Są pisarze, których nie trzeba przedstawiać szerzej. Zalicza się do nich Vladimir Nabokov (1899-1977), kojarzony zazwyczaj z jedną książką, napisaną po angielsku Lolitą (1955). Od 1919 roku urodzony w Petersburgu pisarz (ale i poeta, dramatopisarz, krytyk – o czym nie wolno zapomnieć!) przebywał na emigracji. Do 1938 roku Nabokov pisał w swoim ojczystym języku, czyli rosyjskim, późniejsze jego dzieła powstawały przeważnie w języku angielskim. Z pierwszego okresu, nazwijmy go dla wygody „rosyjskim”, pochodzi jeden z ciekawych utworów, który można odczytywać jako swoistą przypowieść, parabolę – Śmiech w ciemności (1933).
Zamiast prób zarysowania fabuły, oddajmy głos samemu opowiadaczowi, bowiem nic nie może równać się z przewrotnym i niezwykle trafnym komentarzem narratora Śmiechu w ciemności:
Żył sobie raz w niemieckim mieście Berlinie mężczyzna imieniem Albinus, bogaty, szanowany, szczęśliwy; pewnego dnia porzucił żonę dla młodej kochanki; kochał, lecz nie był kochany; i życie jego zakończyło się katastrofą. Ot i cała historia, moglibyśmy więc postawić kropkę, gdyby ze snucia opowieści nie płynęła korzyść i przyjemność; (…) szczegóły zawsze są mile widziane.*
Gdyby Śmiech w ciemności czytać, zatrzymując się jedynie na warstwie fabularnej, ba! pozbywając się przyjemności delektowania się niuansami, intrygą, zgrabnie skreślonymi portretami postaci, słowną igraszką (Albinus – albinizm, albinos – biały; ciemność – ślepota?), wówczas utwór Nabokova nie będzie mienił się wszystkimi swoimi barwami. Dzieło rosyjskiego pisarza opalizuje bowiem znaczeniami. Przyjrzymy się chociażby tytułowi. Śmiech jawi się jako zjawisko ambiwalentne (analogicznie z ciemnością!): śmiech z powodu radości, śmiech powiązany bywa z oglądaniem komedii („Boskiej Komedii”?), złośliwy śmiech, śmiech zawistny, śmiech wykpiwający, a dalej: ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. W tym kontekście warto przyjrzeć się ostatniej scenie dzieła Nabokova i odpowiedzieć sobie na pytanie, kto będzie tym, który się zaśmiał jako ostatni?, czyj śmiech stał się swoistym podsumowaniem, puentą?
Ciemność konotuje zazwyczaj takie słowa jak noc czy (z)mrok. Jednak gdybyśmy pokusili się o rozszerzenie naszego postrzegania zakresu semantycznego wyrazu „ciemność”, to czy nie zwrócilibyśmy uwagi między innymi na dosłowną i metaforyczną… ślepotę? (a co z zaślepieniem czy z głupotą?) Jak zatem nie pokusić się o zestawienie Śmiechu w ciemności z dziełem, jakkolwiek na wielu poziomach odległym, Maurice’a Maeterlincka z 1891 roku, Ślepcy? Ślepota (czy ta metaforyczna, czy ta dosłowna) doskonale koresponduje z profesją Albinusa. Bohater jest bowiem historykiem sztuki, jego pasją są obrazy. Malarstwo percypuje się, oczywiście, wzrokiem. Jeśli rozpatrywać ślepotę w dosłownym tego słowa znaczeniu, to wówczas życie Albinusa (białego!) zamknie się w ciemnym pokoju, w ciemności. Jeżeli spojrzeć na ślepotę jako metaforę pewnego stanu świadomości, to czyż nie odpowiada doskonale zachowaniu Albinusa względem Margot i Rexa (Rex to jeden z pierwszych kochanków Margot)?
Nie tylko tytuł przenosi nas na kilka poziomów odczytań. Podobnie rzecz się ma z narratorem oraz głównymi bohaterami. Kim jest narrator? Jego ironiczny stosunek, dystans i umiejętność budowania napięcia stają się jednymi z nielicznych cech dookreślających go. Dlaczego narrator opowiada historię Albinusa – czy chce nas zabawić, rozśmieszyć, skłonić do refleksji? Narrator wpierw niespiesznie, później z tempem iście zawrotnym prowadzi nas po krętych ścieżkach Albinusowego świata.
Człowiek (taki jak Albinus), który wiedzie spokojne życie, zwykle podświadomie szuka innych podniet, pikanterii, nowych doznań. Albinus znalazł kochankę, ale… czym (kim) była dla niego Margot (kochanka)? Czy wielką miłością? (jeśli tak, to dlaczego nie rozwiódł się z żoną?) Czy tylko chwilową odskocznią od codziennego życia, zabawką, która wymknęła się spod kontroli? Jak zatem rozumieć zachowanie Margot? To oczywiste, że zależało jej na „niekończących się” pieniądzach i z jej strony wszystko było kłamstwem, wiecznym łgarstwem, ale… czy była świadoma osobliwej gry Albinusa? Można zaryzykować twierdzenie, że Margot stała się dla niego substytutem nieosiągalnego (quasi-)szczęścia, chwilowego przebywania w Arkadii, miłości wręcz idealnej, polegającej na permanentnym wzdychaniu do osoby ukochanej.
Podwójna gra (z jednej strony gra Margot, z drugiej – Albinusa) została, paradoksalnie, wykpiona i ośmieszona przez trzecią osobę. Rex staje się swoistą „parabazą”, ironicznym przekreśleniem powagi uczuć Albinusa, ba! „powagi” związku Margot i Albinusa. Rex nieustannie przypomina nam o komizmie całej sytuacji, stając się „elementem” rozsadzającym od środka „wspaniały” układ Margot i Albinusa. Dodatkowo to właśnie Rex jawi się jako osobliwe fatum czy też jako „czynnik” determinujący przyszłość Albinusa. Oczywiście, aby nie zdradzić całej misternie zbudowanej intrygi, muszę ograniczyć się niestety tylko do tych kilku uwag (pytań) na marginesie Śmiechu w ciemności.
Warto podkreślić niebywale sugestywny (obrazowy, wręcz filmowy czy teatralny) i piękny język Śmiechu w ciemności. Narrator plastycznie odmalowuje kolejne sceny tragedii Albinusa. imira Nabokova Mogłabym zaryzykować twierdzenie, że Śmiech w ciemności jest utworem… teatralnym (chociaż zwykle dopatruje się w nim raczej „kinematograficzności”, niż teatralności), o czym przekonujemy się czytając ostatnią, niemą scenę. Doskonale napisane dzieło Nabokova za każdym razem pozwala odnaleźć w sobie nowe treści, wytycza nowe drogi interpretacyjne.
——————
* Vladimir Nabokov, Śmiech w ciemności, przeł. Michał Kłobukowski, Wydawnictwo MUZA, Warszawa 2010, s. 7.
Autor: Luiza Stachura
Nabokova polecała w mojej klasie wychowawczyni, jednakże teraz wszyscy skupieni na maturze, klasa matematyczna, więc każdy puszcza jej uwagi mimo uszu. Ja jednak zapisałam sobie, żeby na niego zwrócić uwagę. Przede wszystkim chciałam przeczytać „Lolitę”, więc jak ta książka mi się spodoba, to sięgnę także po inne :)
O, z chęcią przeczytam Twoją recenzję „Lolity” i – mam nadzieję – innych dzieł Nabokova! xD
Całkiem nieźle zabawiłaś się z Nabokovem interpretacyjnie:)
Tak na marginesie, w 1933 r. powstał rosyjski pierwowzór „Śmiechu w ciemności”, który nosił tytuł „Camera obscura” (dodatkowe pole do popisu interpretacyjnego:). Trzy lata później powieść została przetłumaczona na j.angielski, ale Nabokov był niezadowolony z wyniku. Sam zabrał się za ponowne tłumaczenie, wprowadził do historii kilka modyfikacji i tę niby-nową powieść nazwał „Laughter in the Dark” (1938 r.).
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję serdecznie za to dopowiedzenie, Inez!
Pozdrawiam^^
Nabokov siedzi gdzieś we mnie głęboko, a przeczytałam tylko pierwszą stronę „Lolity”. Ja go chcę przeczytać. Masz pożyczyć trochę czasu?
Hehehe, też bym chciała pożyczyć trochę czasu xD