzeczywistości, nieco oniryczna kraina – świat roślin powoli rozwijający korzenie, które pod ziemią łączą się, tworząc nierozerwalną całość, pokątne, prywatne życie. Przemieniony w drzewo bezpiecznie będziesz obserwować przemijający czas w oczekiwaniu na spotkanie z kimś ci najbliższym, ukochanym. Kiedyś wasze dłonie znów się połączą. Tym razem nic was nie rozdzieli.

Po kolejnej włóczędze Gi-hyeon wrócił do domu rodzinnego i dowiedział się, że jego starszy brat U-hyeon w wojsku stracił dwie nogi i co jakiś czas dręczą go napady furii połączone z seksualnym napięciem, które musi rozładować. Matka zabiera go więc regularnie do prostytutek. I być może Gi-hyeon nawet by tego nie zauważył – ich rodzina od zawsze żyła obok siebie, ojciec w milczeniu zajmował się ogrodem, matka skupiała uwagę na pierworodnym i swoim biznesie – gdyby nie niezwykłe zlecenie, które otrzymał. Młody mężczyzna bowiem prowadzi firmę „Osy i Mrówki”, zajmującą się śledzeniem ludzi. Któregoś dnia otrzymuje telefon od osoby, której zależy na tropieniu poczynań… matki Gi-hyeona. Zaskoczony chłopak w pierwszym odruchu chce odmówić, ale w końcu zarobek go kusi. Dowiaduje się, że rodzicielka zabiera U-hyeona do Dzielnicy Czerwonych Latarni, i postanawia sam zająć się problemem brata, by matka nie musiała tego robić. W tym celu Gi-hyeon wynajmuje pokój w motelu i sprowadza dziewczyny do kalekiego brata. Pewnego razu matka planuje trzydniową podróż służbową (jest właścicielką ekskluzywnej restauracji „Dmuchawiec”). Co jasne, Gi-hyeon wyrusza jej śladem i powoli odkrywa zdumiewające tajemnice z przeszłości rodziców, ale nie sekrety będą tu najważniejsze, lecz emocje, uczucia związane z różnymi odcieniami miłości.

W tym pobieżnym zarysowaniu treści „Prywatnego życia roślin” południowokoreańskiego pisarza Lee Seung-u (ur. 1959) nie wybrzmiewa najważniejsze – powieść dotyka wiele aspektów kruchego, delikatnego tematu relacji z drugim człowiekiem, zwłaszcza miłości i pożądania, które niespełnione, nienasycone mogą przerodzić się w nienawiść, ale także przynieść cierpienie, ból, zranienie, okaleczenie wewnętrzne. Szerokie pole semantyczne słowa „miłość” wplata autor w opowieść o samotnie dryfujących ludziach-rozbitkach, którzy po rozpadzie ich świata potrzebują kogoś, kto będzie spoiwem, połączy rozdzielonych, poukłada rozrzucone elementy, nazwie emocje i uczucia, by możliwe było wzajemne zrozumienie, przebaczenie, leczenie ran i wypracowanie wspólnej przestrzeni. Nie potrafią prosić o pomoc, nie komunikują swoich potrzeb werbalnie, ale bardzo mocno odczuwają rzeczywistość, odbierają silnie bodźce.

Każda miłość jest inna, wyjątkowa, jednostkowa, niepowtarzalna. Czytelnik stopniowo odkryje miłość (wyidealizowaną, subtelną) matki do swojego pierwszego ukochanego, trudną, pełną wstydu miłość do obecnego partnera oraz jego cierpliwą, milczącą, ale wspomagającą, wręcz bezwarunkową miłość do niej. Będzie rodzicielska miłość do dwóch synów – jednego wychwalanego (U-hyeon), a drugiego odsuwanego, bagatelizowanego (Gi-hyeon) – oraz ich uczucia względem matki i ojca (zwłaszcza długa droga Gi-hyeona do ich zrozumienia). Braterska miłość pełna napięcia i rywalizacji, ale tyleż o atencję rodziców, ile o dziewczynę Sunmi. I wreszcie pojawi się też Sunmi kochająca U-hyeona, lecz adorowana i pożądana przez innego mężczyznę, który nie zawaha się stanąć między kochankami, gdy tylko znajdzie sposobność i w sposób wyrachowany wykorzysta słabość dziewczyny. Zrodzi to nienawiść Gi-hyeona wobec nowego podstępnego rywala. Sieć powiązań, wzajemnych uczuć, burzliwych emocji, próby nawiązania kontaktu, utrwalenia bądź odrzucenia relacji, ból, cierpienie – wszystko to będzie tworzyło labirynt, po którym błądzą bohaterowie, potykają się, gubią. Nitką Ariadny stanie się paradoksalnie ten, który uciekał przez całe życie, odtrącany Gi-hyeon. Co znamienne, on jest narratorem opowieści, a zatem z jego perspektywy i w jego interpretacji przyglądamy się wydarzeniom, a im blisko do sennego rojenia, fantasmagorii…

„Drzewa czują” [s. 118]

Lee kontrastuje czas i przestrzeń mityczną, rajską (można zaryzykować twierdzenie, że sakralną; uświęcona w niej zostaje nagość i pozostaje niewinna, nieskalana) z czasem i przestrzenią rzeczywistości rozumianej jako codzienność, brudna i wulgarna (cielesność będzie odbierana jako odrażająca, perwersyjna). Narrator powie wprost: „świat poza rzeczywistością był czysty, a świat rzeczywisty był wstrętny.” [s. 112] Pierwszą stanowi klif w Namcheonie, gdzie pierwszy ukochany matki postawił dom i zasadził palmę – symbol ich niespełnionej miłości, dla której jedyną możliwością zaistnienia jest nie-miejsce oderwane od czas rzeczywistego i realnego świata.* Ten „bez-czas”, wieczne „tu i teraz” zestawione zostanie z jednej strony ze snem, onirycznym królestwem. Sny bohaterów będą na swój sposób powiązane, odzwierciedlają się w nich pragnienia, marzenia, ba! sny staną się formą komunikacji – Lee wytworzy zaskakującą wieź między trojgiem bohaterów, gdy U-hyeon „wyświetli” swój sen Sunmi, która opowie o nim Gi-hyeonowi, a on stanie się interpretatorem.

Drugim, paralelnym elementem dopasowanym do wiecznego „tu i teraz” są metamorfozy znane z mitologii**, zwłaszcza opisujące przemiany w rośliny. U-hyeon lubi przyjeżdżać na spacery w okolice grobowców królewskich, gdzie szpaler drzew stopniowo przechodzi w leśny tunel. W głębi dostrzega sosnę, o którą opiera się styrak japoński – to subtelne drzewo oplatające drugie w wyobraźni przywodzi na myśl kobietę tulącą się do mężczyzny. Dla kalekiego mężczyzny stanie się symbolicznym połączenie jego i Sunmi. Nie jest w stanie pokazać się w swojej obecnej formie-postaci, dlatego pragnie prze-istoczyć się, prze-obrazić się, prze-kształcić się w drzewo. Śni, by wyjść poza swoją dotychczasową cielesność (formę cielesności) i przybrać taką, w której mógłby złączyć się z ukochaną.

Las, drzewa, rośliny, ogród to domena takich dusz jak U-hyeon i ojciec. Dla Gi-hyeona las będzie miejscem wróżek, duchów, ciemnym i niejasnym królestwem, którego uczuć nie odbiera, nie współodczuwa, to „rzeczywistość schowana z tyłu za zwykłą rzeczywistością” [s. 57]. Paradoksalnie inaczej będzie z fotografią – profesją U-hyeona. Niegdyś wzięty fotograf U-hyeon uważał, że fotografia ma tyleż odzwierciedlać, ile uchwycić obiektywną rzeczywistość, być kroniką, zapisywać świat, ale swojej ukochanej raczej nie fotografował. Gi-hyeon postanowił przywrócić bratu pasję do robienia zdjęć, ale nie takich, jak niegdyś, lecz tych, na których spróbuje uchwycić uczucia. Zastanawiające, na ile przemiana U-hyeona i jego wejście w świat roślin nie były wynikiem traumatycznych przeżyć, brutalnych przesłuchań i utraty nóg. Zdaje się, że to dopiero po tym doświadczeniu zmieniła się jego optyka.

Dla niektórych czytelników utwór południowokoreańskiego pisarza może być przesycony (nie: nasycony) symbolami, tropami, znakami (zarysowałam część z nich), nie zawsze precyzyjnie spiętymi, sfunkcjonalizowanymi, wchodzącymi w płynne czy prawdopodobne relacje. To opowieść z pogranicza snu i jawy, z silnie skontrastowanym brutalnym, brudnym światem „zewnętrznym” oraz kierującym się swoją logiką, emocjonalnym strumieniem światem „prywatnym”, ukrytym pod skórą-pancerzem. W tym quasi-micie Lee posługuje się hiperbolizacją, wyostrzeniem niektórych aspektów, idealizowaniem, krystalizowaniem, zwłaszcza w drugiej części utworu, gdy pierwsze tajemnice zostaną uchylone. Dość bezpardonowe, mocne wejście w powieściowy świat w pierwszym rozdziale zostanie z czasem złagodzone – będzie to odzwierciedleniem inicjacji Gi-hyeona w rzeczywistość swojej rodziny. Przyjdzie z brudnego świata, przejdzie przez swoisty czyściec, aż dostąpi możliwości wtajemniczenia w swego rodzaju misterium, miłość uświęconą. Dokona autowiwisekcji własnych uczuć, miłości czy raczej życia wyobrażeniami o miłości do Sunmi i dopiero wtedy będzie mógł odnaleźć swoją drogę.

Polskie wydanie uzupełnione zostało jeszcze komentarzem krytyka literackiego Kim Mi-hyeona, w którym badacz analizuje i interpretuje wybrane aspekty „Prywatnego życia roślin” i wskazuje w innych utworach Lee świat przyrody, „królestwo zwierząt”.

„Prywatne życie roślin” Lee Seung-u jest intymną, kameralną podróżą w głąb czasoprzestrzeni, by zebrać rozsypane elementy, ukryte fragmenty-odpryski uczuć, odnaleźć nici relacji międzyludzkich, które rozluźniają się, gdy przestaje się dbać o ich trwałość. To uważne słuchanie, delikatne dotykanie, smakowanie rzeczywistości, odczuwanie jej każdą cząstką siebie, to też szczere, autentyczne przekazywanie uczuć, by móc się porozumieć wzajemnie.

——————

Lee Seung-u, Prywatne życie roślin, z jęz. koreańskiego przeł. Katarzyna Różańska, Kwiaty Orientu, Skarżysko-Kamienna 2016.

* Namiastką (wytworzoną w umyśle Gi-hyeona) takiej czystej przestrzeni będzie też pokój U-hyeona z czasów przed wojskiem, gdy gościł u siebie Sunmi.

** Zob. też: Metamorfozy Owidiusza.

Zgodnie z dalekowschodnim zwyczajem nazwisko poprzedza imię.

*

Pierwszy raz tę książkę czytałam 1,5 roku temu. Zastanawiam się – bo początek tekstu został z tamtego czasu – jak napisałabym o tej książce wtedy. Tak samo, jak bym napisała dziś o innych książkach z tych prawie 11 lat istnienia owarinaiyume.

Autor: Luiza Stachura

5 uwag do wpisu “„Nic nie dzieje się przez przypadek”. Kilka słów o „Prywatnym życiu roślin” Lee Seung-u

    1. I jest. Dla niektórych może być szokująca albo nieprawdopodobna. Ale jeśli ktoś pozwoli się uwieść i będzie się przedzierał przez leśny tunel, to kto wie, co odkryje ; )

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s