Tekst można (było) przeczytać na stronie PapieroweMyśli.pl
[Bezpośrednio na blogu od 05.03.2020]
Muzyka wielkich przestrzeni przyciąga podróżników. Jedni odnajdują w niej echa przeszłości, szczątki człowieka, które można zachować, na swój sposób ocalić bądź spieniężyć. Inni słyszą swój własny głos. Bywają i uciekinierzy, którzy odczuwają lęk, niepokój wzbudza w nich już samo miejsce – olbrzymie, niedostępne. Dla kolejnych zaś to jedyna przestrzeń samorealizacji, namiastka wyzwolenia. Próba definicji muzyki wielkich przestrzeni jest w zasadzie niemożliwa. Bo czy to wyłącznie wiatr, promienie słoneczne, krople deszczu, szepty duchów?
„Człowiek zawsze ma nadzieję znaleźć się akurat w miejscu, gdzie właśnie odkryto coś ciekawego. Oczywiście, nigdy tak się nie dzieje!” [s. 93]
Drugim mężem Agathy Christie, królowej kryminału, był archeolog Max Mallowan. Poznali się w Bagdadzie za sprawą wspólnych znajomych, pobrali – w 1930 roku. Pisarka bardzo szybko i czynnie zaangażowała się w pracę-pasję Maxa, czyli wykopaliska na Bliskim Wschodzie. Nieustanne pytania przyjaciół o życie w obcych miejscach, z dala od tak zwanej cywilizacji, prośby o podzielenie się wrażeniami z podróży po syryjskich, irackich i tureckich przestrzeniach, przyczyniły się do powstania książki wspomnieniowo-podróżniczej, „Opowiedz, jak tam żyjecie”. „Come, tell me how you live” – oryginalny tytuł publikacji jest nie tylko frazą zaczerpniętą z „O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra” Lewisa Carrolla*, ale i grą słów: angielskiego „tell” i terminu archeologicznego „tell” (też: „tall”), czyli kopca, pozostałości po osadach ludzkich. Bo to właśnie telle były miejscami wypraw Maxa Mallowana. Nimi zafascynowany mąż pisarki poświęcał wiele czasu i wysiłku na przemierzanie dalekich przestrzeni w poszukiwaniu śladów zamierzchłej przeszłości.
„Wykopaliska są jak ruletka – nie sposób przewidzieć, który z siedemdziesięciu zamieszkanych w tym samym okresie telli kryje w sobie budynek, zbiór glinianych tabliczek albo kolekcję szczególnie interesujących przedmiotów.” [s. 63]
Jeszcze przed wojną Christie zaczęła spisywać swoje wspomnienia z wypraw archeologicznych. Wróciła do nich po wojnie, tak jak jej myśli powracały nieustannie do syryjskiej przestrzeni z okresów wykopalisk – czasów pogodnych, słonecznych, chociaż niezwykle wymagających i trudnych pod względem przystosowania się zarówno fizycznego, jak i psychicznego, mentalnego. Opublikowaną w 1946 roku „meandrującą kronikę”, jak sama autorka nazwała reminiscencje z wypraw archeologicznych, otwiera wiersz „Na wzgórzu, co tellem się zowie”, korespondujący z tytułem książki i z utworem Lewisa Carrolla. W króciutkiej przedmowie Agatha Christie informuje czytelnika o przeznaczeniu publikacji – będzie to odpowiedz na pytanie o życie na co dzień podczas prac archeologicznych, „w istocie jest to błahostka – mała książeczka pełna codziennych spraw i wydarzeń.” [s. 16] Drobiazgi zajmują zasadniczą część narracji, unika bowiem autorka fachowej terminologii archeologicznej, szczegółowych opisów prac wykopaliskowych czy quasi-naukowych rozważań. Christie pisze, zwykle w tonie żartobliwym, o przygotowaniach do wyjazdu (między innymi o próbie skompletowania niezbędnej garderoby), przebiegu podróży do różnych obiektów, zmaganiach z językiem czy pogodą, pozycji kobiety-Arabki i kobiety-Kurdyjki, konfliktach na tle tyleż osobistym, ile kulturowo-religijnym w grupach zatrudnionych do prac wykopaliskowych czy tragikomicznych perypetiach urzędowych (konieczności dostarczania nieustannie wielu kwitów, papierów, podań, wypełniania formularzy i wykupywania znaczków).
Na szczególną uwagę zasługują świetne portrety członków poszczególnych ekip – opisuje bowiem Christie kilka wypraw archeologicznych. Każda ze spotkanych przez nią osób zostaje przedstawiona możliwie dokładnie, bez uproszczeń i krzywdzących uogólnień. Cenne są również krótkie tyleż rozważania, ile uwagi pisarki na temat czasu na pustyni, przestrzeni, miejsca, przeszłości, języka (bariery komunikacyjnej) czy wreszcie kategorii życia i śmierci w krajach arabskich. Autorka dostrzega, jak bardzo konfrontacja z Innym – tu: człowiekiem Wschodu – oraz jego przestrzenią, jego miejscem wiele uczy nas o nas samych. Odmienne pojmowanie prymarnych wartości, inny stopień samoświadomości, różnice mentalności stanowią ważne lekcje.
Wielki dystans Agathy Christie do siebie (nie tylko gdy pisze między innymi o swojej tuszy uniemożliwiającej jej zakup niezbędnych ubrań na wyprawę, ale także gdy stwierdza: „Poza tym jesteś pisarką – i to uznaną pisarką. Jeden z bohaterów twoich książek trafił nawet do krzyżówki w »Timesie« [szczytowe osiągnięcie!]. Mało tego, jesteś żoną Przywódcy Wyprawy! Weź się w garść […]” [s. 35]), umiejętność rozmowy z drugim człowiekiem, przenikliwość, poczucie humoru, ciepło i inteligencja sprawiają, że „Opowiedz, jak tam żyjecie” jest promykiem słońca, piękną pocztówką z wypraw archeologicznych, cennym prezentem.
——————
* W tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego: „Powiedz, z czego żyjesz?” – cyt. za: L. Carroll, O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra, przeł. M. Słomczyński, Kraków 2000, s. 95.
Agatha Christie Mallowan, Opowiedz, jak tam żyjecie, Wydawnictwo Dolnośląski, Wrocław 2015.
Autor: Luiza Stachura
O, fajne! A Iza przegapiła tę pozycję ;-). Posiadanie męża archeologa mocno wpłynęło na Agathę, także w kontekście pewnej samodzielności, pomijając fakt, że stało się zarzewiem kilku konkretnych fabuł ;-)
Hehe, to przynajmniej będzie miała niespodziankę ; ) Tak, tak, nie ma co do tego wątpliwości.
Po Twojej recenzji tytuł wydaje mi się być interesującym…;)
Ciekawa jest ta pozycja, po pobieżnym przejrzeniu sądzę, w tym przypadku, jak i wielu innych biografia przewyższa książki, które pisała. Chociaż trafiła w swój czas, chociaż teraz mogą trącić myszką, moim zdaniem doskonale ukazują istotę tamtego czasu jak i jego potrzeby, mistrzyni pierwszych zdań. Książki doskonale nadające się sfilmowania. Pozdrawiam,
Tak jak jej „Autobiografia”.
Ale nie każdy posiada dar pisania w ten sposób, ba! patrzenia na świat w taki sposób, a później spisania tego.
Do sfilmowania się nadaje bardzo dobrze, to prawda.
Słoneczności!
Wiele jej kryminałów zostało sfilmowane. Pozdrawiam.
Tak, oczywiście. „Opowiedzcie…” także nadaje się do ekranizacji.