„Nadmiar informacji zabija informację”. Recenzja książki „Śmierć gazet i przyszłość informacji” Bernarda Pouleta

Recenzję można (było) przeczytać na stronie bookznami.pl

[Bezpośrednio na blogu od 27.04.2013]

Bernard Poulet, dziennikarz, niegdyś redaktor kilku kluczowych francuskich gazet, wykładowca, przygląda się palącemu problemowi – nie tyle możliwej, ile realnej śmierci gazet. Mocne stwierdzenie o rychłej agonii prasy (mimowolnie przywodzące na myśl Barthesowską „śmierć autora”) dotyczy nie tylko Europy, lecz także Stanów Zjednoczonych. Francuz analizuje kondycję tradycyjnych mediów (ze szczególnym uwzględnieniem gazet) w odniesieniu do szeregu czynników społeczno-gospodarczych, począwszy od wieku odbiorców prasy, skończywszy na coraz wyraźniejszej dominacji elektronicznych środków masowego przekazu. Z pasją i zaangażowaniem, rzetelnie i porywająco pisze Poulet o gwałtownych przemianach zachodzących w sposobie myślenia oraz funkcjonowania w świecie potencjalnych i niegdysiejszych czytelników gazet.

Książka Śmierć gazet i przyszłość informacji składa się z dziewięciu rozdziałów. Każdy z nich obejmuje różne obszary współczesnego świata związane z informacją. Autor przygląda się zatem strukturze koncernów medialnych, dziennikarzom, reporterom, reklamodawcom, Internetowi (i szeroko pojętemu rozwojowi cyfryzacji) oraz samym odbiorcom (kim są, jakie są ich cechy osobowości, czego poszukują w prasie, jakie informacje ich interesują). Co ważne, mimo iż publikację Pouleta wydano po raz pierwszy w 2008 roku, to autor nadal żywo i uważnie śledzi, na ile tezy zaprezentowane w jego książce się sprawdzają. W 2010 roku dopisał kolejny artykuł i jako „posłowie” włączył go do swojej publikacji.

Kryzys prasy łączy się nierozerwalnie ze wzrostem nieufności społeczeństwa względem tradycyjnych dziennikarzy (czyli profesjonalnych redaktorów, a nie „amatorów” wypełniających internetową przestrzeń) oraz dziennikarstwa śledczego, które zamieniło się w medialną nagonkę i wrzawę, przyczyniając się do wzrostu szumu informacyjnego, ba! niejednokrotnie do dezinformacji. Czytelnicy są permanentnie bombardowani informacjami (a nadmiar informacji zabija informację), które często nijak się mają do rzeczywistości. Dodatkowo w grę wchodzą niejasne związki tradycyjnych mass mediów (głównie prasy i telewizji) z polityką, dyktat dziennikarzy-demagogów, kreujących rzeczywistość, namawiających do głosowania na określoną partię czy wreszcie wrażenie, że koncerny medialne nami manipulują – to jedne z wielu czynników skutecznie zniechęcających potencjalnych odbiorców prasy do sięgania po gazety. Poulet zauważa, że załamanie wiary w rzetelność i etykę dziennikarzy wiąże się między innymi z:

(…) podejrzenie[m], że tradycyjne dziennikarstwo ukrywa prawdę. Ze względu na określone interesy, przekonania czy arogancję dziennikarze nie mówią tego wszystkiego, co wiedzą, stając się wspólnikami elit, zamiast służyć zwykłym ludziom.

W innym miejscu Poulet zaznacza całkiem słusznie to, co już teraz doskonale jest widoczne w przypadku polskich mass mediów:

Media, a szczególnie prasa tradycyjna (…) wciąż prowadziły „śledztwa” skierowane przeciwko władzy, zamiast starać się zdać sprawę z tego, co się rzeczywiście dzieje, zamiast udać się na miejsce wydarzenia i zapoznać się z różnymi punktami widzenia. Zamiast podjąć tego rodzaju działania dziennikarze postawili na emocje – na ofiarę napadu, wypadek czy zwolnienie z pracy, nieistotne, byleby chodziło o jakąś ofiarę – sprowadzili politykę do poziomu sensacyjnego wydarzenia czy spektaklu.

Kolejnym istotnym czynnikiem wpływającym na spory odpływ czytelników prasy jest… swoista zmiana warty – nadejście nowego pokolenia, digital natives, które, owszem Facebooka umie obsługiwać, ale w wyszukiwarce nie potrafi wpisać odpowiednich słów-kluczy, by odnaleźć rzetelne informacje, ba! digital natives czują się zagubieni, gdy przyjdzie im samodzielnie w sieci, nie wspominając o bibliotece, czegokolwiek poszukać (i to jest już widoczne też, niestety, w Polsce…). Młodsi uczestnicy kultury nie dostrzegają prasy jako atrakcyjnego i kompetentnego źródła informacji. Wynika to ze zmiany nastawienia młodych ludzi względem świata – wolą opinię „znajomych” (o przyjaźni trudno mówić, w sieci rządzą niepodzielnie samotni użytkownicy) od zawiłych i trudnych (bo zbyt intelektualnych i naukowych) ekspertyz fachowców. Szybkość, zwięzłość, niekoniecznie rzetelność – takie są wyznaczniki dzisiejszej informacji docierającej do masowego odbiorcy:

Nie jesteśmy tylko tym, co czytamy, lecz jesteśmy też wytworem naszego sposobu czytania. Człowiek hiperpodłączony rozwija w sobie inteligencję błyskawiczną, elastyczną, reaktywną, ale nie ma już czasu na wałęsanie się, na marzenia, albo wręcz na myślenie. Wahanie, dwuznaczność nie są już momentem refleksji, okazją do zagłębienia takiej czy innej kwestii, ale „bugiem”, pluskwą, błędem w programie, który należy czym prędzej naprawić.

Obecnie dość płynnie przechodzimy od tradycyjnych środków przekazu do wirtualnych, cyfrowych form wypowiedzi i odbioru informacji. Wymieńmy kilka czynników, które odstręczają młodych ludzi od tradycyjnych środków masowego przekazu – są to chociażby „prymat darmowego” (przekonanie, że to, co znajduje się w Internecie, jest za darmo, nie mniej istotny okazuje się także brak zrozumienia, że za informację również należy, a nawet trzeba zapłacić), atomizacja i rozluźnienie społecznych więzi (internetowe znajomości są płytkie, powierzchowne, w każdej chwili, bez konsekwencji można kogoś usunąć z listy „kontaktów” albo wypisać się z portalu społecznościowego, co nie było do pomyślenia w tradycyjnych, czyli niewirtualnych, wspólnotach), pragnienie życia w świecie niemalże idealnym, a zatem bez konieczności dowiadywania się o światowych zagrożeniach, katastrofach, atakach terrorystycznych (tak, aby idylla trwała wiecznie).

Poulet sporo miejsca w swojej książce poświęca wnikliwej analizie roli, którą odgrywa reklama w istnieniu i funkcjonowaniu mediów tradycyjnych. Nie mniej istotne jest zwrócenie uwagi odbiorców na przyczynianie się reklamy do coraz większej (nie)kontrolowanej ekspansji i monopolizacji rynku informacji przez takich potentatów jako Google czy Yahoo!. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że twórcy Google oraz innych „nowinek technologicznych” tak naprawdę pragną wcielić w życie pomysł zabójczy, destrukcyjny, a inspirujący twórców właściwie od lat 80. XX wieku, kiedy to nastąpiło gwałtowne zainteresowanie cybernetyką. Połączenie człowieka i maszyny. Nowy świat, ale czy taki wspaniały? Poulet przytacza słowa twórcy Google:

Doskonała wyszukiwarka jest narzędziem równie, a być może nawet inteligentniejszym od człowieka. Dla nas praca nad funkcjami wyszukiwania jest sposobem pracy nad sztuczną inteligencją. (…) Jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy, jaką można sobie wyobrazić, jest to, że Google zwiększy twoją inteligencję. Na przykład myślisz o czymś, a twój telefon komórkowy na ucho podsuwa ci odpowiedź. Być może pewnego dnia będziemy mogli przemieszczać się z miniaturową wersją Google’a, którą będzie można bezpośrednio wszczepić do naszego mózgu.

Trudno uchwycić wszystkie kierunki, które wyznacza myśl Pouleta, część z nich jest bowiem jedynie zasygnalizowana albo w niewielkim tylko stopniu rozwijana, choćby: digitalizacja książek, czytniki e-booków, kryzys czytelnictwa, „gadżetomania” widoczna w prasie, nastanie czasu nowych „wspólnot”, utopijna wizja Internetu jako niczym nieograniczonej, demokratycznej przestrzeni, w której każdy ma prawo się wypowiedzieć, dążenie wirtualnego świata do elitarność (płatne usługi, konieczność logowania się, by uzyskać dostęp do większej ilości funkcji i tym podobne), odcięcie się drastyczne od egalitarności czy wreszcie przerażające ziszczenie się wizji idealnego więzienia, panoptikonu, gdzie więzień nigdy nie wie, kiedy (i przez kogo) jest obserwowany…

Prasa i inne media (tradycyjne oraz elektroniczne) są naczyniami powiązanymi. Rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, że serwisy informacyjne w Internecie żerują na wiadomościach przekazywany przez agencje prasowe i same gazety. Z drugiej jednak strony sieć odbiera potencjalnych reklamodawców i czytelników swojemu źródłu informacji (niejako podcina gałąź, na której siedzi). Co stanie się, gdy pewnego dnia znikną gazety albo nieliczne z nich, które przetrwają batalię o odbiorcę, staną się produktem elitarnym, luksusowym? Gdzie będziemy szukać informacji rzetelnej? W Internecie, w którym każdy ma prawo pisać to, co uważa za słuszne? W Wikipedii – „triumfie amatora”? Poulet przytacza istotne słowa Andrew Keena o Web 2.0:

To, czego naprawdę dostarczy nam rewolucja Web 2.0, to powierzchowne obserwacje otaczającego nas świata zamiast głębokiej analizy, głośne opinie zamiast rozważnej oceny. Biznes związany z informacjami zamienia się dzięki internetowi w kakofonię setek milionów Glogerów, którzy jednocześnie mówią o sobie samych.

Śmierć gazet i przyszłość informacji Bernarda Pouleta to bez wątpienia jedna z ciekawszych i ważniejszych publikacji. Prognozy autora ziszczą się, oczywiście, szybciej w krajach takich jak Francja czy Wielka Brytania, a dopiero z opóźnieniem pojawią się w Polsce. Warto przeczytać i przemyśleć, by pewnego pięknego dnia nie obudzić się w cybernetycznej nierzeczywistości, kiedy myśleć za nas będą maszyny…

——————

Bernard Poulet, Śmierć gazet i przyszłość informacji, tł. Oskar Hedemann, Czarne, Wołowiec 2011.

Autor: Luiza Stachura

2 uwagi do wpisu “„Nadmiar informacji zabija informację”. Recenzja książki „Śmierć gazet i przyszłość informacji” Bernarda Pouleta

  1. fejsbuki, ibuki… eee!
    międzynarodowe grono miłośników pisania na maszynie powiększa się (niedawno o tym czytałem – w gazecie papierowej). cieszy mnie to wielce!
    pozdrowienia.

    1. Haha, widzę, że kolejny entuzjasta fejsbuka, ibuków i inkszych cudów xD Skąd ja to znam xD
      Pisanie na maszynie jest świetne.
      Mnie też to cieszy.

      Pozdrawiam serdecznie^^

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s