Czy istnieje coś, co nas łączy? Czy mamy wspólną (pra)przeszłość, czy mamy wspólną przyszłość? Czy dzielimy te same bądź podobne sny i marzenia? Czy żyjemy z podobnego powodu? Czy wszyscy ludzie na świecie są w jakiś sposób ze sobą połączeni? Czy zbiorowa podświadomość jest iluzją, czy prawdą? Gdzie znajdziemy odpowiedzi na pytania, które nas dręczą? Niby proste, trywialne kwestie, ale jak odpowiesz, jeśli zapytam, w co wierzysz? Co jest po śmierci? Czy po śmierci się spotkamy? Czy pochłonie nas nicość? Czy odrodzimy się w nowym-starym świecie? Czy…
Shūsaku Endō to jeden z ciekawszych japońskich pisarzy. Urodził się w 1923 roku w Tokio, zmarł w 1996 roku. Gdy był jeszcze dzieckiem, matka, zafascynowana katolicyzmem, ochrzciła go. Przystąpienie i przyjęcie do wspólnoty katolickiej (czy szerzej – chrześcijańskiej) wiązało się z (nieodłącznym) pytaniem, w jaki sposób w Japonii funkcjonują pierwiastki chrześcijaństwa? Innymi słowy, Endō zastanawia się, jak Japończycy pojmują katolicyzm, czego nie są w stanie zrozumieć, co jest dla nich barierą nie do przebycia. Proza Shūsaku Endō to zatem permanentne, niekończące zmaganie się z pytaniami dotyczącymi fundamentalnych spraw i zagadnień: moralności, etyki, religijności, wiary, sensu życia. W Polsce ukazało się kilka(naście) utworów Endō, choćby Milczenie, Samuraj czy Szaleniec?. W 1993 roku powstała interesująca książka, o intrygującym tytule Głęboka rzeka.
W początkowych rozdziałach (oraz w licznych retrospekcjach) akcja Głębokiej rzeki umiejscowiona została w Japonii. Czas teraźniejszy fabuły „przenosi” nas do… Indii, a dokładnie w pobliże świętej rzeki Ganges. Próżno wymieniać wszystkich bohaterów i szczegółowo opisywać ich zmagania z przeszłością, pragnieniami, ambicjami i uczuciami. Można wspomnieć na przykład o Isobe i jego zmarłej żonie. Isobe dopiero po śmierci małżonki uświadomił sobie, jak wartościową była kobietą, ba! zrozumiał, że niezwykle mocno ją kochał, ale nie potrafił wyrazić tego ani słowami, ani gestami. Żona wierzyła w reinkarnację, zatem na łożu śmierci poprosiła męża, aby jej szukał, gdyż ona na pewno się odrodzi – gdzieś, gdziekolwiek…
Mitsuko Naruse, inna postać z Głębokiej rzeki, wraca myślami do swojego kolegi ze studiów, Ōtsu – katolika, którego próbowała uwieść i zdeprawować. Kiedy Naruse dowiaduje się, że Ōtsu został księdzem, przemierza (nie)świadomie świat w poszukiwaniu chociaż jednego jego spojrzenia i tak, po (nikłych) śladach Ōtsu, trafia do Indii. Czy uda się jej spotkać i szczerze porozmawiać z Ōtsu, katolikiem idealistą, wierzącym w możliwość znalezienia wspólnych punktów wszystkich religii świata?
Kolejna interesująca postać, Numada, nawiązuje silną więź ze światem przyrody – odnajduje w niej swoje miejsce, swoją przestrzeń, gdzie może swobodnie oddychać. Płaszczyzna zapełniona przez ludzi uwiera go, zatrzymuje i wstrzymuje. Bez ograniczeń Numada rozmawiać może jedynie z ptakami – istotami wolnymi, ale zarazem (paradoksalnie) bardzo często zniewolonymi przez ludzi. Co ważne, Numada zwraca uwagę na przejrzystą, jasną i ciepłą stronę natury. Dzikość, grzeszność, atawizm, „jądro ciemności” leżą poza zasięgiem jego percepcji – Numada nie chce wierzyć w taki wizerunek (taką stronę) przyrody.
Kiguchi walczył między innymi w Birmie. Przeszedł przez drogę głodową, kiedy to żołnierze, niczym zombie, lunatycy, w transie przemierzali birmańskie dżungle. Życie uratował mu kolega o nazwisku Tsukada, który samotnie musiał zmagać się z bolesną tajemnicą, związaną w birmańską drogą głodową. Swój sekret wyjawił dopiero przed śmiercią i sekret ten rozjątrzył olbrzymią ranę w sercu Kiguchiego. Co ciekawe, przy szpitalnym łóżku Tsukady pojawia się zagadkowy wolontariusz… Gaston – polski czytelnik może poznać go lepiej w Szaleńcu?. Gaston w Głębokiej rzece jawi się jako anioł (śmierci), dobra dusza, wysłanie, posłaniec, osobliwy „lekarz” serc, umożliwiający pogodzenie się ze światem i odejście w pokoju.
Enami, przewodnik, cztery lata studiował w Indiach i zakochał się w tym niezwykłym kraju. Z pewną pogardą patrzy na Japończyków spieszących do Indii. Wielu mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni wyjeżdża bowiem do Indii, aby z wyższością i obrzydzeniem lustrować Hindusów, jak to ma miejsce w przypadku dziennikarza Sanjō i jego żony. Nowożeńcy wybrali się w podróż poślubną do Indii jedynie w tym celu, by Sanjō miał sposobność zrobić cenne zdjęcia i, dzięki nim, zabłysnąć w dziennikarskim światku.
Oficjalnie wszyscy bohaterowie wyruszają do Indii, aby podążać śladami buddyzmu. To, oczywiście, pretekst. Jak się wydaje, ich prawdziwym celem jest próba odnalezienia (względnego) ukojenia, ciszy oraz siebie, swojego życia. Wędrówka do Indii staje się asumptem do odbudowania czy przebudowania światopoglądu. Bohaterowie chcieliby także ziścić swoje niewypowiedziane na głos pragnienia. Niewątpliwie każdy ma swoje powody, każdy decyduje się na wyprawę z innych pobudek. Wartości każdego z uczestników wyjazdu zostały przez (nie)określone wydarzenia w ich przeszłości zburzone, obalone bądź zrujnowane. Fundamenty prawd, w które wierzyli, zostały podważone. Poważne zachwianie (się) podstaw światopoglądu zmusza do wewnętrznej, duchowej peregrynacji, do rewizji całego życia i próby zbudowania nowego świata na gruzach poległych idei. Rejterada okazuje się niewystarczająca na dłuższą metę – nie można całe życie uciekać, trzeba powziąć decyzję.
Interesującą technikę zastosował japoński pisarz. Każdy z rozdziałów jest opowiadany z innej perspektywy. Mimo iż Shūsaku Endō stosuje narrację trzecioosobową, to i tak dominuje mowa pozornie zależna. Zmienia się (jedynie) punkt widzenia, zmienia się osoba, której czytelnik „towarzyszy” na drodze do zrozumienia – chociażby to było tylko (albo aż?) cząstkowe zrozumienie.
Jakkolwiek proza Shūsaku Endō mnie zachwyca, stanowi inspirację i osobliwe wyzwanie, tak muszę przyznać, że Głęboka rzeka nie jest dopracowana stylistycznie. Irytujące zdają się być ciągłe nawroty do nadrzędnej, jak można przypuszczać, myśli czy stwierdzenia, że święta rzeka Ganges jest swoistą praprzyczyną wszystkich ludzkich lęków, słabości, bólu, ale i radości, szczęścia. Shūsaku Endō często podkreśla niebagatelną rolę, którą odgrywa rzeka Ganges w życiu człowieka. Tym samym można zaryzykować twierdzenie, że Ganges staje się „elementem” łączącym wszystkie religie świata, gdyż jest uniwersalnym miejscem, do którego każdy może przyjść, niezależnie od tego, jaką wiarę wyznaje, czy jest niewierzący, czy wątpi, czy błądzi, czy szuka, czy pogubił się w życiu, czy odnalazł swoje szczęście, czy umiera, czy się właśnie (od)urodził.
Dokąd pójść, by zagłuszyć ból? Gdzie znajduje się źródło (Źródło)? Gdzie odnaleźć prapoczątek wszystkiego? Gdzie odnaleźć odpowiedzi na dręczące pytania? Czy wszyscy jesteśmy w jakiś sposób połączeni? Czy pochodzimy z jednego nurtu, jednej rzeki? Czy dzielimy jedną przeszłość, teraźniejszość i przyszłość? Czy razem kroczymy tą samą drogą? Kim jesteśmy i jakie są nasze korzenie? Skąd się wywodzimy i dokąd zmierzamy? Pytania można mnożyć. Shūsaku Endō daje asumpt do takich rozważań, ale czy istnieje jedna odpowiedź? Czy w ogóle istnieje odpowiedź, której tak pożądamy?
——————
Shūsaku Endō, Głęboka rzeka, przeł. Mikołaj Melanowicz, Wydawnictwo MUZA, Warszawa 1996.
Autor: Luiza Stachura
Jakoś nie mogę się przełamać do prozy Shūsaku Endō – trochę odstręcza mnie to jego wniknięcie w katolicyzm. Znam zaledwie jego opowiadanie „Pająk”, to akurat nie było takie złe, możliwe zatem, iż któregoś dnia sięgnę po jego powieść. Polecasz którąś szczególnie? Wiesz, tak żeby przełamać nią opornych czytelników mojego typu?;)
Z tych trzech powieści (opowiadania to nieco inna bajka), które czytałam, to dość interesujące (bo trochę historyczne) okazuje się „Milczenie”. W dodatku zarysowuje nam pewien obszar zainteresowań autora, czyli: człowiek wątpiący i szukający (wiary?). Spokojnie można też zacząć od „Szaleńca?” czy od „Głębokiej rzeki”.
Mnie akurat katolicyzm widziany oczami Japończyka przyciąga. Nie jest też tak, że on pisze konkretnie o katolikach czy z perspektywy katolika. Raczej u Endo bohater (którego moglibyśmy określić jako katolika) przeżywa chwile zwątpienia – szuka, błądzi, potyka się, konfrontuje swoje wartości z wartościami innych ludzi.
Endo nie jest „wirtuozem” słowa – stylistycznie daleko od takich wielkich jak Tanizaki, Kawabata czy Natsume – ale jego proza ma w sobie „coś”, co mnie akurat przyciąga. Nie znaczy to, że każdemu się będzie podobać (tak jest, oczywiście, z każdym pisarzem) xD ale spróbować zawsze można xD
Pozdrawiam serdecznie!^^
W miejskiej bibliotece (właśnie sprawdziłam) mają „Milczenie”, a także „Samuraja” oraz „Morze i truciznę” – zobaczę, co pierwsze wpadnie mi w ręce;)
Dziękuję, pozdrawiam również:)
Ciekawa jestem, która książka jako pierwsza trafi do Ciebie – czynnik losowy (przypadek?, przeznaczenie?) jest zawsze interesujący xD
Oj, to byla dla mnie bardzo wazna ksiazka, od niej zaczela sie (niefortunne sformulowanie, ale lepszego nie potrafie znalezc w tej chwili) moja wiara w reinkarnacje. Indie i Japonia pociagaja mnie jednakowo, tym samym milo bylo widziec te dwie kultury w jednej ksiazce. Nie czytalam nic wiecej Endo, chcialabym przeczytac „Szalenca”, a zapewne niedluo obejrze film „Silence” na podstawie jego ksiazki. Choc moze dobrze byloby najpierw to przeczytac…
O, to ciekawe – tym bardziej, że sam Endo był katolikiem.
Czasami tak jest, że książka stanowi impuls, bodziec wyzwalający to, co tkwiło w nas już od dawna.
Filmu „Silence” nie widziałam, chociaż bardzo chcę xD
Mam nadzieję, że uda Ci się odnaleźć książkę „Milczenie” – warto!
Pozdrawiam serdecznie!^^