„(…) wszędzie widzę jedynie chore mózgi”. Jedynie kilka słów o „Diable kulawym” Alaina Renégo Lesage’a

A gdybyś tak pewnego dnia spotkał demona-diabła, który poprowadzi cię ciemnymi uliczkami, krętymi zaułkami, po miejscach, gdzie na własne oczy możesz ujrzeć efekt jego działań – czy byś skorzystał z okazji, by poznać sekretne myśli innych? Bo co jasne, ludzie zakładają maski, dostosowują się do sytuacji i okoliczności. Uśmiechają się, chociaż ich serce płacze. Ronią fałszywe łzy, a wewnętrznie się cieszą. Jednakże w tym przewrotnym i zachłannym świecie uświadczysz też szczerych, oddanych przyjaciół, którzy skłonni są poświęcić siebie, by uratować kogoś drogiego sobie.

Student don Kleofas Leonadro Perez Zambullo ucieka chyłkiem przez okno kochanki, która zastawiła na niego pułapkę, mającą na celu przymuszenie amanta do małżeństwa. Podczas rejterady młodzieniec trafia na strych, gdzie – jak wnioskuje po wyglądzie pomieszczenia – urzęduje astrolog. Wtem odzywa się do niego zamknięty w fiolce diabeł Asmodeusz zwany, po przegranej potyczce z demonem chciwości, Diabłem Kulawym. Prosi studenta, by pomógł mu się uwolnić, gdyż zamieszkujący ten strych czarnoksiężnik w ramach zemsty uwięził go w buteleczce. A diabeł ten znany jest z tego, że wprowadził w świat zbytek, rozpustę, wyuzdanie, gry hazardowe. Mówi Zambullowi, że jest też wynalazcą „turniejów, tańca, muzyki, komedii”. W zamian za oswobodzenie obiecuje młodzieńcowi nie tylko wyrafinowany odwet na podstępnej kochance, ale i odsłonięcie prawdziwego życia mieszkańców Madrytu, obnażenie ich sekretnych działań, czyli rozbieżności między deklaracjami a czynami. Kleofas przystaje na propozycję diabła. I tak zaczyna się barwna wędrówka po mieście. Czytaj dalej

Tekst(y) w tekście. Słów parę o „Śledztwie” Juana Joségo Saera

Duszne, parne, falujące powietrze. Skrzydlate tancerki zalotnie zaczepiają rozmówców. A oni, pogrążeniu w snuciu opowieści, stwarzają słowami kolejne światy. Powołują do chwilowego istnienia ludzi. Oglądają ich z różnych perspektyw. Dopisują im życiorysy i charaktery. Prowadzą po manowcach historii. By po pewnym czasie wzruszyć obojętnie ramionami i ruszyć dalej, zostawiając ich w odmętach morza możliwości, w wiecznym „tu i teraz”, skąd nie ma ucieczki, nie ma zakończenia.Juan José Saer, "Śledztwo"

Argentyński pisarz Juan José Saer (1937-2005) w 1994 roku opublikował Śledztwo. Utwór nieco oniryczny, niesamowity, wykorzystujący poetykę realizmu magicznego, eksperymentujący z fabułą i sposobami jej rozwijania. Początkowo powieść dzieli się na dwie paralelne historie. Z czasem opowieści zazębiają się, w zdumiewający sposób zaczynają ze sobą korespondować. Saer zbiera różne motywy i toposy, a następnie je rozrzuca. Podkłada czytelnikowi tropy, które mogą być tyleż pomocne, ile zaprowadzić na manowce opowieści. Mnoży i rozbudowuje dygresje, namiętnie wykorzystuje enumeracje. Testuje możliwości konstruowania historii widzianej i relacjonowanej przez różne osoby. I te rozmaite punkty widzenia stają się jednym z kluczy do rozrastania się fabuły, wytwarzania nowych korytarzy, przejść, (ślepych) uliczek. W Śledztwie widoczna jest, zwłaszcza w kwestiach narracji, inspiracja Williamem Faulknerem. Czytaj dalej