Rozrachunek z przeszłością. Recenzja książki „Morze i trucizna” Shūsaku Endō

Bolesne jest spojrzenie w przeszłość. Dotyczy to tyleż przeszłości każdego człowieka indywidualnie, ile historii narodu. Przeszłość naszego narodu, przeszłość, w której żyli i działali nasi przodkowie, ma niebywale silny wpływ na nasze życie. Może się wydawać, że tak nie jest, ale to jedynie złudzenie, przelotna myśl. Gdy przyjrzymy się wnikliwie historii naszego kraju, wówczas dostrzeżemy cząstkę niezliczonej ilości splotów okoliczności, wydarzeń i decyzji, które mniej lub bardziej ukształtowały naszą „teraźniejszość”, naszą rzeczywistość. Analogicznie nasze działanie wpływa na przyszyły wygląd świata.


Bolesne bywają rewizje, rozrachunki. Po latach łatwiej sądzić, łatwiej osądzić i wydać wyrok skazujący, bowiem posiadamy szerszy ogląd, znamy skutki pochopnie powziętych decyzji. Nie znaczy to, że należy bagatelizować i spychać do (podręcznej) niepamięci krzywdzące, nierzadko krwawe uczynki i wybory (naszych) przodków. Stajemy się mimowolnie ich spadkobiercami także w przypadku wszelkich zbrodni. Niektórzy na pewno uznają, że to niesprawiedliwe, że nie możemy odpowiadać za dziadków, pradziadków. Czy zatem chować głowę w piasek, udawać, że nic się nie stało?

Subtelna i eteryczna jest granica między człowiekiem a bestią. Cywilizacja, paradoksalnie, wcale nie chroni przed atawizmem. Wręcz przeciwnie – w tak zwanych cywilizowanych społeczeństwach pojawia się wielu ludzi bezwzględnych i wyzbytych moralności. Nauczą oni świat nowej lekcji – lekcji bólu i cierpienia nieludzkiego, zadawanego przez człowieka tylko z jednego powodu: ciekawości. Każde wytłumaczenie jest dobre. Zawsze można znaleźć usprawiedliwienie. Pytanie tylko, kto w to uwierzy?

Jedną z najciemniejszych, najbardziej krwawych i bestialskich kart japońskiej historii zapisali wojskowi oraz naukowcy jeszcze przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej. Ktoś, kto Japonią interesuje się nie z przypadku, nie powierzchownie, ale głębiej, będzie pamiętał o nieludzkim postępowaniu Japończyków względem Koreańczyków oraz Chińczyków (żeby wymienić tylko te dwa narody). Wystarczy wspomnieć „działalność” „Jednostki 731” albo masakrę w Nankinie. Pisał o tym przelotnie na przykład (obecnie najbardziej znany) japoński pisarz – Haruki Murakami, w Kronice ptaka nakręcacza.

W połowie lat 50. XX wieku próbę rozrachunku z takim „dziedzictwem”, obciążeniem psychicznym przeprowadził inny japoński pisarz – Shūsaku Endō (co istotne w kontekście wymowy jego dzieł, Endō był katolikiem), znany w Polsce z książek: Głęboka rzeka, Samuraj, Szaleniec? czy Milczenie. Powieść o nietypowej budowie, Morze i trucizna, dotyka wydarzeń z czasu wojny, koncentrując się wokół… wiwisekcji dokonywanych na amerykańskich jeńcach przez japońskich lekarzy.

Pierwszy narrator-bohater Morza i trucizny przeprowadza się na małe osiedle mieszkaniowe. Kawerna wykryta na jego płucu wymusza ciągłe wizyty u lekarza. W nowym miejscu zamieszkania znajduje się tylko jeden doktor – enigmatyczny, zamknięty w sobie, nieco zdziwaczały Suguro. Początkowo pierwszy narrator-bohater podchodzi pełen rezerwy i obawy do kompetencji i rzetelności lekarza, ale po zabiegu przekonuje się o doskonałych umiejętnościach Suguro. Dziwi go jednak osobowość lekarza, toteż próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o nim, o jego przeszłości. Zaskakuje go informacja, iż Suguro był jednym z oskarżonych o zbrodnie wojenne. W tym miejscu zaczyna się historia lekarza – historia stanowiąca asumpt do nakreślenia szerszego tła społeczno-politycznego.

W mieście „F.” w przyuniwersyteckim szpitalu, wśród gruźlików, pracowali między innymi dwaj stażyści – Suguro i Toda. Oni oraz dwie pielęgniarki (Oba i Ueda) staną się centralnymi postaciami Morza i trucizny, a część z nich także narratorami kolejnych odsłon dramatu, który rozegrał się wśród huku morskich fal, w środku wojennej zawieruchy.

Morze i trucizna składa się z trzech części. Pierwsza nosi taki tytuł, jakim określona została cała książka – Morze i trucizna. Tę część otwiera narracja pierwszego bohatera (osobliwe preludium), ale uzupełniona zostaje narracją trzecioosobową z silnym zaznaczeniem mowy pozornie zależnej (oglądamy świat z perspektywy lekarza Suguro). Druga część, zatytułowana Ci, którzy będą sądzeni, wypełniona została dwoma pamiętnikami, osobliwym listami, spowiedziami autorstwa pielęgniarki Uedy (rozdział o tytule Pielęgniarka – Ueda staje się zatem trzecim narratorem) oraz Tody (rozdział: Student medycyny – Toda jest czwartym narratorem). Część drugą dopełnia rozdział Trzecia po południu. Parę minut po trzeciej po południu miała miejsce pierwsza wiwisekcja dokonana na amerykańskim żołnierzu. Japoński pisarz wprowadza kolejny raz drugiego narratora (narracja trzecioosobowa) oraz mowę pozornie zależną (ponownie oglądamy przestrzeń oczami Suguro). Finalna, trzecia część została zatytułowana Zanim nastanie świt i stanowi swoiste postludium, w którym narratorzy (poza pierwszym narratorem-bohaterem) kolejno relacjonują wydarzenia i próbują określić, uchwycić swoje zmienne stany emocjonalno-świadomościowe.

Różnorodnie można interpretować tytuł dzieła – Morze i trucizna bowiem odnosi się zarówno do czarnego morza, morza pochłaniającego, zabierającego i niszczącego. Z drugiej jednak strony morze zdaje się odzwierciedlać ludzkie serce – nieujarzmione, nieprzejrzane, zmienne, porywiste, pełne tajemnic, niekoniecznie okrutne – czasami zagubione, pełne wątpliwości, bezdenne. Analogicznie z trucizną. Gdzie tkwi jej źródło? W naszym sercu, w drugim człowieku, w wydarzeniach, które stają się impulsem do „aktywacji” trucizny?

Jak się wydaje, Morze i trucizna nie jest standardową powieścią, zawiera zarówno elementy „literatury faktu”, reportażu (momentami narracja przywodzi na myśl reportaż, a nie powieść), jak i pamiętnika, spowiedzi. Japoński pisarz wprowadza kilku (względnie) równorzędnych narratorów, toteż oglądamy te same wydarzenia z paru perspektyw. Endō stosuje zarówno liczne antycypacje, jak i retrospekcje. Nie prowadzi jednak swoich „rozważań” do żadnej konkluzji. Nakreśla problem, ale nie podaje gotowego rozwiązania. Mnoży wątpliwości. Motywuje do stawiania kolejnych pytań, do szukania (odpowiedzi) samodzielnie, zgodnie z własnym sumieniem i wyznawanym kodeksem wartości.

Shūsaku Endō pisze z żarliwością, co często wpływa na jakość stylu. W Morzu i truciźnie częściowo udało mu się wyeliminować natrętne, wręcz obsesyjne powtarzanie pewnych myśli, wrażeń, zwrotów. I jakkolwiek Endō jest jednym z moich ulubionych pisarzy (między innymi za umiejętność kreacji interesujących literackich światów oraz za inspirujące rozwinięcie myśli katolickiej czy – szerzej – chrześcijańskiej), tak mankamenty jego stylu są dostrzegalne i trudno je zanegować. Czy uratuje go owa żarliwość? Zależy od czytelnika, oczywiście. W moich oczach żarliwość przemawia na korzyść Shūsaku Endō. Japończyk nie boi się bowiem powiedzieć tego, co myśli, co go nurtuje, co go dręczy, czego nie rozumie.

W Morzu i truciźnie Shūsaku Endō porusza niezwykle istotny problem otępienia emocjonalnego i strachu przed własną nieczułością, przed brakiem jakichkolwiek odruchów człowieczeństwa. Człowiek zimny, wyzbyty wyrzutów sumienia, człowiek, który nie zawaha się zabić, jest najokrutniejszym i najbardziej przerażającym „produktem” świata. Czy to wojna wyzwala i uaktywnia otępienie emocjonalne? Czy w każdym z nas tkwi ziarno okrucieństwa, czekające tylko na stosowną chwilę, aby wydać plon?

Autor Samuraja zwraca uwagę na kwestię trudną do jednoznacznego rozstrzygnięcia – czy mamy prawo i jakie mamy prawo oceniać postępowanie innych? Czy nam wypada wydać wyrok? – wszak żyjemy w innych czasach, w innych okolicznościach, ba! nie my daliśmy tym ludziom życie, nie my ich powołaliśmy do istnienia. Kolejną sprawą jest wyznawany przez nich kodeks wartości – czy mamy prawo go oceniać? Znamienne, że bohaterowie otwarcie mówią, że nie wierzą w istnienie Boga, Absolutu czy innej instancji wyższej, która osądzi ich czyny, gdy sami odejdą z tego świata. Czy to znaczy, że mamy biernie przyglądać się niemoralnym uczynkom innych? Czy nie możemy potępić zbrodniarzy? Kim jest zbrodniarz – czy jedynie tym, który morduje, czy również tym, który obserwuje, przygląda się, ale nie przeszkodzi w dokonaniu zbrodni?…

Morze i trucizna może stanowić świetny pretekst czy impuls do rozważań nad kondycją człowieka, nad moralnością, etyką, budowaniem hierarchii wartości oraz kształtowaniem (się) tożsamości, szczególnie dzisiaj, w ponad półwieku po napisaniu tej książki.

——————
Shūsaku Endō, Morze i trucizna, przeł. Izabella Denysenko, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1974.

Autor: Luiza Stachura

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s