Tekst można (było) przeczytać na stronie PapieroweMyśli.pl
[Bezpośrednio na blogu od 05.03.2020]
Postać Sherlocka Holmes – można zaryzykować twierdzenie, że najsłynniejszego detektywa – powstała w połowie lat 80. XIX wieku. W 1887 roku Arthur Conan Doyle opublikował Studium w szkarłacie – powieść, w której pierwszy raz pojawił się „prywatny konsultant detektywistyczny” oraz jego przyjaciel i biograf doktor Watson. Szkocki pisarz sprezentował czytelnikom łącznie sześćdziesiąt utworów (4 powieści i 56 opowiadań) poświęconych przygodom osobliwego mieszkańca Baker Street, zapisując tym samym jedną z kart historii (o)powieści kryminalno-detektywistycznej i wyznaczają kolejny wzór-schemat postaci detektywa.
Na polskim rynku wydawniczym bez trudno odnajdziemy kolejne wznowienia opowieści o detektywie z Baker Street. Wśród nich wyróżnia się przygotowana przez Wydawnictwo Zysk i S-ka najnowsza trzytomowa edycja zebranych przygód Holmesa. Pierwszy tom składa się z trzech powieści: Studium w szkarłacie, Znak czterech oraz najsłynniejszy utwór Pies Baskerville’ów. Wszystkie trzy relacjonowane przez doktora Watsona. Przyjaciel, pomocnik i biograf detektywa przybliża – na tyle, na ile to możliwe (wszak „iluzjonista natychmiast maleje w oczach publiczności, ledwie wyjawi sekret swego triku” [s. 46]) – specyfikę pracy Holmesa, wnikliwie analizuje jego poczynania, próbuje podążać jego tokiem myśli, by odtworzyć dla odbiorców drogę do prawdy – do wykrycia autentycznego sprawcy, na podstawie (nie)licznych mikrośladów przez niego pozostawionych w miejscu przestępstwa. Motywem przewodnim jest szeroko pojęta zdrada – ona wyzwala zło, otwiera przejście dla ciemności, szatańskich pomysłów. Misterny plan zostaje jednak odkryty przez bystrego obserwatora (czaso)przestrzeni.
Niewiele literackich postaci obrasta w mity – raczej życiorys ich twórców bywa poddawany retuszom, (nie)stosownym przekształceniom. Inaczej rzecz się ma z Sherlockiem Holmesem. Ikona popkultury, Sherlock Holmes, inspiruje do dziś – liczne adaptacje, nawiązania, przeróbki literackie czy choćby filmowe świadczą o nieustającej fascynacji niezwykłą osobowością, umysłem, który chłonie tylko to, co niezbędne do pracy detektywistycznej, a wyzbywa się wiedzy nieprzydatnej do prowadzenia śledztwa (ot, nie interesuje go kwestia obrotu Ziemi wokół Słońca – zajmuje w umyśle miejsce dla istotniejszych aspektów rzeczywistości). Dni poświęcone na intensywne śledztwo odkupuje dniami bierności, inercji. Ale zbyt długi czas bez intelektualnej podniety, możliwości wykorzystania umiejętności wychwytywania i łączenia tropów, prowadzą Holmesa do „stymulujących transcendentalnie i tak odświeżających umysł” narkotyków, sztucznego generowania odmiennych stanów świadomości, balansowania na granicy, nieustannego wystawiania umysłu na próbę, bo – jak przyzna – nie może „żyć bez pracy umysłowej. Po cóż bez niej żyć?” [s. 158]
Nie jest Sherlock Holmes w wydaniu Wydawnictwa Zysk i S-ka kolejną adaptacją przygód detektywa dla dzieci i młodzieży czy bajką dla dorosłych. To powrót do pierwotnego obrazu (dekonstruującego schemat i tworzącego nowy wzór, ale znów do kolejnych prób dekonstrukcyjnych) „prywatnego konsultanta detektywistycznego” i popkulturowe studium ludzkiej namiętności, mrocznego pragnienia i nienasycenia.
——————
Arthur Conan Doyle, Sherlock Holmes: Studium w szkarłacie, Znak czterech, Pies Baskervielle’ów, tł. Jerzy Łoziński, Zysk i S-ka, Poznań [2014].
Autor: Luiza Stachura
aż dziwne, że Holmes nieustannie cieszy się zainteresowaniem nie tylko czytelników, ale i wydawnictw. Dziwne, ale dobre, bo to ciekawa postać ;-)
Dlaczego dziwne? Jest jednym z najlepiej skonstruowanych/wymyślonych bohaterów literatury popularnej – jak choćby Poirot ; )
o, no właśnie – Poirot ;-D. Nas dziwi, że Holmes ciągle działa tak dobrze, nie dziwi że zasługuje na dobre działanie i dobry odbiór. Ale sama wiesz, że odbiorcy bywają różni, nie zawsze najlepszy bohater jest najbardziej doceniany…
Wiem, wiem – odbiorcy (masowi) zwykle przewidywalni rzadko (ale jednak!) okazują się bardzo nieprzewidywalni. Paradoks.
No ale Holmes to Holmes ; )
nic dodać, nic ująć ;-)
; )