„Kwiat, który kocha krew.”* O „Smutku wojny” Bảo Ninha parę słów

Duch Hanoi najmocniejszy jest nocą, a już zwłaszcza podczas deszczu. Jak choćby teraz, kiedy całe miasto wydaje się opuszczone, mokre, samotne, zimne i bardzo smutne. [s. 72]


Zbudowany z retrospektywnych obrazów Smutek wojny (paradoksalnie to właśnie słowo „smutek” jest silniejsze, mocniejsze niż „okrucieństwo”, „nieludzkość”, „makabryczność”) ukazuje wojnę wietnamską widzianą oczami Kiena, który w wieku siedemnastu lat (rok 1965) zgłosił się do armii. Okrucieństwo, bestialstwo i mord przeplatają się ze wspomnieniami z dzieciństwa i wczesnej młodości – pięknej, kruchej, eterycznej. Liryczne fragmenty dotyczące pierwszej i jedynej miłości kontrastują z obrazami wojennymi. Kien, „Zasmucony Duch”, wędruje po labiryncie swojej pamięci, by wiernie zrekonstruować smutny czas i nieliczne chwile radości. Jego celem jest spisanie wspomnień, odtworzenie portretu pokolenia skazanego na zagładę, straconej generacji. Kiedy to bolesne zadanie zostanie wykonane, będzie mógł wówczas zniszczyć rękopis, odprawić swoisty pogrzeb. I odejść…

Kiedy ją [książkę] wreszcie napisał, stała mu się zbędna. Wszelkie diabły, od jakich chciał się uwolnić, zniknęły. Ta powieść była popiołem po egzorcyzmach, jakie nad nimi odprawił. [s. 118]

Bảo Ninh (ur. 1952 roku, właśc. Hoàng Ấu Phương), jeden z wietnamskich pisarzy, brał udział w wojnie wietnamskiej (na front wyruszył w 1969 roku). Spośród członków jednostki 27 Brygady Młodzieżowej przeżyło dziesięciu – Bảo Ninh jest jednym z nich… Debiutancki Smutek wojny (oryg. Thân phận của tình yêu) został opublikowany w Hanoi w roku 1991. Polski przekład (z języka angielskiego – 1994) ukazał się już w 1995 roku.

Smutek wojny w sercu żołnierza w dziwny sposób przypomina smutek miłości. To był ten sam rodzaj nostalgii, jaki spływa na cały świat o zmierzchu. To była niedola, żal i ból, które kierują myśli ku przeszłości. Smutku pola bitwy nie da się zazwyczaj odnieść do jakiegoś konkretnego wydarzenia czy nawet pojedynczej osoby. Jeśli skupisz uwagę na jednym wydarzeniu, wkrótce zamieni się on w rozdzierający ból. Toteż szczególnie ważne było, aby nie myśleć, o ile to możliwe, o zmarłych. [s. 97-98]

W Smutku wojny zaobserwować można, jak wojna staje się wyznacznikiem granic przestrzeni i jak wpływa na jej wygląd. Przed wojną, w trakcie walk i po zakończeniu działań militarnych ta sama przestrzeń przybiera odmienne kształty. Walczący dokonują trwałych odkształceń i zniekształceń płaszczyzny – tyleż tej percypowanej wzrokowo, ile tej ukrytej we wspomnieniach, tej wyczuwanej intuicyjnie, odbieranej emocjonalnie:

Dolatujące gdzieś z głębi lasu wycia odbijają się echem o zimny skraj Dżungli Krzyczących Dusz. Samotne, błąkające się odgłosy. Czyja dusza przyzywa kogo dzisiejszej nocy? Dla kogoś, kto właśnie powrócił, góry wciąż wyglądają tak samo. Las wygląda tak samo. Strumień i rzeka również się nie zmieniły. Jeden rok to niezbyt wiele czasu. Nie, to wojna stanowi o różnicy. Wtedy była wojna, teraz jest pokój. Dwie różne epoki, dwa światy, a przecież zapisane na tej samej stronie życia. Oto różnica. [s. 13]

To jest Dżungla Krzyczących Dusz. Wydaje się pusta i niewinna, ale w rzeczywistości jest zatłoczona. Nad tym polem bitwy jest mnóstwo duchów i diabłów! (…) Wszystkie rodzaje duchów, młodzi żołnierze, stare wiarusy, żołnierze z 10 dywizji, z 2 dywizji, członkowie prowincjonalnych sił, wojska zmotoryzowane, korpus 559, czasami kobiety, a co jakiś czas dusze z południa, z Sajgonu. (…) Pod ziemią, w grobie, istoty ludzkie się zmieniają. Mogą na siebie patrzyć, rozumieć się, ale nie mogą nic dla siebie zrobić. (…) Pokój to drzewo, które rozwija się dobrze tylko na krwi i kościach poległych towarzyszy. Ci, którzy pozostali w Dżungli Krzyczących Dusz, są godni najwyższej czci. Bez nich nie byłoby pokoju. [s. 43-44]

Powieść Bảo Ninha to właściwie portret człowieka zniszczonego przez wojnę. W tym momencie i w tym miejscu nie ma sensu opisywanie tego, co wojna robi z człowiekiem. Trzeba przeczytać – Can, jeden z duchów przywołanych przez Kiena, pewnego dnia powiedział mu:

Nie boję się śmierci, ale to zabijanie, to strzelanie ciągnie się w nieskończoność. Coś we mnie w środku umiera, kawałek po kawałku. Każdej nocy śni mi się to samo, że nie żyję. Wypływam ze swego ciała i zamieniam się w wampira, który wyrusza, aby ssać ludzką krew. Pamiętasz bitwę pod Playcan w 1972? Pamiętasz te stosy ciał w kwaterach? Chodziliśmy we krwi, która sięgała nam do kostek. Robiłem wszystko, byle tylko uniknąć kłucia bagnetem i rozwalania czaszek kolbą karabinu, ale teraz już się do tego przyzwyczaiłem. I pomyśleć, że jako dziecko chciałem przyjąć święcenia i iść do seminarium. [s 22]

Zastanawiający jest wybór narratora, a właściwie dwóch narratorów. Ich głosy przenikają się, nie tworząc jednak kakofonii, ale precyzyjnie skonstruowaną opowieść, która tylko na pierwszy rzut oka wydaje się być chaotycznym zapisem reminiscencji „Zasmuconego Ducha”. Dopiero koniec powieści pozwala inaczej spojrzeć na życie i wybory głównego bohatera. Pierwszym narratorem (i centralną postacią) jest Kien. Drugim – mężczyzna, który otrzymał fragmenty rękopisu od niemowy, zakochanej miłością niemożliwą, szaleńczą, obsesyjną wręcz, w Kienie. To ona ocaliła świadectwo żołnierza-pisarza. Pierwotnie bowiem papiery miały spłonąć. Tak jak spłonęły przedwojenne obrazy ojca Kiena – malarza, prawdziwego artysty, niepotrafiącego pogodzić się z komunistycznymi wypaczeniami. Nadwrażliwy ojciec, somnambulik, przeczuwał nadciągającą zagładę.

Jednakże dzieliliśmy [narrator i Kien] także wspólny smutek, niezmierzony smutek wojny. Smutek wzniosły, wznioślejszy niż szczęście oraz cierpienie. To dzięki niemu byliśmy w stanie umknąć wojnie, wywinąć się temu ciągłemu zabijaniu i walce, straszliwym warunkom panującym na polu bitwy oraz nieszczęściu mężczyzn, występujących w tym wściekłym i okrutnym teatrze. To również ten nas obopólny smutek sprawiał, że znowu mogliśmy iść naszymi osobnymi drogami. (…) [s. 240]

Jak się zdaje, pisanie to dla Kiena rodzaj autoterapii, próba odbudowania i uratowania własnego świata (choćby tylko we wspomnieniach, w pamięci), mozolna próba zlepienia kawałków rozbitego życia. Celem jest spojrzenie na to, co było, i to, co zostało, z innej, powojennej perspektywy. Kien usiłuje zrozumieć, dlaczego przeżył – tylu ludzi zginęło, a on żyje. Dlaczego? Co pozostało poza bolesnymi wspomnieniami, poza koszmarami, które dręczą go każdej chwili?

Pozostał mu [Kienowi] smutek, ogromny, niezmierzony smutek tego, który przeżył. Smutek wojny. [s. 199]

Wspaniale napisana, świetnie skonstruowana powieść Bảo Ninha, Smutek wojny, stanowi jedno z najważniejszych świadectw wojny. Wstrząsające.

——————
* Bảo Ninh, Smutek wojny, przeł. z ang. Roman Palewicz, Wydawnictwo Prószyński i s-ka, Warszawa 1995, s. 14. Wszystkie kolejne cytaty pochodzą z tego samego wydania i zostały umiejscowione bezpośrednio w tekście.
Więcej cytatów niż mojego tekstu – Smutek wojny zasługuje na uwagę czytelnika, w ciszy. Kwiat, który kocha krew to rosa canina.

Autor: Luiza Stachura

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s