Recenzję można (było) przeczytać na stronie PapieroweMyśli
[Bezpośrednio na blogu od 06.03.2020]
Jan Błoński. Mistrz dla wielu polonistów, krytyków literackich, historyków literatury. Wyśmienity eseista. Człowiek o wielkiej wiedzy, erudyta. Pozostały po nim teksty żywe, pulsujące, inspirujące. Na początku 2011 roku Wydawnictwo Znak zaprezentowało polskim czytelnikom książkę niezwykłą, przybliżającą sylwetkę jednego z naszych najwybitniejszych krytyków literackich – Błoński przekorny: dziennik, wywiady.
Publikacja sygnowana nazwiskiem Jana Błońskiego dzieli się na trzy części. W pierwszej odsłonie Błońskiego przekornego odbiorca ma możliwość przeczytania wyimków z dzienników krytyka. Wspaniała to uczta dla koneserów słowa pięknego, zachwycającego i literacko ujmującego. Rewelacyjny styl, oryginalność spojrzenia na świat (nie tylko) literacki, na zjawiska (nie tylko) literatury przenoszą współczesnego odbiorcę przede wszystkim w lata 50. i 60. XX wieku. Czytanie Błońskiego wymaga, co jasne, sporej wiedzy i zamiłowania do intelektualnych, niekiedy filozoficznych dyskusji, w które wikła nas mimowolnie Błoński. Krytyk stawia bowiem wiele pytań, formułuje szereg problemów, podejmuje różnorodne zagadnienia, natury politycznej, ekonomicznej, społecznej ale, co oczywiste, literackiej przede wszystkim. Nie pozostaje obojętny. Wręcz przeciwnie – w niemal każdym słowie widoczne i odczuwalne jest silne zaangażowanie w sprawy bieżące Polski. Pisze Błoński o sobie szczerze, bez koloryzacji, bez tej „artystowskiej” autokreacji i mitomanii.
Ale jeżeli piszę, to nie dlatego, aby pokazać się z najlepszej strony. Zabrałem się do tych wspomnień, bo uprzytomniłem sobie, że w życiu pisałem nie o tym, co było dla mnie najważniejsze, ale o tym, co sprawiało mi przyjemność. Przyczyn było pewnie sporo, ale jedną z najważniejszych było to, że bałem się rzucić na głęboką wodę. Dana mi została tylko zdolność biernego oporu połączona z trzeźwością. Nigdy nie dałem się nabrać na pierwszomajowe uniesienie, żelazne prawa historii albo promienną przyszłość ludzkości. Już w latach pięćdziesiątych zyskałem opinię estety i formalisty; dopiero znacznie później doszedł przydomek katolika, którym rozmaite machejki i Hołuje znaczyły tych, co przeszkadzali im hasać na krakowskim podwórku. Wiele mi te przezwy nie zaszkodziły. Ale też nie umiałem być do końca estetą i do końca chrześcijaninem. Tyle sobie odkładałem na później. To jest właśnie niedostatek odwagi.
Druga część Błońskiego przekornego poświęcona została wywiadom, które przeprowadził Jan Błoński z wielkimi pisarzami, poetami, ludźmi teatru, myślicielami, animatorami życia artystycznego. Większość rozmów przygotowana została dla „Przekroju” na początku lat 50. XX wieku (a zatem gdy Błoński miał nieco powyżej dwudziestu lat!). Pośród rozmówców polskiego krytyka znajdują się, na przykład: Leopold Staff, Julian Tuwim, Maria Dąbrowska, Jarosław Iwaszkiewicz, Jerzy Szaniawski, Leon Kruczkowski, Antoni Słonimski, Konrad Swinarski, Czesław Miłosz czy wreszcie Piotr Skrzynecki i… Eugène Ionesco (tak, autor słynnego Nosorożca, nie wspominając nawet o innych jego utworach)! Zachwyca przenikliwość Błońskiego, umiejętność stawiania istotnych i ważkich pytań, poruszania zajmujących zagadnień.
Trzecią odsłonę stanowią wywiady przeprowadzane z Janem Błońskim. Krytyk opisuje między innymi młodość i istotne decyzje życiowe, wspomina swojego mistrza – Kazimierza Wykę. Błoński mówi o swojej fascynacji literaturą, przyjaźni z Konstantym Puzyną czy Ludwikiem Flaszenem, o wyjazdach do Francji, tłumaczeniu, pisaniu o literaturze. Sporo miejsca w rozmowach z Błońskim wypełniają Miłosz i Gombrowicz – Błoński opowiada zarówno o ich twórczości, jak i osobowości. Nade wszystko jednak mówi polski krytyk o literaturze i jej skomplikowanych, złożonych relacjach z rzeczywistością, współczesnością. Wskazuje Błoński tych, którzy go zachwycają swoją kreacją artystycznych, oraz tych, którzy rozczarowują.
Niełatwe to zadanie w kilkunastu zdaniach zaprezentować bogactwo Błońskiego przekornego. Po pierwsze, Błoński pisze i opowiada barwnie, zajmująco i inspirująco. Po wtóre, mnogość tematów, poruszanych przez niego, tematów, które go interesują i pozostają dla niego żywe oraz niebywale istotne przez długie lata (co wyraźnie widać i w dzienniku, i w wywiadach), jest imponująca. Po trzecie, o tych największych, najwybitniejszych krytykach mówić niezwykle trudno, mając na uwadze przede wszystkim własną „małość”, niedostatek wiedzy.
Dlaczego portret kilkukrotny? Wielokrotnym nie można go nazwać, bowiem brak chociażby wspomnień tych, którzy znali Błońskiego. Nie ma także fragmentów esejów i tekstów krytycznych Błońskiego (jakkolwiek pewne ich elementy odnajdziemy na przykład w dzienniku). Nie są to ani zarzuty, ani wady. Nadrzędnym celem publikacji Błoński przekorny jest, jak się zdaje, oddanie raz jeszcze głosu krytykowi.
Jednocześnie – bo przecież czas już zsunąć się głębiej… jeżeli to naprawdę głębiej… był mój sen, snem erotycznym. Oczywiście, najłatwiej teraz o pomyłkę, naiwność, pominięcie motywu jasnego zupełnie dla postronnych, dla mnie zaś skrytego cenzuralnie. Nie dlatego, aby taki właśnie „sens” był dla mnie zamknięty: przeciwnie, taką już mamy wszyscy, nader zresztą banalną, tresurę, że od razu szukamy erotycznego uwarunkowania, i już budząc się, wiedziałem, że będę musiał się nad nim zastanowić.
Jan Błoński momentami prowokuje, zdumiewa, zmusza do reinterpretacji, do rewizji, do negacji, do ponownego przemyślenia wielu aspektów życia (nie tylko) literackiego. Wyśmienite połączenie dziennika i wywiadu, uzupełnione kilkunastoma fotografiami stanowi niewątpliwie cenną publikację, dotyczącą jednego z najważniejszych i najwybitniejszych polskich krytyków powojennych.
Hej, do dzieła, Błoński! Okaż się pilnym, jeśli nie inteligentnym, albowiem to już ostatnia chwila dla ciebie.
——————
Jan Błoński, Błoński przekorny: dziennik, wywiady, Znak, Kraków 2011.
Autor: Luiza Stachura
Mam tę książkę w spisie lektur obowiązkowych. Koniecznie muszę ją kupić, tym bardziej, że jak piszesz jest bardzo dobra. Uwielbiam Błońskiego – zachwyciłam się nim od jak się okazało przełomowego tekstu „Biedni Polacy…” z „TP” – on już wtedy zdawał sobie sprawę z współodpowiedzialności… Wielki człowiek i myśliciel. Koniecznie do przeczytania!
Tak, Błoński jest zachwycający! Otóż to – wielki człowiek i myśliciel.
Będę czekała na Twoje wrażenia^^